Witam
Nie rozumiem Waszego podejścia do rzeczy w ogóle.
Faktem jest iż nie powinniśmy w taki sposób jak DUEPOLACCHE oceniać... ale aż się prosi, naprawdę. Co prawda mieszkam we Włoszech zaledwie ponad 2 lata ale faktycznie na każdym kroku ręce opadają. Jest w tym owszem bardzo dużo prawdy.
Przykładów mógłbym mnożyć wiele.
Moje Kochanie pracując w barze jako kelnerka nasłuchało się takich herezji na temat Polski że wybaczcie, ale ręce same opadają. W dobie telewizji...baaa...nawet internetu, myśleć, iż w Polsce to same furmanki jeżdżą i inne podobne idiotyzmy wygadywać. Takie "newsy" ukochana moja przynosiła codziennie z pracy. Najpierw śmieszyły mnie bardzo, lecz później przerodziło się to chyba w jakiś lęk do Włochów.
Takich mniejszych lub większych "schodów" doświadczam tu każdego dnia duuuużo.
Mieszka nas tu kilku Polaków w jednym domu (rodzinka mojej kochanej) plus do tego zupełnie GRATIS jeden Włoch - partner mojej teściowej.
Życie z nim to jest MASAKRA do potęgi. Nie dość że totalny egoista, to jeszcze do tego tak ograniczony umysłowo że obcując zaledwie w pobliżu jego nabawiłem się już nerwicy lękowej. Typ co to wszystko musi sam zrobić i wszystko wie najlepiej.Grrrrr.
Mógłbym tu wiele przykładów podać ale po co? Skoro i tak za chwile znajdzie się ktoś mądrzejszy który zapyta dlaczego tu jeszcze siedzę lub zbeszta mnie że niby jakim prawem mam czelność krytykować. Ano uprzedzę Wasze pytania: jestem tu bo muszę póki, gdyż trzyma mnie tu moja córka i ukochana. Poza tym wracać do kraju nie mamy za bardzo do czego.
A dlaczego krytykuję? Bo czasem pomaga wyrzucić z siebie coś co gnębi, a gnębi bardzo.
Jednakże post miał na celu opisanie też po krótce Polaków przybywających ot chociażby na narty do Livigno. Miałem przyjemność (albo i nie przyjemność) pracować tam w jednym ze sklepów - marketów. "Obora" w wykonaniu Polaków zaczynała się już przy wejściu do sklepu. Wierzcie mi że były to momenty kiedy naprawdę wstydziłem się przyznawać do mojego obywatelstwa. Przykre to były doznania. Nie mówię tu o kilku Polakach, tylko o kilku tysiącach, bo takie ilości w sezonie narciarskim przewijały się przez Livigno.
Właściciele hoteli i apartamentów oburzeni bo nigdy takiego bydła nie widzieli, powywalane drzwi w pokojach, awantury, bijatyki, syf kiła mogiła.
W tym roku poskutkowało to ogólnym porozumieniem pomiędzy właścicielami apartamentów i hoteli o nie przyjmowaniu więcej pod swoim dachem Polaków.
Reasumując zaistniały paradoks:
Z jednej strony szlag człowieka trafia że przyszło mu żyć we Włoszech choć tęskni za Polską (mówię o moim odczuciu) , a z drugiej wstydzi się swoich rodaków. Jak to zwykłem mawiać, zawsze d... z tyłu.
Wybaczcie, ale gdzieś musiałem się wyżalić, teraz po głębszym oddechu mogę spokojnie zasnąć.
Niemniej jednak pozdrawiam WAS gorąco
Marcin