Ja kiedys mialam takie zlecenie, zeby obdzwonic Sysylijskie zaklady szewskie w poszukiwaniu jakiegos urzadzenia. Liczylam na to, ze poslucham sobie dialektu, ze bede musiala poprosic, zeby mowili po wlosku, bo nie rozumiem dialektu. Tymczasem pod kazdym numerem, ale doslownie kazdym odpowiadano mi po wlosku, i jesli w ich wymowie byly jakies nalecialosci, to tak niewielkie, ze nie zauwazylam nic odrebnego. Bardzo bylam tym zdziwiona. Przeciez oni nie wiedzieli na poczatku, skad dzwonie...
Wlosi, gdzie bys nie pojechala, potrafia z cudzoziemcami mowic w standardowym wloskim, dopiero jak sa w grupie ludzi, to na boku mowia czesto tak, ze nic nie da sie zrozumiec. A jezykiem z nalecialosciami mowia kiedy zauwaza, ze osoba z ktora rozmawiaja zna dobrze wloski, wiec przestaja sie przejmowac.
Ja bylam na kursie jezykowym we Friuli, tam wszyscy mowia w dialekcie ktorego nie sposob zrozumiec, nawet napisy na ulicach sa w dwu jezykach. Nie ma oczywiscie najmniejszego problemu zeby sie porozumiec, (tylko starzy ludzie rozumiejac wloski, odpowiadaja w dialekcie) ale juz "podsluchiwac" ich sie nie da.