no dobra niech ci tam bedzie z ta italianistyka. ja podrecznika i tyluska znalam tylko z opowiesci, bo mialam z nia tylko rok literatury, historii semestr i jakis wyklad do wychodzenia na punkty memorialistyka czy cos, na dziennych ta pani nie rzadzila. wspominam te studia z rozzewnieniem :) bo atmosfera byla iscie rodzinna, szczegolnie na angielksim u pani takeuchi, na francuzie u innej przemilej pani, i na zajeciach z wloskiego ( 10 godzin w tygodniu ) pamietam tez dobrze uczyla nas najlepsza tlumaczka w polsce, pani chlebio, siedziala w komisji podczas egzaminow na przysieglego. prowadzila fajne audycje italskie w radiu bis z inna pania od historii kina. mialam tez jezyk prawno handlowy, filozofie wspolczesna z milym starszym wlochem, duzo ciekawych zajec fakultatywnych doszlo teraz, podobno jest coraz fajniej na italo. ja na ostatnim roku zdarzylam wychodzic najnowsze zajecia, il mondo delle aziende italiane, z taka smieszna wloszka, co wozila nas po firmach wloskich co maja siedziby w wafce, prowadzila tez znami la pubblicita' , le canzone italiane, byl tez przeklad medialny, ale ja na przeklad i teorie tlumaczen chodzilam do babki do instytutu dziennikarstwa, bo byla dobra i to dosc znana babka, w ramach dodatkowych zajec zrobilam tez retoryke i erystyke u bralczyka, ale to juz na dziennikarstwie. duzo dziewczyn zrobilo podobnie. bo tak naprawde sama mozesz sobie urozmaicic studia wybierajac przedmioty z innych wydzialow. ja zaczynajac te studia mialam jeden cel w glowie, pisac, albo byc tlumaczem. i daze do tego po swojemu. chce zdawac egzamin na tlumacza przysieglego , ale musze poczekac dokladnie rok, bo trzeba miec conajmniej 25 lat, tak mi sie wydaje. potem wiesz, same slownictwo techniczne, z ekonomii, ksiegowosci, prawa, podobno i z medycyny...
dyplom nostryfikowalam szybko, jeszcze pospieszalam babki z sekretariatu zeby mi wydali w ogole z uw. slyszalam, ze niby nie trzeba, ale wolalam zabezpieczyc sie na wszelkie ewentualnosci. nie martwie sie o to co kiedys bede robic, najwazniejsze jest to ,ze moge realizowac swoje zainteresowania. mam tez kolezanke, ktora studiowala europeistyke w krakowie. wyjezdzalam na stypendia do wloch, do grancji, uczyla sie duzo wl/fr/ang. teraz pracuje z wlochami w naszym ministerstwie gospodarki na placu trzech krzyzy, jako asystentka, czasem tez jako tlumacz wl/fr. widzisz nie ma reguly, szkola, dyplom, pomoze , ale nic nie zapewnia, i tak przeciez jezykow musisz sie uczyc przez cale zycie, nawet ojczystego...