Osobiscie bym sie na to nie zgodzila. Dla mnie to kwestia szacunku - dla mnie, dla niego, dla NAS, dla naszych decyzji, dla rodzicow. Dlaczego mam po kryjomu wychodzic za maz, bojac sie reakcji przyszlych tesciow? Dlaczego mam wchodzic do ich rodziny z konfliktem, z pietnem tej, ktora wyszla za ich syna ukradkiem, jak gdyby bylo w tym cos zlego?  
 
  
Twoj chlopak mowi, ze tak bedzie lepiej, ze zna swoich rodzicow. Ale tak naprawde to co oni moga zrobic? Zabronic nie zabronia, najwyzej okaza dezaprobate, ale przynajmniej bedziecie wiedzieli PRZED slubem, ze nie pochwalaja Waszego zwiazku. A skad macie pewnosc, ze zle zareaguja? Moze Twoj chlopak zle ich ocenia? Przy okazji obrazajac Ciebie, bo w koncu sugeruje Ci, ze wg jego rodzicow nie jestes dobra kandydatka na zone... A oni przeciez jak na razie nie mieli nawet okazji, zeby sie na ten temat wypowiedziec...  
 
 
Jakos nie potrafie wyobrazic sobie wlasnego slubu tylko w obecnosci MOJEJ rodziny, majac swiadomosc, ze rodzina mojego partnera nawet o tym wydarzeniu nie wie. A potem co? Twoj ukradkowy maz zabierze Cie do rodzicow na kolacje (jako dziewczyne, kolezake?) i nagle przy stole, miedzy jedna klucha a druga, wypali: "Mamo, tato, tak przy okazji, to jest moja zona"? Przeciez tesciowie gotowi z tego swiata zejsc na zawal czy cos...