educatore culturale

Temat przeniesiony do archwium.
1-30 z 35
poprzednia |
hej!ostatnio dostalam oferte pracy jako educatore culturale w szkolach wloskich.ktos moze pracowal w tym zawodzie?mi sie wydaje ze to pic na wode.mam 5 polskich dzieciakow ktorym musze jakos pomoc wejsc w zycie ww wloskich szkolach i pomoc jezykowa , ale smieszne jest ze to tylko 6 godzin na jednego dzieciaka w ciaglu roku.dobrze placa przynajmniej :D jestem we wloszech tylko rok i moze jakos ta praca pomoze mi w przyszlosci.skonczylam profilaktyke spoleczna i resocjalizacje.
a jeszcze najsmieszniejsze jest ze jakbym ja sie nie zglosila to nikt by nie dostal tego przydzialu, bo nie bylo wiecej chetnych :D hehehe dowiedzialam sie przez przypadek ze cos takiego istnieje bo tesciowka pracuje w szkole.
a gdzie szukac takiej pracy? jak ja znalazlas?
ja to tak zalatwialam dzwonilam najpierw do comune i zapytalam o namiar do responsabile dell'ambito sociale i potem poszlam z nia pogadac na temat educatore sociale i o stanowisko il facilitatore linguistico (z tym to troche trudniejsza sprawa).ona wziela moje cv i dokumenty i po miesiacu oddzwonili ze mam rozmowe w sprawie pracy, spotkalam sie z kolesiem , popytal mnie o pare rzeczy i podpisal ze mna rozmowe.musisz miec skonczone kurs wloskiego b2 i albo zrobiony kurs na educatore culturale albo studia wyzsze pedagogiczne lub humanistyczne (tego do konca nie jetsem pewna) - nie musza byc nostryfikowane, moje nie sa.pozdrawiam
kurs wloskiego mam ukonczony gorzej ze studiami. a skad jestes we Wloszech?i jak sie dowiedzialas ze cos takiego istnieje?
ja jestem z regionu marche, dowiedzialam sie od swojej tesciowki ona pracuje w sekretariacie w szkole i kolezanka jej powiedziala o tym. wiesz dokladnie nie wiem jak to z tymi studiami wyglada musisz sie zapytac moze wazniejsze jest zebys dobrze znal wloski (certificat) bo te prace powoluje pomoc spoleczna (servizi sociali) a nie szkola.w kazdym badz razie przejdz sie tam gdzie ci napisalam i zapytaj o informacje dotyczace educatore culturale wszystko ci powiedza.ja mieszkam w nieduzej miejscowosci i malo mam dzieciakow ale jak w rzymie czy innym miescie to mozna zarabiac dobra kase.
"musisz miec skonczone kurs wloskiego b2",co przez to rozumiesz?Jaki to stopień?Według mnie wyższy początkujący ale to byłoby dziwne chyba.Możesz coś napisać więcej jak się mają polskie dzieci we włoskich szkołach?Pozdrawiam
co do poziomow jezykowych www.alte.org

b2 to nie jest wyzszy poczatkujacy
Iwonkaaaa:)
jesli jeszcze nie napisalas do Trish,zrob to,i nie pytaj o co chodzi:)
hmm chyba wiem o co chodzi, zapomnialam na smierc napisac do niej :)

:*
Dzięki,już sprawdzam
To jest CILS B2=CELI3 ?
tak jest
dziękuję pięknie :-)
ja mam skonczony intermedio i jest napisane b2, moze i poczatkujacy.tylko to wystarczylo.zaczelam teraz C1 plida.
"Według mnie wyższy początkujący ale to byłoby dziwne chyba"


nie wiem czy dziwne czy nie.w tej pracy nie chodzi o tyle zeby im pomoc w jezyku wloskim, bo od tego maja lekcje.ale o przystosowanie sie.m.in czasem rozmawiam z nimi na jakies tematy, a czasem kaza mi siedziec obok dziecka w szkole i tlumaczyc co mowi nauczycielka jesli dziecko nic nie umie po wlosku. np ona mowi wez zeszyt i otworz na stronie .... no i ja tlumacze.mowie zeszyt to... itp.kazali mi zaczac plide c1 bo potem chca mnie zatrudnic w comunie do poradnictwa dla polakow itp.
b2 to jest "wyższy" średniozaawansowany
ale to jest pic na wode bo tylko sie dostaje 6 godzin na rok dla jednego dziecka.jest jedna rodzina co nic po wlosku nie umie , dziecko rowniez, mam duzo z nimi teraz problemu, bo ciagle do mnie wydzwaniaja i o korepetycje prosza, za ktore nikt mi nie placi.jak ostatnio powiedzialam ze nie mam czasu zeby dziecku w lekcjach pomoc to dostalam wiazanke slowek ze jaka ze mnie polka jak nie chce polakom pomoc :( ale chyba logiczne ze nie zaczne parapetu jesc bo matka teresa jestem.proponowalabym jak juz ktos zacznie te prace to niech nikomu nie daje na siebie namiarow.praca jest w szkole a poza nia dom!
hej,ja mam kolezanke,ktora pracuje na tych samych zasadach.Tyle tylko,ze jej praca nie konczy sie na szkole lecz udziela pomocy w szpitalach,caritasie,i innych.Wszystko zlecane przez comune.Jest tak zwanym MEDIATORE CULTURALE.Jak dla mnie bomba:)Sama staralam sie zrobic kursy,by stac sie takim mediatore ,ale niestety nie wyszlo:(

ps.czy Tobie tez placa po 60 dniach?contratto a progetto(umowa o dzielo)?
Bardzo mnie interesuje,to co piszesz.Jak nasze dzieciaki reaguja na Italię?Czy masz kontakt też z nastolatkami?Mam córke w tym wieku, która ani myśli wyjeżdżać.Problem w tym,że mieszkamy w duzym mieście i dla niej Wlochy to żadne mecyje.Znam dzieci,które są zadowolone ale zwykle pochodzą z biednych wsi polskich lub zamieszkały w Italii majac kilka latek.A'propos pracy w edukacji mi tez zaproponowano pracę - insegnante di sostegno ale nie zdecydowałam się, bo tylko parę godzin w tyg.Nikt jednak nie pytał o język, choć rozmowa była też o pomocy językiowej dla dzieci z bloku wschodniego,gdy zajdzie taka potrzeba.Póki co,wróciłam do Polski i myślę co dalej.
kasiu z milano dokladnie tak.nie jestem pewna o tych 60 dniach, bo powiedziali mi ze jak skacze te godzinki to mam przyjsc po pieniadze.
hmm "nasze dzieciaki" nie sa zbytnio zadowolone z przyjazdu do wloch.ja ich rozumiem bariera jezykowa, zero znajomych i poprostu nuda.nie maja zadnych znajomych przynajmniej z tymi co pracuje.pracuje w 3 szkolach, w gimnazjum jest 2, w podstawowce - 2 i liceum - 1.ciezke zycie jednym slowem maja :( .tak naprawde mlodziez wloska traktuje polakow moim zdaniem zle, europa dla nich to niemcy, anglia, belgia itp. a my to to samo co ukraina, rosja, litwa.jakas dziwna mentalnosc.jednym slowem mysla ze polska to biedota i w sklepach jak za komunizmu!
a druga sprawa to to ze rodzice sa moim zdaniem nieodpowiedzialni, chyba wczesniej zdaje sie sprawe z tego ze sie sciaga dziecko za granice, to trzeba pomyslec o jakims kursie jezyka.
Rozmawiałam tego lata z dyrektorem gimnazjum i nie widział problemu.Twierdził, że polskie dzieci świetnie sobie radzą,zachwalał wszelkie kołka zainteresowań.Powiedział mi,że wystarczy wakacyjny kurs włoskiego,mama (ja), która pomoze w domu językowo i można wskoczyć do swojej grupy wiekowej bez potrzeby powtarzania roku...Wszystko brzmi pieknie ale mimo to mam poważne wątpliwości.Jeśli mogę spytać,skąd pochodzą "Twoje" dzieci?/duże,małe miasta/?
problem w tym ze rodzice 2 dzieci nie rozmawiaja po wlosku, owszem troche ale na poziomie "io mangiare pane", nie ma im kto w domu pomoc.2 jest z nieduzych miejscowosci (do 20.000) nie pamietam nazw, chlopak z liceum to z warszawy. pozostala dwojka ze wsi.
najgorzej maja te ze wsi dzieci, bo w dodatku niesmiale straznie i wszystkiego sie wstydza.jedna chciala wyjsc do lazienki i mowi mi o tym, ja mowie jej ze niech podniesie reke i po wlosku powie ....a ona: a mi juz sie nie chce, wydawalo mi sie.mysle ze to wielki problem.
O!Jest Warszawiak!Dostrzega jakiekolwiek włoskie plusy?Rozumiem,że szkoły po których się kręcisz znajdują się w malym miasteczku.Jska to częśc Italii?Przepraszam za wścibstwo, próbuję się wczuć w sytuację ;-)))
region (marche) ale za duzo opowiedzialam o dzieciach zeby wskazac miasto gdzie przebywam :) akurat ten mlodzieniec :) to zbytnio nie potrzebuje mojej pomocy jezykowej hehehe ale rozmawiamy na rozne tematy, dobrze zna wloski bo oprocz kursow, przyjezdzal tu czesto na wakacje.akurat on to nie ma duzych problemow no slaby jest z matematyki, no ale czy w polskich szkolach polacy z nia nie maja problemow?:D ale fajny z poczuciem humoru, otwarty chlopak.
plusy, trudno odpowiedziec, ale uwazam ze lubi wlochy i chcial tu przyjechac, bo mogl zostac z ojcem w polsce.
ok,wiem,że z nauka nie ma większych problemów.Chodzi mi bardziej o "kontakty społeczne" i obrażenie się na własną matkę do końca zycia, że zabrała z ojczystego podwórka ;-)))
Temat przeniesiony do archwium.
1-30 z 35
poprzednia |

« 

Kultura i obyczaje

 »

Kultura i obyczaje