Ile ludzi, tyle definicji miłości. Dla każdego miłość oznacza coś innego i każdy ma jej inne wyobrażenie. Osobiście nie wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia tzw. colpo di fulmine , piorun sycylijski. Owszem zdarza sie, że można pragnąć kogoś od pierwszego wejrzenia, ale to tylko zauroczenie, oczarowanie często złudne i ulotne. Pojawia się i znika jak kamfora. Często po zaspokojeniu żądzy lub bliższym poznaniu obiektu westchnień czar pryska, okazuje się, że ta osoba jednak nam nie odpowiada nie nadaje się na naszego partnera, a jedynie na tzw. botta e via. Prawdziwa miłość potrzebuje czasu, aby rozkwitnąć. Zauroczenie, pociąg fizyczny, colpo di fulmine to tylko pierwszy etap, który może ale nie musi przekształcić się w miłość. Jak mawiaja Włosi se son rose fioriranno...A jeśli nie, to tylko chuć była...Aby powiedzieć komuś "kocham Cie' trzeba poznać tę osobę dogłębnie na wielu poziomach i kochać nie tylko jej ciało ale i duszę. Włosi, ktorzy pierwszego dnia wyznają miłość nowo poznanej turystce, po prostu pragną jej od pierwszego wejrzenia, ale po jakiego grzyba mieszają w to miłość, spłycając to słowo i wycierając nim tyłek jak tanim papierem toaletowym ?! jak słyszę takie deklaracje (albo jak czytam te grafomańskie smsy od włoskich pseudoamancików dawane do tłumaczenia na forum) , to zbiera mnie śmiech pusty, bo z miłością to ma niewiele wspólnego.
I jeszcze jedno mnie nurtuje. Wierzycie w miłość bezwarunkową? W to, że mozna kogoś kochać za to tylko, że jest, nawet jeśli ta osoba nie daje szczęścia, źle traktuje, krzywdzi, zawodzi, etc.? Ja nie wierzę. Uważam, że zawsze kocha się za coś, za to chociażby, że ta osoba posiada określone cechy i odpowiada naszym podświadomym wyobrażeniom o partnerze i za to, że daje nam szczęście swoją obecnością, okazuje uczucia, etc. ? Moim zdaniem, osoby maltretowane i poniżane w związkach albo są masochistami i kochają takie zależności typu pan i niewolnik albo po prostu tkwią w takich układach z desperacji, przyzwyczajenia, dla korzyści ekonomicznych,ze względu na dzieci, ze strachu przed samotnością i z wielu innych powodów, ale miłosci już dawno w tym nie ma. Nie ma nawet odległego wspomnienia o dawnych, dobrych czasach ani ciepłych uczuć. Według mnie złe traktowanie zabija miłość, chyba że ktoś to lubi. Dla mnie miłość musi dawać szczęście, musi być odwzajemniona, bo chcę nie tylko dawać, ale też czerpać z niej garściami. W jedną stronę to nie działa. Feedback musi być :D
Kurcze, że też mi się w robocie racjonalizować miłość zachciało a praca leży i kwiczy, jak to w szewski poniedziałek :D