Dziś odebraliśmy z moim facetem jego akt chrztu po łacinie i tam imię Luigi przetłumaczone zostało jako Aloysium... czyli po polsku Alozjzy...
Matko święta, niebawem zostanę żoną Alojzego! kosmos! Moja mama na wieść o tym (przekonana do tej pory podobnie jak ja, że Luigi to Ludwik) dostała dzikiego ataku śmiechu, bo przypomniał jej się nasz stateczny sąsiad Alojz, i codzienne wołanie jego żony: Looojzik na uoooooobiaad!