Marek odszedł i nie wróci więcej
i pociąg o 7:30 bez niego
jest serce z metalu bez duszy
w chłodzie miastowego poranka..
w szkole ławka jest pusta, Marek jest we mnie
słodki jest jego oddech pomiedzy moimi myślami
Ogromne odległości wydają się nas dzielic
ale serce bije mocno we mnie...
kto wie czy ty pomyślisz o mnie jeśli z twoimi bliskimi nie rozmawiasz nigdy
jeśli sie ukrywasz jak ja uciekasz spojrzeniom i w nich zostajesz...
zamknięty w pokoju i nie chcesz jeść
ściskasz mocno poduszkę płaczesz nic nie wiesz
jaki jeszcze ból sprawi ci codzienność...
Marku w moim pamiętniku mam fotografię
masz oczy dziecka troche nieśmiałego
przyciskam ją mocno do serca i czuję że
jesteś pomiędzy zadaniami z angielskiego i matematyki...
twój ojciec i jego rady, jaka monotonia
on swoją pracą zabrał cię stąd
z pewnością nigdy nie pytał cię o zdanie
powiedział "pewnego dnia mnie zrozumiesz"...
jeśli porozmawiasz z przyjaciółmi
żeby więcej nie cierpieć przeze mnie ale wiesz że nie jest to łatwe...
w szkole już nie wytrzymuję i popołudnia bez ciebie
uczenie się jest bezskuteczne, wszystkie pomysły tłoczą się wokół ciebie
nie możliwe jest rozdzielenie życia nas dwojga
proszę cię czekaj na mnie kochanie moje, nie umiem cię zawieść
codzienność pomiędzy nami, ta cisza we mnie
to obawa życia życiem bez ciebie
proszę cię poczekaj bo nie mogę żyć bez ciebie
nie możliwe jest rozdzielenie naszego związku...