WASZE WPADKI WE WLOSZECH LUB ZWIAZNE Z WŁOSKIM!

Temat przeniesiony do archwium.
61-81 z 81
| następna
hej! przy okazji! nie możesz załatwić pracy dla masażysty Spa? Dzięki!
Ale się usmiała :)

Ja do tej pory niestety ,myle carne i cane, juz nie raz w restauracji chciałam zamówic jakieś cane :)
nie bede oryginalna :) Do tej pory zdarza mi sie myslic cane z carne no i pesche z pesce :)
Niesamowity przykład seplenienia w języku pisanym! ;-)
To było do Matteo oczywiście!
Witam:))Ja też miałam parę wpadek tym bardziej że nie które wyrazy są podobne a mają inne znaczenie ale to normalne.Ja jadąc nad może wsiadłam nie do tego autobusu i dojechałam na jakiś koniec miasta dobrze że umię język bo tak to nie wiem ,ogólnie to ludzie są fajni bo poszłam do kierowcy i powiedział że autobus nie jedzie na stacje tylko ulice przed stacja staje narysował mi mapkę i trafiłam wszystko dobrze się skończyło teraz ile razy się z tego śmieję Italia bardzo mi się podoba będą tam o wiele szybciej człowiek podłapuje język Saluti Bacii
a ja słyszałam o tekście na kartce światecznej o treści "buon ano" :))
Ja raz podczas niedzielnego obiadu poprosilam moja niedoszla wtedy tesciowa o pisello zamiast piselli :) Nie wiedzialam ze nie mowi sie ze chce "groszek" . No i w lodziarni o smak "figa" , ale to juz klasyka gatunku .
ja mialam taką wpadke chcialam kupic kapuste na golabki poszlam do warzywniaka i pytam czy jest cavallo bo poprostu zapomnialam ,a sprzedawca w smiech i mowi ze cavallo to robi ihaha ,dopiero dodalam ze capucio i zrozumial.A drugi raz u przyszlych tesciow corki, przy stole pytają co bym zjadla kaki czy inne owoce a ja zeby nie wypasc na łakomą odpowiedzialam ze preferisco caca bo myslalam ze to liczba pojedyncza a to wiadomo co jest .Mieli ze mnie ubaw
No piękne te wasze wpadki.ja nie mam zadnych bo jak nie wiem to wole nie mówic nic. poza tym ze zawsze myle jajka z winogronami..
kurde zupełnie nie zalapal;am o co chodzi z ta "miotła" stelliny... :/
najlepsze było z tym długim chlebem Laurie ;)
Hej, Łysa! Scopare znaczy zamiatać ale i piep... się ;-) Pozdr.
Ja mam w kazdym jezyku wpadki, nawet na migi, jak gestykuluje.
Naznaczona jestem petem chaosu :))
I glupia tez jestem, dlugo myslalam ze cazzo to kotek. Wolalam cazzo, cazzo chodz do mnie i zaden ch..na wsi mi nie zwrocil uwagi. Dobrze ze tego "chodz do mnie" nie rozumieli. Az mi sie glupio zrobilo jak sie o pomylce dowiedzialam, ze tak kota obrazilam:))
No, bo to taki kotek w pewnym sensie.:)
Tylko w pewnym sensie bo boznie bywalo.
Czasami sie kotek, czasami kocur trafil.
A najgorzej jak sie na kawal zlamanego kotka trafi:)))
I jak tu takiemu fige pokazac:)
Pozdrawiam
Racja! Takiemu złamanemu kotkowi nie ma najmniejszego sensu pokazywać figi, najmniejszego sensu!:)
podam ze śmiechu po Waszych tekstach Madziu i Prawie..rozwaliło mnie to:)
jaja jak berety byly jak klientka przyszla do naszego sklepu z wloskim narzeczonym i zaczeli zamawiac projekt nowych mebli kuch.Panna,oczywiscie Polka i to blondynka slabo znajac wloski na me tlumaczenia, ze mozna wykuc w murze nicchia /niszę/ i ze moge na gorze, na 1p. pokazac jej ta niszę,powiedziala ze narzeczonemu ,ze idzie na gore bo chce zobaczyc questa minchia/vide:http://www.wloski.ang.pl/minchia_134.html/..lalismy ze smiechu wszyscy...:D
Popłakałam się:D
Pamiętam moja pierwszą pracę, bez znajomości języka...Pojechałam do sprzątania domu, rankami byłam zawsze sama. Dzwoni telefon...odbieram i słyszę, ze ktos pyta o Domanico(syn pracodawcy,14lat), ja na to - Domenico scuola, io polacca, non capire, non parlare...głos dalej...Domanico Cone...(chodziło o ustalenie terminu do szpitala). Ja dalej-io polacca, non capire, prego tefonare dopo, telefonare dopo. Domenico scuola. Wróciła rodzinka z pracy i mówię (dumna z siebie, ze zrozumiałam) ze słwonikiem, że dzwonili ze szpitala i pytali o Domanico ale powiedziałam że jest w szkole...Był dym bo okazało się, ze dziadek co mieszkał na dole też sie nazywał Domenico Con...i kurde mając 86 lat nie mógł chodzic do szkoły. Ale skąd miałam wiedzieć, że taka tradycja nazywać wnuki po dziadkach:D:D lałam wtedy, ale oni byli wkurzeni:P
Figa, scopare, succo di pompino (mojej mamy), sporca topa(też mojej mamy)...było kilka, większosci nie pamiętam:)
odswiezamy:D
no to moze opisze moja sytuacje ;P bylam kiedys w pizzerii, ze znajoma włoszka, po kolacji zdecydowalismy, ze ja pojde zaplacic rachunek, ze wzgledu na boskiego kelnera, ktory mi sie podobal 'da morire' ;) no to zaplacilam, on mi wydaje reszte i zaczyna cos gadac w stylu 'la mancia" :D i sie usmiecha itd.. ja za bardzo nie skojarzylam od razu ze chodzi o napiwek, i ucieszona ze cos zagadal,mowie mu: si,si, certo :P po czym pozbieralam reszte, powiedzialam ciao i poszlysmy do domu, tylko szkoda ze potem znajoma mi wytlumaczyla ze mu chodzilo o napiwek ;D beznadzieja, szkoda ze od razu zapomnialam o napiwku, ciekawe co sobie pomyslal, ze jakas skapa jestem czy co? dżizyyys szok ;P
no coz..warto przecwiczyc dawanie napiwkow w kraju:D..by gladko szlo za granica..daje sie od 10 do 30 proc rachunku..10%to minimum :D..czasy sa kryzysowe :D http://www.travelforum.pl/poradnik-konsularny-nie-tylko/3804-napiwki-komu-ile.html http://savoir-vivre.wieszjak.pl/w-miejscach-publicznych/97098,Sztuka-wreczania-napiwkow.html
Temat przeniesiony do archwium.
61-81 z 81
| następna