Co jeszcze? W moim przypadku na pewno praca. Nie mogę znaleźć żadnej biurkowej pracy. Nie żebym gardziła nie-biurkową. Ale mam jej po prostu dość. Wykańczam się powoli przez bycie kelnerką, poza tym kończę studia, i chciałabym jednak czegoś ciekawego się nauczyć(oczywiście w hotelu też się bardzo dużo nauczyłam, miałam i póki co mam jeszcze wspaniałą załogę).
Poza tym mieszkanie. Tanie są obskurne, a ładne są drogie. Ja wiem, że we Włoszech są drogie wynajmy, ale naprawdę, nie mogę sobie pozwolić na to, żeby wydawać ponad połowę pensji na mieszkanie. Z któego za kilka lat nic nie będę miała.
Oprócz tego ludzie. Są dziwni. Ostatnio dzień po powrocie z Polski już miałam kłótnię w autobusie. I to nie ja zaczynam, tylko inni. Przeważnie nie sądzą, że się odezwę, bo myślą, że nie rozumiem. Ale niestety. Nie dam sobie wejść na głowę.
Coraz więcej ludzi(przyjezdnych) mówi mi, że ciężko nawiązać znajości. Naprawdę wśród Florentczyków jest ciężko, bo oni się zamykają. Pomyśl, że ja przez 6 lat na uniwersytecie poznałam 3 czy 5 dziewczyn z Florencji. Z żadną nie utrzymuję kontaktu. Ba, niektóre nawet mi nie mówią cześć.
To chyba wystarczy...
:(