Wielokrotnie zbieram się do napisania i z braku czasu odkładam na potem. I wtedy jak królik z kapelusza wyskakuje Madzia i pisze to co mi po głowie się kołacze :))))
Madziu...tylko nie bierz tego królika dosłownie!! PROSZĘ!
Ale do rzeczy.... to co napisała Magda, pod tym się podpisuję obiema rękami....chcę coś jednak dodać..
z reguły tak bywa że przyjazd do włoch to konieczność ....ale lata siedzenia tutaj to już wybór.
Przeszłam dokładnie to co Ty G-B, ale gdy zaczęłam zadawać sobie pytanie"co ja tutaj robię" postanowiłam zwijać żagle !
Bałam się co będzie, jak będzie, ale wiedziałam że MUSZĘ się wycofać aby nie popaść w obłęd. Zaczynałam mieć poczucie straconych lat.....
Podjęłam decyzję o powrocie i nie żałuję jej. Nigdy na nic nie jest za późno ....no chyba że o urodzenie dziecka chodzi :)))
MUSISZ zacząć myśleć o sobie !! zapewniam Cię że studiujące dzieci można, a nawet powinno "odstawić się od cycka" w przypadku takim jak Twój !! Dlaczego wzięłaś sobie cały ciężar utrzymania dzieci na siebie?? Ktoś te dzieci spłodził, ma obowiązek je utrzymywać. Studiujące dzieci mogą dorabiać, starać się o stypendia.
Ja wiem że prawo alimentacyjne narzuca obowiązek utrzymywania dzieci do chwili usamodzielnienia się. Ale narzuca ten obowiązek obojgu rodzicom. Jest też obowiązek moralny dzieci wobec rodziców !!
Dorosły człowiek nie powinien za wszelką cenę żądać utrzymania od rodziców gdy odbywa się to takim kosztem jak Twój.
Zapewniam Cię że dorosłym ludziom wyjdzie to na dobre gdy wytłumaczysz im że nie mżesz ich dłużej utrzymywać.
NIE ŻE NIE CHCESZ !! NIE MOŻESZ!
Czy oni nie rozumieją jakim kosztem się uczą? Czy kiedyś Tobie pomogą? ...bo i dzieci wobec rodziców mają obowiązek alimentacyjny!
Być w takiej sytuacji jak Ty można..owszem ..ale gdy się walczy o życie dziecka, leczy w ciężkiej chorobie ale nie gdy poświęca się siebie aby DOROSŁY CZŁOWIEK mógł studiować !
Przecież Ty masz klasyczne obawy depresji. Potrzebujesz spokoju, stabilizacji i leczenia skołatanych nerwów.
Pomyśl o sobie ! Już czas !
A dorosłe dzieci niech żyją na własny rachunek i niech to one TOBIE teraz pomagają !
a żeby nie być gołosłowną dodam iż ja studiowałam mając dwoje małych dzieci i męża pijaka.
Do nikogo nie wyciągałam ręki. Fakt że studia do niczego mi się potem nie przydały bo musiałam zająć się dziećmi a gdy już były w miarę "duże" czasy na tyle się zmieniły że w moim zawodzie, przy braku doświadczenia pracy poprostu nie było.
Gdy dorosłe, moje dzieci chciały studiować a mnie nie było stać na ich utrzymania podjęli pracę, utrzymywali się sami i dawali sobie świetnie radę !
I nigdy nie uważali że mam obowiązek ich utrzymywać ! Nigdy nie mieli żalu że musieli radzić sobie sami ! Mało tego...są wdzięczni bo dzięki temu są baaaardzi samodzielni i baaaardzo zaradni !
trzymaj się ! głowa do góry !
pzdr
M
edytowany przez Margo49: 28 wrz 2011