z innej beczki - postanowienia noworoczne

Temat przeniesiony do archwium.
31-60 z 83
Taaaak Dziwak...obiecujesz już jak rasowy Włoch:)...nie martw się przywykłam, że faceci więcej mówią niż robią:D:D

Ja to już powoli dupę w sensie pupę (a co poprawię swoje słownictwo w tym Nowym Roku:) )ruszyć powinnam a i obiecuje,że za rok ...a cholera nic nie obiecuje!!!!
To udanej zabawy Aagnese
Tobie też...ubierz się ciepło jak będziesz wychodził albo drugie wino na rozgrzewkę weź:)

3 maj się tam mocno
Zamiast zyczen noworocznych

FILASTROCCA DI CAPODANNO
di Gianni Rodari

Filastrocca di capodanno:
fammi gli auguri per tutto l'anno:
voglio un gennaio col sole d'aprile,
un luglio fresco, un marzo gentile;
voglio un giorno senza sera,
voglio un mare senza bufera;
voglio un pane sempre fresco,
sul cipresso il fiore del pesco;
che siano amici il gatto e il cane,
che diano latte le fontane.
Se voglio troppo, non darmi niente,
dammi una faccia allegra solamente.
Postanawiam w 2010 sie nie poprawiac!!
Po co poprawiac cos co jest dobre:))
Ja zednego postanowienia nie mam,po prostu zapomnialam.Ale to co mam zrobic:/zrobie,innego wyscia nie ma.
basienkas82..spelnilam twe zyczenie na poscie o psuciu krwi..hehehe.. wlasciwe miejsce na 'zielsko'
ja tez nie mam zadnego postanowieniea ..za leniwa jestem..i co?mam sobie obiecac ze wezme sie w garsc i bede bardziej pracowita? przysiade faldow?..a po co mam sie sama oklamywac i tak nic by z tego postanowienia nie bylo..heheh mam zawsze jedno aktualne postanowienie: nikt mnie nie bedzie 'freghować' i 'prendać in giro'..i tu sie nie daje..byleby zdrowie bylo to.... karawana pojedzie dalej.. w dupe kopac to nie mnie, ale to ja!..hehehehe
Dziekuje:)
Chciałbym zdać maturę bo to w sumie najważniejsze :)
Potem zacząć studia na takiej uczelni, która współpracuje z Erasmusem. W międzyczasie kupić sobie samochód (ale nie włoski, przykro mi). I oczywiście znowu wrócić do Włoch, do rodziny i przyjaciół.
A ja postanawiam jak najwięcej marzyć, marzyć i jeszcze raz marzyć, ale nie na zasadzie pobożnych życzeń,że "coś chciałabym" ale na zasadzie konkretnych wyobrażeń,że TO JUŻ MAM bądź JUŻ OSIĄGNĘŁAM. Takie marzenia rodzą cele do których się zmierza, nadają życiu sens i takich marzeń życzę wam wszystkim :)
ha, bez obłędu w oczach, ale pierwsze kroki zrobione.
kupiłam kalendarz z codzienną nauką włoskiego (kurs niestety nie wchodzi w grę teraz), a skoro ma być sprzyjająco i zabawowo, to dlaczego nie w ten sposób. :)
i zrządzenie losu sprawiło, że dane mi było posmakować oryginalnego włoskiego ciacha. farcito cioccolato con crema di cioccolato.(ma ktoś przepis na to cudo? wiem, że nie upiekę jak oryginał, ale ..... mogłabym jeść i jeść, mniammmm) :)
ja wole tiramisu..to dla mnie wloski nr.1 :D tu masz swoj przepis:http://1000dolci.myblog.it/archive/2009/12/23/panettone-farcito-al-cioccolato.html
Farcito cioccolato ecc., ale co? To nie jest pelna nazwa.
nie wiem, na opakowaniu było tylko tyle napisane. ciacho wyglądało (ale tylko wyglądało) jak nasz drożdżowy. ale było bardziej żółte, znacznie miększe, i bardziej jajeczne w smaku.
aha, i nie było rodzynek. choć kształ był taki jaki znalazłam w sieci jako ciasto panettone.
fakt, regularność w nauce mi nie wychodzi najlepiej.
ale kupiłam bilety. jadę do Rzymu na chwilę pod koniec lutego.
ma ktoś namiar na sprawdzony, niedrogi hotel w Rzymie? jakieś rady?
:)
http://www.noclegirzym.eu/kontakt.php?l=pl

Sprawdzony
Panettone facito itd. to by sie zgadzalo. Najlepsze sa jednak rzemieslnicze / tzn. robione przez cukiernika /, a przelozyc dobrym kremem moza w domu.
dziękuję, znalazłam miłą miejscówkę. :)
byłam, spędziłam niesamowity czas i wróciłam zakochana we włoskim sposobie bycia zrelakspwanym (teraz to trochę rozumiem nareszcie)i tej kuchni, mniaaaammm. a i moja motywacja do nauki języka jest znacznie większa teraz (nie, żaden Włoch mi w głowie nie zawrócił hehe).

pytanie, czy ktoś ma "udomowiony" przepis na ciambellę? bo to jest taka pychota, że chce mi się piec. :)
Ktoś odświeżył temat, poczytałam sobie to co wyżej napisałam...idę się leczyć, bo jeszcze chwila a nic mi nie pomoże!

Pozdrawiam

ps. kobietkom w tym komunistycznym dniu...wszystkiego naj..
Tu masz przepis Anny Moroni / to autorytet we wloskiej tv /:
http://www.cookaround.com/yabbse1/showthread.php?t=114859
Z tluamczniem nie bedziesz miala klopotow.
Aagnese, jak ja sie czytam co pisalam tu itam, to sie dziwie ze jeszcze na wolnosci jestem:)
A najgorsze ze ja nie tylko wypisuje...
skad przekonanie, ze swieto kobiet jest komunistyczne? Zostalo ustanowione na czesc kobiet, ktore splonely w jednej z amerykanskich fabryk, gdzie zostaly zamkniete przez wlasciciela.
Ma czerwoną proweniencję a obecnie dzięki "manifie" w Polsce, jest mega lewackie.
Ty to wszedzie komunistow widzisz.
Musisz sie leczyc:))))
A "Dzien loda i steka" to ci sie pewnie podoba, no nie?:))
Zdenerwowalam sie, bo jestem nerwowy czlowiek.
Dla rozluznienia swietuje prawie wszystko!!
W "Dzien Zolnierza" strzelam do sasiadow, w "lany Poniedzialek" olewam wszystko:)
W "dzien strazaka" Tez olewam wszystko. W "Dzien Matki" to sie martwioe ze bede tak jak ona wygladac za pare lat. W "Dzien Ojca" to sie lasze i wyciagam zalegle alimety!!!I tak bym dalej mogla przykady mnozyc.
Swiece i swiece!!! Jakis "Dzien Diabla" by mi sie przydal....
A w "Dzien Babci" to dopiero jaja odstawiam:))
Bo w "Dien Kobiet" to pije jak chlop w zniwa, ale nie upijam sie w trup bo to robie w "Dzien Zmarlych". W "Dzien Kobiet" przy kazdym wzniesieniu kielicha zamiast toastu, to prosze Boga by proletariusze wszystkich krajow tak sie bawili:)))
Ulzylo mi:)))
Temat przeniesiony do archwium.
31-60 z 83

« 

Brak wkładu własnego

 »

Pomoc językowa


Zostaw uwagę