zatrważająco niski poziom

Temat przeniesiony do archwium.
1-30 z 53
poprzednia |
Wczoraj doznałam szoku...
Jestem we Włoszech już od kilku lat i myślałam, ze nic mnie nie zdziwi.
Ale wczoraj... Moja 18 letnia nipote, zdająca w tym roku maturę, wzorowa uczennica, która ma szansę na stypendium (!!!) na moją informację o tym, że chcę zakupić puzzle z wieżą Babel zapytała "wieżą ba.. co?? ".
Zorientowałam się, że nie ma pojęcia cóż to takiego. I zainteresowana/zszokowana zaczęłam drążyć.
Okazało się, że ani ta wzorowa uczennica, ani jej mama nie wiedziały co to ta wieża ba..., i nie miały pojęcia kiedy rozpoczęła się II wojna światowa. Wiedziały tylko, "że Hitler cośtam" i "że Włosi wygrali".
Nie uważam się za geniusza, ale cholera - gdzie ja mam kiedyś dzieci swoje tu do szkoły posłać???
Bo już widziałam Włochów, którzy na konturowej mapie Europy nie umieli wskazać Irlandii, upierali się przy tym, że Słowenia i Słowacja to jedno i to samo, a na moje "Jestem z Polski" pytali "jak tam Ceauşescu i czy jeszcze przy władzy".
Aaaaaa, może to tylko ja napotykam na takich pechowych intelektualistów.
...a ja się dziwie, ze tu nikt nie wie, do czego rybom służy linia boczna... ;)
Niechaj skończą się Twe męczarnie cara Dee...ja wiem!;))
a organy wladzy..no ci mundurowi..nie odrozniaja jamnika od chihuahua i pisza na kompach dwoma palcami..te dwie rzeczy mnie osobiscie zawsze rozsmieszają..a pal diabli Wiezę Babel..uwazam, ze sporo Polakow 'nie wie z czym to sie je'..chociaz jak ktos w dziecinstwie chodzil do kosciala czy na religie to powinien wiedziec inaczej jak zostal dopuszczony do I Komunii Swietej?...a gros Polakow przeszlo przez komunijne egzaminy...Wynika z tego, ze Wlosi nie sa tak katoliccy jak my?..albo uszu nie czyszcza w niedzielne poranki:D
Bogom niech będą dzięki! (wybacz pogańską wstawkę ;))
Wybaczam, biorę to na karb Twojej ulgi i radości.;)
Jest duża różnica pomiędzy znajomością wyrażenia "wieża Babel" a wiedzą, skąd ono pochodzi.
Nie wyobrażam sobie Polaka, dla którego byłyby to obco brzmiące słowa.
Jest rzecza wiadoma, ze w miare przyzwoity poziom maja wloskie szkoly zwane elementare: potem jest juz oraz gorzej.
co do wieży Babel nie wyobrażam sobie żeby ktoś w Polsce o niej nie wiedział, z włochami mnie osobiście zaszokowałaś. .
a zwłaszcza po moim ostatnim pobycie tam w czasie którego zobaczyłam ivh książki... mają tomiska a4 do każdej epoki na historie sztuki i toż samo z tomiskami do historii!! tyle że w podręczniku do historii mapki obejmują widok Europy od francji do rosji, z tym że za granicą włoską w stronę pół-wsch jest NIC i toż samo za granicą niemiecką na wschód.

wg podręcznika Włoskiego w wiekach xi - xii areną rozwoju urbanistycznego były włochy, niemcy, francja. reszta to biała plama, i niestety na późniejszych mapkach jest to samo, wychodzi na to, że w śrendiowiecznej europie na wschod od Niemiec istnialy 4 miasta na wybrzeży, toruń, szczecin i coś jak gdańsk oraz jedno więcej, nazwane z niemiecka bo niby w tym okresie zaczęły się prusy, a potem jest jeszcze ryga i kijów. Polska to biała plama, jak wszystko pod nami.;/ wkurzyłam się i to bardzo.
Kiedyś we Włoszech powiedziałam, że jestem z Polski, a na to jeden Włoch "to ty statkiem tu przypłynęłaś, poverina długą podróż miałaś". Nieraz słyszałam też, "Polonia, a gdzie to leży, powiedz chociaż jakich ma sąsiadów, to może po tym się zorientuję".....
Sette w Polsce widziałam np. policjantów piszących dwoma palcami, którzy w momencie popełnienia literówki kasowali wszystko za pomoca backspace....
Muszę jeszcze stwierdzić, że u Włochów można zauważyć również zatrważająco niski poziom radzenia sobie w sytuacjach dnia codziennego. Są to drobiazgi, ale wychodzą na jaw w najmniej spodziewanym momencie i urastają dla nich do ogromnego problemu. Np. znam dwóch Włochów - kolegów (oboje ponad 30 lat, wykształceni,często podróżujący), którzy przyjechali do Polski. Wiedzieli wcześniej, że w obiegu są tylko złotówki i że wszędzie nie można płacić kartą. Oczywiście przyjechali tylko z euro, w środku nocy w niedzielę. I zaczęły się problemy, bo potrzebowali kilku złotych na łazienkę, żeby zapłacić za taksi, następnego dnia za drobne zakupy, a kantory zamkniete, bo niedziela itd.
Moja koleżanka zaprasiła również znajomego - w dokładnym tego słowa znaczeniu - z Włoch. Jak ona wyjeżdzała do Włoch - on odpowiedział jej tylko na kilka pytań dotyczących jego kraju i raz tylko spotkali się, żeby mogła go zapytać o kilka rzeczy. Nawet nie wie jakie chłopak ma nazwisko. Można powiedzieć, że nie znają się wcale. Teraz, gdy ten przyjechał do Polski to jak zbity pies prosił, żeby odebrała go z lotniska, chce, żeby ona organizowała mu czas w Polsce itd. Każdy krok to dla niego problem i wydzwania np. w sytuacji kupna biletu, zeby sprawdziła mu rozkład, żeby znalazła mu inny hotel, bo w tym gdzie mieszka jest niskie wyposażenie. Skad takie sytuacje się rodzą? z wygodnictwa czy przerażającej nieporadności i niskiego poziomu zaradności?
dodam jeszcze, że ów Włoch zna db angielski, a gdy koleżanka wyjeżdzała do włoch znała tylko niemiecki i miała podstawy włoskiego. I dała sobie radę ze wszystkim sama, choć nie raz było pod górkę.
Muszę przyznać, że w kręgu moich znajomych nie jest źle, jeśli idzie o ogólną wiedzę z historii czy geografii. Wiadomo, że lepiej znają włoską (którą ja znam dużo słabiej) a gorzej tzw. powszechną, ale tak jest w (prawie) każdym kraju...
Co do obecnych nastolatków - nie mam doświadczeń, zatem przyjmuję spostrzeżenia autorki wątku.
Natomiast co do nieporadności - dwa, trzy przypadki o niczym nie świadczą. Mam przykłady z tutejszego (tj. włoskiego) środowiska, które im przeczą i przykłady, które je potwierdzają. Lepiej zatem nie uogólniać.
Cos mi sie nie chce wierzyc. Ktos kto czesto podrozuje nie bierze ze soba karty? Nawet jesli ma gotowke, to karte bierze i tak, a bankomaty sa wszedzie. ruga historia podobnie: zaprosila prawie nieznajomego, to ma. Ludzi trzeba poznac. Poza tym jesli kogos zapraszam, to chyba normalne, ze poswiecam mu troche uwagi.
widocznie facet ...nie ma konta w banku!..to i nie ma karty!..ma LEWE dochody..ma tylko gotowke..wiec nie chce byc namierzany..i nie palci karta kredytowa by sladow po Europie nie zostawiac..jakis mafioso chyba..dlatego wzywa twa kolezanke ..potem jak ktos kto szuka jego sladow po Europie natrafi na nagrania z videosorveglianza /kamer obserwacyjnych..ze ..jakas panna czekala na lotnisku..jakas panna zawiozla do hotelu..jakas panna rozmawiala z recepcja... i w razie wpadki facio ma wymowke, ze jezdzil... do panny..bo sie zakochal..hehehe..Italiani Italiani kto was nie zna!
moze trzyma pieniadze u mamusi w staniku jak nasz Jarus :D
hehehee ..no wlasnie! mozna smialo opiniowac, ze Jaruś jest 'bardzo wloski'w typie wloskim...trzyma sie mamusi, slucha sie mamusi..mieszka z mamusia, dokladnie jak Wloch..jak wielu, wielu Wlochow...No prosze prosze..czy komus wpadlo to do glowy wczesniej? :D
Ależ oni mają kartę. Chodziło mi o to, że przyjechali do Polski w środku nocy tylko z euro w gotówce. Nie mieli przy sobie ani złotówki, a nie wszędzie mogli zapłacić kartą.
Jeśli chodzi o druga historię, to ona wcale go nie zapraszała, sam chciał przyjechać na wakacje do Polski i nie wydaje mi się, że powinna być zobowiązana do organizowania mu czasu i pomagania mu w szczegółach, które może sam załatwić. Np. po trzech dniach pobytu skarżył jej się, że nie jechał jeszcze tramwajem, bo nie wie gdzie bilet kupić, nie jest to normalne.
W pierwszym wpisie źle się wyraziłam. To on chciał tu przyjechać na wakacje, ona go nie zapraszała i też odwrotnie, ona nie była we Włoszech na jego zaproszenie.
Wydaje się, że i tak ta koleżanka dużo zrobiła dla tego Włocha- przed przyjazdem zarezerwowała mu hotel, pojechała po niego razem ze swoim mężem na lotnisko, pożyczyła pieniądze, bo również przyjechał bez złotówek i nie miał czym zapłacic w miejscu, w którym nie przyjmowali płatności kartą, a nie było czasu na szukanie bankomatu, zorganizowała mu wyjazd do innego miasta w PL, w tym celu poszła z nim na dworzec i kupiła mu bilet, zarezerwowała tam hotel, w międzyczasie załatwiła mu inny hotel, bo ten w którym mieszkał nie podobał mu się, poszła z nim do Centrum Informacji Miejskiej, żeby mógł sobie wziąć przewodniki po mieście. A on ciągle oczekuje więcej, np. oprowadzanie po mieście, itp. On jej tego nie oferował we Włoszech, jak pisałam wcześniej jego pomoc ograniczyła się do kilku rad i jednego spotkania.
Dziwni są niektórzy Włosi, takie przylepy, nie widzą, że się narzucają..
zgadzam sie!
kiedys jadac do Wloch, przysiadl sie do mnie pewny wloch.nie wierzylam kiedy mi powiedzial, ze nie ma paszportu ze soba! rozsial taka panike w autokarze, ze wszyscy byli postawienie ne rowne nogi.dodam, ze chlopak mial z 30 lat i do tego sie rozplakal. zgadzam sie z tym, ze wlosi (nie wszyscy) robia z igly widly. wystapi jakis problem i zaraz c'è un grande casio! ma grandissimo!
znam tez taka historie. pewnien wloch przyjechal do Polski do pracy. kolezanka polka szukala mu zakaterowania, bo on sam nie potrafil...zal...
zreszta co do mojego ex...za kazdym razem jak mial przyjechac do Polski to z 10 razy przed wylotem prosil zebym czekala na lotnisku na niego, bo on sie boi....zal...
kolejny przykla...przyjezdzam do Wloch do pracy.poznaje mojego capo.juz od poczatku robi z siebie capo di tutti capi..wieci o co cho?!
i w pewnym momencie mowi " ma in Polonia il mare non c'è"? i zaraz sobie wyrobilam zdanie na jego temat, a kiedy powiedzialam mu, ze jest to powiedzial ze mamy przeciez radioaktywne morze! che palle;D
albo pytanie " in Polonia avete l'internet"? a ja zaczelam sobie beke krecic i powiedzialam " sai...purtroppo no.forse tra 5 anni ci sarà" i...uwierzyli...oczywiscie zaraz powiedzialam, ze to nie prawda;D
ja mam wyrobione zdanie na temat wlochow...mamisynki i tyle, a potem w zyciu nie potrafia sobie poradzic poverini!
ale sie rozpisalam;D
Wlosi po prostu o wiele wczesniej niz my jezdzili do wielu krajow na dowod. Paszportow raczej nie maja: inna sprawa, ze za drogo ich kosztuja / oplate nalezy wnosic co roku, jesli sie nie zmienilo /. Wyrabiaja tylko ci, ktorym naprawde jest potrzebny.
Poza tym z pojedynczych przypadkow nie nalezy wysnuwac daleko idacych wnioskow. Nie mozna tez wykluczyc, ze po prostu "robia sobie jaja", zeby podniesc sobie mniemanie o sobie / podobnie jak czesto robimy to my na tym forum: przykladow jest wiele /. My swietnie sobie radzimy, ale sadzac z pytan zadawanych czesto na tym forum niestety tak nie jest.
Wydaje mi się, że to kwestia lenistwa i wygodnictwa. Stąd takie zachowanie. Potwierdza to też zachowanie Włoszek, które musza miec pomoc w domu, a w PL niejedna kobieta ma wiecej na głowie niz one i daje rade pogodzic prace z prowadzeniem domu. Wygodnictwo i lenistwo to jest to.
taaaa...ten koles nie miala zadnych dokumentow! wjechal do PL, bo mial farta, a wracjac juz go nie mial. prosze Cie...ze niby sobie robil jaja? przeciez on sie poplakal biedaczek....dzwonil na granicy do domu zeby rodzice wyslali fax na granice z jakims jego dokumentem....
poza tym nie napisalam, ze kazdy musi taki byc! tylko to, ze oni panikuja w jakies lekko nispokojnej sytuacji i juz....tyle ode mnie ;D
no tak, bo musza miec czas zeby isc do fryzjera, spotkac sie na pogaduchy, na kawke...masakra! dla mnie to jest nie do pojecia!
kiedy powiedzialam moim znajomym z wloch, ze mieszkam sama to prawie oczy im wyszly! ze mam 26 lat i juz sama(he he wygadalam sie ile mam lat)
pracuje,mieszkam sama, sama sie oplacam. od mamy nie wzielam gorosza!! i jakos mi idzie, a oni to siedza z ta mama ile sie da! nie do pojecia dla mnie!
Gdy kończyłam studia o czasie, tj.gdy miałam 24 lata - to wszyscy we Włoszech mówili, już? jesteś taka młoda, to jest pracoholizm..............
I teraz w 3 lata po skończeniu studiów mieszkam na swoim, pracuję - teraz patrzą też z niedowierzaniem "taka młoda, a już sama na siebie zarabia", niektórzy dodaja "pewnie rodziców masz bogatych to ci kupili mieszkanie" Nie robią nic, a potem mówią, że sam nie dałbyś rady nic osiągnąć. 3[tel]lat i mieszkają z rodzicami!
Znam wiele Wloszek, ktore nie maja pomocy domowej. Znam wiele Polek, ktore maja 2 osoby do pomocy. To jest glowie kwestia pieniedzy.
Ja mialam 23, ale w tamtych czasach mozna bylo miec urlop dziekanski tylko raz / i to w okreslonych warunkach /. Albo ktos chcial uzyskac dyplom, albo odpadal. Jako motywacja dzialalo swietnie. We Wloszech mozna studiowac bez ograniczen: wazne zeby wplacic co trzeba. Gdyby w Polsce bylo tak, jak mowicie, to wielu z nas do Wloch by w ogole nie przyjechalo. Spojrzecie na to obiektywnie. Skoro w 3 lata mozna miec wlasne mieszkanie, to skad tyle osob chcacych przeniesc sie do Wloch?
nie sadze zeby Wlosi byli leniwi i wygodni,raczej niezaradni..nikt /w bliskim kregu/ im nie pokazal, ze mozna inaczej zyc, zachowywac sie,rozwiazywac problemy samemu..samodzielnie ..tam jest zazwyczaj 'krotka smycz' ..wszyscy sa trzymani blisko jeden drugiego..rodzina,rodzina.Malo samodzielnosci ,malo indywidualanosci..ogolem sa wszyscy 'niedojrzali', pokolenie po pokoleniu.Dla mnie Wlosi sa jak dzieci..wesole rozesmiane ,rozbawione,nie myslace o problemach..no coż, tu slonce prawie zawsze swieci dosc mocno :D
Temat przeniesiony do archwium.
1-30 z 53
poprzednia |

« 

Życie, praca, nauka

 »

Życie, praca, nauka