szczęsciarze, ja sobie załatwiałam ponad pół roku, bo moja uczelnia nie miała podpisanego kontraktu i pomimo wielokrotnych prób kontaktu , a potem mojego prawie miesięcznego chodzenia za sprawą
(z błogosławieństwem dziekana i in.) już w samym Rzymie, to nie zdążyłam przed terminem rejestracji - słynna włoska biurokracja mi podcięła skrzydła. I juz nie pojadę.
W każdym razie ja bym się językiem nie martwiła w ogóle - z okazji mojego użerania się z włoską administracją widziałam całe mnóstwo studentów z Erasmusa których włoski polegał głownie na gestykulacji i składni typu \"Kali jeść, kali pić\", a siedzieli tam już czas jakiś - i nie wyglądali na przytłoczonych nauką i obowiązkami
Szczerze mówiąc taki wyjazd ma chyba bardziej walory towarzyskie i turystyczne, niz naukowe i sporo ludzi po to tylko jedzie.
Choc jak się chce, wiadomo, można sie dużo nauczyc -a język - powinien wam wejść szybciutko już na miejscu. Ale to zależy od chęci a nie przymusu - bo student z sokratesa niewiele musi.
to jest akurat o La Sapienza, z relacji różnych wiem też że na Roma Tre to wygląda podobnie i chociaż nie chciałabym generalizować, to przypuszczam że mozna się tego i po innych uczelniach (nie tylko rzymskich) spodziewać - choc może się mylę.
za to jeśli chodzi o pieniążki to na miesiąc dolny limit to było 124 euro (nie wiem czy dalej tak jest) - i raczej dwustu nie przekracza - zależy od uczelni z której się wyjeżdża - sami widzicie - nie da sie za to wyżyć w żaden sposób - podobno można się starać o jeszcze jakieś dofinansowania, ale na ten temat nic nie wiem.
w każdym razie fajnie wam, też bym tak chciała..
pozdrowienia