przejście na TY?!?!

Temat przeniesiony do archwium.
31-60 z 113
a ja sie wlasnie staro czulam kiedy 20 letni na oko technik naprawiajacy mi zmywarke mowil do mnie Signora....
nawet sie tak lekko obrazilam :-D
hehe gajowy, ale to dlatego, ze przyzwyczailas sie,ze tutaj tylko babciom 70 letnim mowi sie Signora. A pan od zmywarki chcial zapewne byc dobrze wychowany! :D
tak, dobrze wychowany .... nawet buzi nie dal :-D
Nie widze problemu jesli pani w okienku zwróci sie do mnie np.
- przynioslaś to zaswiadczenie?
odpowiadam:
- tak przynioslam, ale nie pojmuje po co ci ono potrzebne.

inna sytuacja:
- Grażynko, pamietasz, ze jutro o 10 mamy narade?
odp.
- Iwonko, dobrze, że mi przypomnialaś.

Natomiast jesli ktokolwiek zwróci sie do mnie slowami:

- ej, ty. Co ty bredzisz.....

to po tych słowach najlepiej jak zacznie sie modlić.
Kurcze, co za prostak. Chyba Włoch ;)
:):) ale wiesz, 53, Tobie pewnie latwiej w taki sposòb odparowac, bo (o ile pamietam z jakichs tam postow) jestes starsza od przecietnej pani z okienka (tylko niech to absolutnie nie brzmi jak obelga!!:) i Tobie zadna kobieta w moim wieku nie powinna przez Ty mowic (no, za wyjatkiem tego forum:). A ja smarkacz, glupio sie czuje (nawet jesli nachodzi mnie ochota) odpowiedziec 45 letniej kobiecie: "Mozesz mi dac wydruk tego przelewu?" :D Ale byc moze Twoja strategia jest calkiem dobra! Kto wie, moze spròbuje..
A czy ta pietnastolatka jest Wloszka? Dla jego mamy pewnie pietnastoletnia Wloszka jest wyzej w hierarchii niz 25letnia Polka.
Zapewniam cie, że mam mnostwo znajomych w mlodym wieku i ze wszystkimi jestem na "ty". Jeśli mi ktoś nie przedstawi sie lub nie bedzie przedstawiony, to sama sie przedstawiam. Jesli jest to osoba mlodsza ode mnie, to mowię, że milo mi CIĘ poznać. Moim zdaniem, jeśli powiedzialam komuś przez "ty", to akceptuję go i może do mnie zwracać się na "TY". Jesli na oko przedstawiana osoba jest starsza, to tylko mowie "milo mi". Jesli zwróci sie do mnie przez "ty", to rownież zwracam sie do niej przez "TY".
Bywa również tak, że do mlodszej osoby zwracam sie na "ty", a ta uparcie mi pani, to zwracam uwage, że powinna mi mówić na "ty". Jesli uparcie mowi mi przez "pani", to zdecydowanie na 100% nie zaprzyjaźnie sie z nią.
nie no, oczywiscie Cinquantatre, jesli o stosunki kolezenskie chodzi to co innego. Ale jesli mowimy o sytuacji w banku, na poczcie czy w sklepie to juz inna bajka moim zdaniem. Bo w tych miejscach nie dochodzi do wymiany usciskow i przedstawiania sie sobie z imienia..To sa sytuacje formalne.
Tak jeszcze do Izki, ja do babci mojego chlopaka mowie na "ty" bo bardzo na to nalegala i wielokrotnie mnie poprawiala gdy uzywalam "lei". Ale przez dluuugi czas czulam sie niezrecznie. Z tym ze, tak jak 53 napisala- jezeli druga osoba nalega, to uparte obstawanie przy "lei" moze cie tylko przedstawic w niesympatycznym swietle. Natomiast do rodzicow mojego chlopaka zwracam sie w formie grzecznosciowej i wydaje mi sie to jak najbardziej naturalne i nie chcialabym tego zmieniac (poki co:)
Kurcze, jesli pani w okienku bankowym zwraca sie do mnie lei, to ja do niej też w trzeciej osobie. Jesli w drugiej, to ja tez w drugiej, bo jeszcze pomyśli, że chce ja naciagnąć na kredyt :) W tym przypadku wiek nie ma znaczenia. Są relacje urzednik- klient i tyle. Bank żyje z klienta, a klient daje mu zarobic, bo trzyma u niego swoje pieniadze. Łaskawie obdarzył bank zaufaniem. Jesli pani z banku wali do mnie przez "ty", to ja też praz "ty". To chyba oczywiste. To, ze ona pracuje w banku, to wcale nie oznacza, ze ma sie zwracać do klienta bez należnego szacunku. Nie pozwalajmy sobie na to. Miejmy na uwazde, że gdyby nie procenty, ktore z nas zdzieraja, to te paniusie poszlyby zamiatać ulice (a mialyby co robić).
pani w banku mówiąca do klienta na ty - nie spotkałam się z tym i myślę, że taka pani nie powinna tam pracować
ja tez tak mysle agatko :) ciesze sie, ze nie jestem w swojej opinii odosobniona. Bo przy entej takiej sytuacji zaczynalam powoli myslec, ze to ja jestem dziwna, staroswiecka i malo liberalna.
Izka, jesli oona zwraca sie do ciebie po imieniu tez jej mow na Ty i basta, koniec tematu !!! To nie kwestia dobrego wychowania, to inna mentalnosc !! Cos co u nas nie wypada, nie powinno sie robic, etc... w innych krajach jest zupelnie niezrozumiale ;) Ja przez wrodzona skromnosc- kiedy bylam mlodsza - kiedy ktos mi proponowal cos do picia, jedzenia itp.zawsze pamietam, ze mowila- nieeeee, nieee- bo to takie polske, bo tak lepiej, byc takim skromnym, bo tak rodzice wpajali ze lepiej, a nie tam zaraz rzucac sie na darmowa filizanke z kawa !! Tak nie wypada, vco nie daj Bog ludzie pomysla ?? O_O To jest nasze typowo polskie myslenie, dobre wychowanie nie ma tu nic do rzeczy, bo w niektorych kulturach jesli sie np. odmowi przyjecia prezentu etc. (przez durna polska, wpajana z pokolenia na pokolenie skromnosc) moze to zostac zle odebrane.
od kiedy to w polsce jest wpajane ze odmowa przyjecia prezentu jest na miejscu ze swiadczy o skromnosci Chyba cos ci sie pomylilo
akurat to nie, oj juz mi sie nie chce tlumaczyc....
jak ktos nie lapie w locie to juz nic na to nie poradze :D
mulino, a co ma do rzeczy odmowa przyjecia prezentu (tak zwane certowanie sie) z zachowaniem pewnych podstawowych zasad?? (szacunku na przyklad..)
oj mialam tu na mysli cos zupelnie inego, taka przenosnia, parafraza, jak nie lapiecie w locie moich blyskotliwych przemyslen to nie moja wina, dobra koniec, juz mi sie nie che kazdej po kolei tlumaczyc co autor mial na mysli, ide zrobic jajka :D
A co z cyckami?
Mysle, że mulino przesadzil z tą skromnościa, ale faktycznie uczyli nas, ze jak ktoś uderzy cie w policzek, to nadstaw drugi.
Jeśli jesteśmy czyimiś goścmi i gospodarze daja nam cos do wyboru, to przez wrodzona skromność wybieramy to mniej atrakcyjne.
Ci inni byli żle postrzegani przez gospodarzy i pozostalych gosci. Byli posadzni o zachlannosc. Teraz nazywa sie to sprytem i zaradnością :)
Tego bylo uczone pokolenie 50 latkow ale nie obecne
W rzeczy samej.
>>>Jeśli jesteśmy czyimiś goścmi i gospodarze daja nam cos do wyboru, to przez wrodzona skromność wybieramy to mniej atrakcyjne.
Jeśli jesteśmy czyimiś goścmi i gospodarze daja nam cos
>do wyboru, to przez wrodzona skromność wybieramy to mniej
>atrakcyjne.
ja mysle, ze marchewce chodzilo raczej o inne rozròznienie (ja przynajmniej tak to rozumiem). Ze kiedys dobre maniery nakazywaly aby - jezeli na talerzu sa trzy porcje ciacha- wziac najmniejszy kawalek, zeby nie wyjsc na osobe zachlanna, obzartucha czy co tam jeszcze. Natomiast teraz panuje moda na wychowanie bardziej w stylu "bierz z zycia to co najlepsze" (czyli najwieksze ciacho:). Jesli nie- jestes sfigato, co nie potrafi sie w zyciu urzadzic.
>>>A tak ze trzeb isc do przodu, że trzeba nieraz zapomnieć o czyms takim jak skromność.
Wlasnie o to mi chodzilo i lepiej to wytlumaczyla maly ksiezyc :)
A więc napiszcie. Ktora postawa, ktore wychowanie bardziej wam odpowiada? To z lat pięćdziesiatych czy obecne?
Mnie podoba sie postawa, zeby dbac o swoje i zeby chciec dla siebie samego jak najlepiej. W koncu nic w tym zlego. Ale z drugiej strony stad bardzo czesto i latwo przechodzi sie do wyrachowania i podejscia "po trupach do celu". Ta "stara szkola" uczy pokory i to tez nie jest bez znaczenia. Chyba trzebaby gdzies to wyposrodkowac.. Taki jest swiat obecnie- trzeba umiec zawalczyc o swoje. Ale tez chyba nie warto deptac przy tej okazji innych..
Temat przeniesiony do archwium.
31-60 z 113