"Zamykanie się w medialnej samowystarczalności

Temat przeniesiony do archwium.
"Zamykanie się w medialnej samowystarczalności jest szaleństwem"
Czołowy publicysta dziennika "Corriere della Sera" Beppe Severgnini napisał w czwartek, przytaczając przykład Polski z czasów rządów PiS, że "zamykanie się w obrażalskiej medialnej samowystarczalności jest szaleństwem".


Tematem felietonu jest wizerunek Włoch na świecie po niedawnych wyborach i serii kontrowersyjnych wypowiedzi lidera przyszłej koalicyjnej Ligi Północnej - Umberto Bossiego.


REKLAMA Czytaj dalej



Niedawno Bossi zagroził użyciem "strzelb", jeżeli nie zostaną spełnione postulaty jego partii.

"W kampanii wyborczej takie przechwałki mogą jeszcze ujść (byłoby lepiej, gdyby nie uchodziły). Ale teraz centroprawica wygrała, parlament został zwołany, ministrowie są gotowi. Tak więc Bossi - basta. To już nie śmieszy" - napisał Severgnini.

Podkreślił, że bardzo trudno wytłumaczyć zdumionym mieszkańcom innych krajów Europy wybryki włoskich polityków i decyzje wyborcze Włochów, głównie zaś powrót Silvio Berlusconiego do władzy i wybór byłego neofaszysty Gianniego Alemanno na burmistrza Rzymu.

Świat na nas patrzy - przypomniał popularny włoski publicysta.

W felietonie zatytułowanym "Strzelby Bossiego i polscy bliźniacy" Severgnini napisał następnie: "Zamykanie się w obrażalskiej medialnej samowystarczalności jest szaleństwem. Jest niemożliwe: ta sztuczka nie udała się w Polsce braci Kaczyńskich, a cóż dopiero u nas".

"W XXI wieku, jeśli chcemy żyć w świecie, musimy odpowiadać światu. Gdyby włoskie gazety i dzienniki telewizyjne zataiły międzynarodową krytykę i ironię, by nie sprawić przykrości temu, który rządzi, wyświadczyłyby niedźwiedzią przysługę zainteresowanym i całemu narodowi" - stwierdził publicysta na łamach największej włoskiej gazety.

Sylwia Wysocka
Beppe Severgnini,

Umberto Bossi, entrando in Parlamento: «Se la sinistra vuole scendere in piazza abbiamo trecentomila uomini, trecentomila martiri pronti a battersi». E verrebbero «con i fucili, che son sempre caldi». Risponde quell'altro genio dell'ex parlamentare no global Francesco Caruso: «Nel cuore del Sud ribelle ci sono trecentomila uomini con i fucili caldi che non aspettano altro che Bossi ci dica dove andarlo a prendere con i suoi sgherri padani».
Su Caruso, confesso, non ho speranze. Ma a Bossi, da lombardo a lombardo, voglio dirlo: se la pianta, ci fa un piacere. Anzi, fa un piacere a tutti gli italiani sparsi per il mondo, stanchi di sentirsi chiedere se il Paese è impazzito, se si trova sull'orlo della guerra civile. In particolare, fa un piacere a noi settentrionali: essere rappresentati come una banda di bruti è irritante. Perciò, Bossi, la smetta.
In campagna elettorale queste spacconate possono sfuggire (sarebbe meglio se non sfuggissero). Ma ormai il centrodestra ha vinto, il Parlamento è convocato, i ministri sono pronti. Quindi, Bossi: basta. Questa storia non fa più ridere.
Giovedì scorso, tornando da Oslo, avevo scritto "come spiegare la Lega Nord ai norvegesi": un movimento populista e popolare, non violento, coi suoi limiti e i suoi meriti. Da domenica sono in Germania (due incontri pubblici, a Tubinga e Stoccarda), e mi sono vergognato: il numero due di una coalizione di governo non deve parlare così. Se vogliamo diventare un Paese serio, cominciamo a parlare seriamente.
"Die drinnen, die Römer", sono pazzi questi romani. E' la frase più gettonata del momento, qui in Svevia: rubata a Obelix (!), ripresa dai giornali, ripetuta dalla gente. Non c'è disprezzo, ma incomprensione. Sono italiano, e credo di sapere perché il nord abbia scelto Bossi, i romani Alemanno, gli italiani Berlusconi. Ma, all'estero, le sparate leghiste, i postfascisti in Campidoglio e il ritorno del Cavaliere (con codazzo di amici, bellone e TV) hanno provocato sorpresa. L'Italia - a cominciare dai nuovi capi - deve rendersi conto che ha davanti un mastodontico compito di pubbliche relazioni.
Chiudersi in una permalosa autosufficienza mediatica è folle. E impossibile: il giochetto non è riuscito alla Polonia dei gemelli Kaczynski, figuriamoci se riesce a noi. Nel XXI secolo, se vogliamo vivere nel mondo, dobbiamo rispondere al mondo. Se giornali e telegiornali italiani dovessero oscurare critiche e ironie internazionali, per non dispiacere a chi comanda, farebbero un pessimo servizio agli interessati, e a tutta la nazione (i primi segnali, purtroppo, non sono buoni).
Non ci credete? Chiedete a qualsiasi connazionale abbia messo il naso fuori d'Italia (uomo d'affari o d'azienda, diplomatico, accademico, studente, viaggiatore attento): vi dirà come stanno le cose. In tempo di internet e satelliti le battute viaggiano, soprattutto le più infelici. Iniziare una stagione politica evocando violenza e fucili, e proponendo di nazionalizzare Alitalia (la Tirrenia dei cieli?), non è un buon esordio. Proprio no.
http://www.corriere.it/solferino/severgnini/[tel]/01.spm
Typowe histeryczne pieprzenie lewicowych świń po przegranych wyborach, nie ma nawet na co zwracać uwagi. Il Corriere della sera, komunistyczna gazeta z żydowskim redaktorem naczelnym, czyli żydokomuna. Tacy, jak oni głosili niemal koniec świata, kiedy PiS był u władzy. Tak samo teraz we Włoszech, ci idioci nie robią nic innego, jak tylko próbują dyskredytować zwycięstwo prawicy(prawicy bardzo light, powiedzmy to jasno).

« 

Życie, praca, nauka

 »

Kultura i obyczaje