italianistyka na UMK

Temat przeniesiony do archwium.
1-30 z 88
poprzednia |
Witam
czy kots moglby mi powiedziec jak jest na italainistyce w toruniu, chodzi mi o ilosc zajec i nauki:) i czy trundo jest komus kto nie zna włoskego?
Witaj. Czy jest trudno? Ech, na pewno jest sporo pracy. Ale poziom między osobami, które nie znają, a które znają włoski pewnie za pół roku się wyrówna ;). Zajęć hm... jest chyba ok. 24 godzin, więc niezbyt dużo, ale w domu - bardzo wiele czasu trzeba włoskiemu poświęcać. Ludzie, którzy nie mają samodyscypliny - nie zaliczają niestety kół i mogą mieć problem na semestr... Ogólnie: atmosfera suuuper, a włoskiego uczy się z przyjemnością (jest zbudowany podobnie do polskiego, więc nauka idzie całkiem szybko). Najtrudniejsze - pierwsze 2 miesiące. Potem jakoś leci... Pozdrawiam!
Mam pytanie.Jakie trzeba spełnić warunki, by dostać sie na UMK kierunek italianistyka?
najlepiej sprawdź tu: http://www.umk.pl/rekrutacja/zasady_2005/wf/#wlo
pozdrowienia:)
Italianistyki na UMK nie polecam, jeśli zależy Ci na jakości nauczania i perspektywach rozwoju zastanów się raczej nad Poznaniem, Warszawą, Krakowem. W Toruniu będziesz zdana jedynie na siebie, nie licz na dobrą organizację, praktycznie brak jest programu studiów, w ramach każdych zajęć panuje wolna amerykanka, wykładowcy nie mają wizji, ci najlepsi dawno odeszli. Nie licz na magisterkę - obiecują ją od początku, ale wiadomo, że jeśli nawet kiedyś zdobędą odpowiednią kadrę, będą to studia płatne. Nie ma specjalizacji. Warunki lokalowe - beznadziejne.
Kurczę, trochę mnie zasmuciły twoje informacje...Pewnie sama kończyłaś UMK skoro tak dobrze się orientujesz? A udało ci się zrobić mgr na innej uczelni?
Pozdro
no właśnie, jak to w końcu jest z tym UMK?? jedni tak chwalą, inni mówią, że beznadziejnie, piszcie więcj opinii, będzie bardziej obiektywnie!!
Jeżeli chodzi o magisterkę, obiecywano rozmowy z innymi uczelniami, jako że wszędzie są limity przyjęć, a te inne uczelnie mają też przecież swoich studentów, którzy po licencjacie chcą uzyskać tytuł magistra. Skończyło się jednak na tym, że załatwiono 2 miejsca w Warszawie na dziennych i 2 na wieczorowych (oczywiście płatne)... Osoby, które mają tam studiować, wybrała kadra (nie będę wymieniać nazwisk), powiadamiając studentów po fakcie, czyli po zgłoszeniu tego do Warszawy. Myli się ten, kto sądzi, że kryterium była średnia ocen, czy jakieś nadzwyczajne osiągnięcia... Wcześniej studenci wpisywali na listę ośrodki, w których chcieliby kontynuować naukę (powiedziano nam, że ma to cel wyłączne informacyjny dla władz kierunku, żeby wiedziały, z którymi uczelniami prowadzić w ogóle rozmowy). Dostali się więc ci, którzy Warszawę wpisali na pierwszym miejscu i w dodatku sami wpisywali się jako pierwsi...
Reszcie pozostały egzaminy w Sosnowcu i w Krakowie, bo Poznań nawet do nich nie chciał dopuścić...
Mi akurat się udało, pracuję, jestem m.in. tłumaczem, ale ja znałam włoski wcześniej, na studia poszłam, żeby mieć na to jakiś "papier", jednak szczerze odradzam italianistykę na UMK, poziom w porównaniu z innymi uczelniami jest zatrważająco niski. Drugi raz nie podjęłabym takiej samej decyzji. Wszystkie osoby z mojego roku miały takie samo zdanie...
Jednocześnie nie chciałabym nikogo zrażać do nauki włoskiego, język jest piękny i bardzo przyjemny, a może i w Toruniu coś niecoś się ostatnio zmieniło i moja czarna wizja jest przesadzona... W każdym razie życzę wszystkim powodzenia:)
Co wy gadacie.... ja skonczyłam italianistyke na UMK 1,5 roku temu, bez problemu dostałam się na UW od razu na 4 rok, kryteria były jasne - wyniki w nauce, wybierali wykładowcy w Warszawie!!!a ci, którzy sie nie dostali bez egzaminu, zdawali taki "wstepny" i się dostali!!Italianistyke na UMK wspominam jako mój najlepszy okres studiowania, ogromna pasja studentów i prawie wszystkich wykładowców, warunki lokalowe - w najpiekniejszym zabytkowym budynku uczelnianym w Toruniu, Maiusie. Wiem, ze z roku na rok sie wszystko zmienia, ale na pewno nie jest prawdą , że jest niski poziom - wszyscy absolwenci UMK, którzy przeszli na UW nie powinni miec ZADNYCH kompleksów - na serio!!!Zresztą nie generalizujmy - kto nie ma pasji do języka, na pewno sie go dobrze nie nauczy, chocby nie wiem jka dobra i renomowana była uczelnie, nie oszukujmy się!! Moje zdanie: Italianistyka na UMK to początek mojej miłości do italiano......
Skoro zaczęłaś uczyć się języka dopiero na studiach, Twój punkt widzenia na pewno jest inny, na moim roku żadna z zaawansowanych osób nie była zadowolona, bo po prostu wszyscy oczekiwali czegoś więcej... Kompleksów na punkcie znajomości włoskiego nie mam ani ja, ani wyżej wspomniane osoby, ale wszystko zawdzięczamy sobie. Współczułam tylko początkującym, którzy dostali się pod pieczę doktora romanistyki (!), który uczył ich włoskiego z błędami... Jeśli chodzi o przyjęcia na studia magisterskie, to świetnie, że coś się zmieniło.
A o warunkach lokalowych nie świadczy budynek, ale ilość i wielkość dostępnych sal oraz ich wyposażenie.
Pozdrawiam
No, w końcu!! tego własnie od Was oczekiwałam-konkretów popartych argumentami!! i nie ważne, że macie różne opinie, z Waszych wypowiedzi można i tak dużo wywnioskować. Dziękuję:):):)
Nie mogę nie wdać się w pogawędke na temat słynnego tzw. "doktora" :-)) romanistyki, który uważa się za wybitnego italianistę, a który, jeśli dobrze się orientuję, został teraz kierownikiem italianistyki... Co to oznacza? Że osoby, które chcą się nauczyć włoskiego, a nie jakiejś tragicznej mieszanki francusko-włoskiej z polskim akcentem, zrobiłyby dobrze wybierając inną uczelnię... Jeśli natomiast kogoś nie interesuje nauka, a interesują wyjazdy na stypendium do Rzymu, propopnuję przefarbować sie na blond i na wszelkie sposoby okazywać "doktorowi" uwielbienie (zaręczam, że wtedy nic nie trzeba umieć a stypendium ma się w kieszeni). Po takim wstępie chyba nie muszę dodawać, że poziom nauczania na UMK jest zatrważający, a właściwie nie ma żadnego poziomu i żadnego nauczania, wszystko to bardziej przypomina zabawę niż naukę, pewnie dlatego Koleżanka tam wyżej tak miło to wspomina, rzeczywiście jest się z czego pośmiać po latach... Na obronie prac licencjackich przygotujcie się na pytanie typu "Proszę wyrecytować pierwsze zdanie "Boskiej Komedii" ", niezależnie od tematu pracy, a praca zostanie "poprawiona" w taki sposób, że właściwe sformułowania zostaną przekreślone i "doktor" wymyśli tam swoje, no chyba że oprócz niego ktoś tam jeszcze pilnuje porządku. Właściwie to jak ktoś już zna język to mu te studia niepotrzebne do niczego i szybciej będzie jak też sobie od razu kupi "doktora". To może ja się już zamknę i oddam głos Milky, która napisała tu prawdę i tylko prawdę i niech powie czy ja przesadzam :-)
hejka!
czytam tu sobie o tym umk, i nie wiem co mam myslec, jednak dla mnie tylko Torun wchodzi w gre wiec chyba jednak zloze papiery!
zdawalam juz mature, i mam tzw. "stara", a kryteria przyjec dla starych maturzystow to, ocena konocoworoczna z polskiego (waga 0.4) i jezyka obcego (waga 0,6), a ja mam tylko 5 z obu przdmiotow i mysle ze to moze nie wystarczy c :(
czy ktos moze ze starych maturzystwo zamierza zdawac na italianisyke umk?
jak myslicie czy mam szanse z takimi ocenami sie dostac?
Hm... Co do doktora - niestety, chyba muszę się zgodzić... Już na pierwszym roku to wychodzi... I widać, że niektórzy mają troszkę lepiej... Ale reszta - strasznie przesadzona!!! Wykłada u nas na przykład genialna kobieta z UW. Ona twierdzi, że np. na wieczorowych tam jest niższy poziom (ma porównanie). Atmosfera naprawdę super, a jeśli chodzi o osoby zaawansowane - faktycznie chodzą z nosem niewiadomo gdzie (pewnie dlatego tak im się nie podoba...). Włoskiego trzeba uczyć się pilnie od początku, ale naprawdę warto! Nie dajcie się zrażać takimi opiniami!
Hejka, ja też mam starą maturę i tylko 2 piątki, a pani z sekretariatu nie potrafiła mi powiedzieć, czy to wystarczy żeby się dostać...bo ci z nową chyba dostaną więcej pktów nawet za te same oceny... Ale też będę składać, a co tam:) A masz jakiś plan awaryjny? skąd w ogóle jesteś?
mój wpis był oczywiście skierowany do olexy:)
no nie! ja jestem z wieczorowych na uw i na poziom wcale nie narzekam, bo jest taki sam jak na dziennych. tego rodzaju opinie tylko deprecjonuja prace innych, bo jesli naprawde chcesz sie uczyc, to sie nauczysz, niewazne gdzie, czy w toruniu , warszawie, rzymie... a poziom uczelni czy wykladow nie zapewni Ci sukcesow, jesli tylko na tym chcesz sie opierac.
No zgadzam się z gusellą, tj. wyobrażam sobie, że tak powinno być, że rezultaty mojej nauki zależą ode mnie samej, jednak fajnie jest, jak ma się dobrych(czyli kompetentnych i wymagających) przewodników i ciekawy program studiów, taki, żeby zachęcał do nauki i dawał nadzieję na pracę po nich.
hej farwalla :-)
ja jestem w gdanska!
jeszcze nie dzwonilam do sekretariatu, prawdopodobnie wybiore sie na dzrzwi otwarte do torunia, ale i tak nie sadze ze czegokolwiek sie dowiem o szansie dostania sie; no bo dopiero w tym roku jest konkurs swiadectw, dopiero w tym roku sa te nowe matury i nic nie wiadomo :(
meczy mnie to, po wolalbym wiedziec na czym stoje; ciekawa jestem jak wyjda te tegoroczne matury, pewnie nasze szanse beda zalezaly od tego jak beda oceniac te matury - w naszym przypadku lepiej zeby egzaminatorzy byli surowi ;-) ale oczywiscie wszytkim maturzystom zycze jak najlepszych ocen :-)
moim zdaniem te nowe i stare matury sa nieporownywalne, dlatego powinny byc (przynajmniej przez najblizszych kilka lat) dwa konkursy swiadectw, dla nowych i starych, a limit przyjec proporcjonalnie do liczby kandydatow z dana matura;
a tak boje sie ze nie mam szans, i juz nigdy nie bede miec, bo ocen z matury juz nie zmienie (a jak na moj wymagajacy ogolniak to byly i tak swietne)
awaryjnie mysle o innych kierunkach niefilologicznych, ale tylko na umk, bo najblizej gdanska...
a Ty masz jakis plan B :-) ???
pozdrawiam wspolkandydatke :-)
Cześć Olexy, też jestem z Gdańska, wreszcie jakaś concittadina! :-) Ale trochę się dziwię czytając Wasze wypowiedzi: czy te Wasze obawy o średnią oznaczają, że teraz nie ma egzaminów wstępnych??? Giuro che non lo sapevo... To za moich czasów było sprawiedliwiej.. Chciałam Wam opowiedzieć o tym, jak łatwo było się dostać, ale skoro jakaś głupia średnia ma decydować to się już zamknę, bo po prostu brak mi słów.. A czy Ty też może kończyłaś topolówkę??
no witam witam :-)
wlasnie - teraz nie ma egzaminow wstepnych na czesci uczelni, bo nie oplaca im sie pewnie ich robic dla starych maturzystow, jak pewnie jest ich mniej niz tych nowych, a ze nowa matura ma byc jednoczesnie przepustka na studia to egzaminy niepotrzebne...
ja rozumiem ze w przypadku nowej matury, to rozsadne rozwiazanie redukujace podwojny stres, ale przez jeszcze kilka lat zapewne do drzwi uczelni (nie tylko na filologie wloska, to dotyczy wszystkich kierunkow na ktore wprowadzono konkurs swiadectw) beda pukac tez starzy maturzysci, a nasza matura nijak ma sie do tej nowej, a oceniac nas (a raczej nasze swiadectwa) beda tak samo...
zreszta np brana jest pod uwage ocena z jezyka, a ja od momentu skonczenia szkoly, intensywnie ucze sie jezyka, chodze do szkoly jezykowej i niedlugo bede zdawac CAE, wiec moj poziom na pewno jest duzo wyzszy niz w liceum, zreszta mysle ze wielu starych maturzystow zrobilo tak samo, na egzaminie mialabym szanse to sprawdzic, a tak pozostaje ta piatka i koniec :/
i marzenia o filologii wloskiej przepadna (bo egzaminy owszem sa, ale w warszawie i krakowie, a ja tam studiowac nie chce, za daleko od domu, za drogo, zreszta owych miast za bardzo nie lubie)
w lipcu sie wszystko wyjasni - pozyjemy, zobaczymy...
pozdrawiam kolezanke z gdanska :-)
drogie Olexy i Cristii, ja też jestem z gdańska, więc jesteśmy już trzy!!!
Olexy, jak możesz to odezwij się na maila: [email]
jestem bardzo ciekawa dlaczego tak negatywne są twoje wypowiedzi!!????ja jestem właśnie tu na pierwszym roku i wcześniej już znałam włoski , ale tu się nie nudzę,mamy dobrze wykładana gramatykę (co zawsze jest plusem, i nigdy nie jest jej za wiele!!!!)z leksyką też jest ok , dużo nowych słówek i cały czas coś nowego!!!!jestem dopiero po pierwszym semestrze i nie moge nic powiedzieć co będzie dalej, ale mam nadzieję że nie będzie tak tragicznie jek mówisz ty!!!!pozdrawiam i życze powodzenia!!!!!
Cześć pomona, odpowiem Ci w imieniu Milky, bo byłyśmy razem na roku, więc co nieco wiem, a ona chwilowo nie ma neta, bo wyjechała tłumaczyć. My zaczęłyśmy studia w 1999, akurat jak otworzono italianistykę, a więc byłyśmy "rocznikiem eksperymentalnym", przecierałyśmy Wam szlaki :-), wyglądało to właśnie tak, że po pierwszym roku prawie zapomniałyśmy włoski, bo chcieli wyrównać poziomy między nami a principianti i naprawdę nic z nami nie robili, miałyśmy zajęcia z Włochem i Włoszką: Włoszka wymyśliła sobie, że wystawimy "Króla Midasa" po włosku i przez cały rok marnowałyśmy czas na próbach, wałkując w kółko te same banalne zdanka. Z Włochem w pierwszym semestrze też były zabawy typu psychotesty, tylko czasem miał jakieś rzuty na banię i chciał dyskutować o światowej gospodarce..;-), w drugim semestrze już było lepiej, bo przerabiałysmy zabawną książkę do gramatyki, ale mimo wszystko czułyśmy niedosyt... W późniejszych latach też się obijaliśmy albo powtarzaliśmy coś, co już każdy umiał, naprawdę NIC nowego się tam nie nauczyłyśmy. Miło mi słyszeć, że teraz poziom się podniósł pomimo ciągłej, uciążliwej obecności słynnego doktora... Wyobraź sobie, że nawet nie kazano nam czytać "Promessi sposi", lektury, którą Włosi w szkole przez rok przerabiają, bo jest chyba najważniejsza ze wszystkich... A nasz promotor Włoch tuż przed obroną nie wytrzymał nerwowo, bo zawistny "doktor" zachowywał się nie fair w stosunku do niego, i wyjechał do Krakowa i nie było go na naszej obronie i za sprawdzanie naszych prac wziął się "doktor" i popoprawiał mi to, co miałam dobrze i zmienił na źle, a pytania na obronie zadawał z literatury, choć przecież specjalnie wybrałyśmy sobie cywilizację , a nie literaturę. Po prostu w naszym przypadku była to wielka farsa czy wielka improwizacja, może teraz kadra jest lepsza i został ustalony jakis program nauczania i dlatego Wam się podoba, a my krytykujemy.. No to to w skrócie by było na tyle. :-) Pozdrawiam z Gdańska
cześć, czy możesz zdradzić z jakiej to zabawnej gramatyki korzystaliście na studiach? Dziekuję i pozdrawiam!
Kurczę, fedi, chętnie bym Ci to zdradziła, ale już nie pamiętam autora, może znajdę wśród miliona kserówek, bo chyba powinnam jeszcze ją mieć, wtedy od razu napiszę, w każdym razie autor fajnie wyśmiewał błędy językowe i wtedy łatwo się zapamiętywało, jak nie należy mówić, żeby się nie ośmieszyć :-). No to a presto mam nadzieję :-)
No pewnie, że najważniejsze są własne chęci i mnóstwo pracy! Moja wypowiedź była odzewem na pozostałe opinie na temat UMK. Bo tu to ja nie mogę się zgodzić (że jest taki niski poziom, a w wawie - suuuper). Nikogo nie chciałam urazić, a już na pewno nie kolegów z warszawskich wieczorowych ;). POzdrawiam!
Znalazłam: "Impariamo l'italiano"- Cesare Marchi !!! Polecam :-), z tym że trzeba juz znać włoski
Nie jestem pewna,czy dobrze zrozumialam.Dlatego prosze o ewentualne sprostowanie.Czy osoba z podstawowa znajomoscia wloskiego ma szanse na studiowanie na UMK?Nie chodzi mi o zlozenie papierow i dostanie sie na ow kierunek.Chodzi o kwestie studiowania.Czy gramatyka jest na tyle trudna,ze taka osoba sama zrezygnuje po...tygodniu???Moze to kiepski pomysl,tzw.rzucanie sie z motyka na ksiezyc?Prosze o szczera odpowiedz.Dziekuje.
Na italianistyce w Toruniu jest fajnie...i wiem co mowie
Temat przeniesiony do archwium.
1-30 z 88
poprzednia |

« 

Pomoc językowa

 »

Pomoc językowa