>Zgadzam się z Elison, nauczyciele raczej się nie przemęczają, poza
>chwalebnymi wyjątkami osób, które naprawdę pracują z pasją, organizują
>zajęcia pozaszkolne, ciągle pogłębiają wiedzą, kształcą się itp (ja
>osobiście znam tylko jedną taką osobę, moja była wychowaczyni!)
>Uważam, że należałoby wprowadzić system wynagrodzeń motywacyjnych,
>premii uzależnianych od efektów, nauczyciele, którzy osiągaja wysokie
>wyniki nauczania otrzymują te premie, inni żadnych podwyżek! W końcu
>pracując 18-20 dni w tygodniu, nie można oczekiwać takich samych
>wynagrodzeń jak ci, co pracują (przynajmniej) 8 godzin tygodniowo. Jak
>nauczycielem pensja nie odpowiada to niech dorabiają, w końcu mają
>mnóstwo czasu, zeby wziąć drugi etat. Denerwuje mnie roszczeniowa
>postawa wileu nauczycieli.
>Te przywileje, to wakacje ponad 2 miesiące w lecie, 2 tygodnie ferii
>zimowych, urlop roczny na podratowanie zdrowia (słabego zdrowia nie
>trzeba szczególnie udawadniać!), nie wiem czy coś takiego występuje w
>innych, o wiele ciężdszych zawodach!
Jesli wezmiesz pod uwage cos takiego jak warunki pracy szkodliwe dla zdrowia (halas, stres), to MOZE zrozumiesz po co sa te 2-tyg.ferie, 2-miesieczne wakacje, czy urlop dla poratowania zdrowia, o ktory mozna chyba ubiegac sie dopiero po 7 latach pracy... Ale po 7 latach pracy w szkole nie bedzie czego ratowac z tego zdrowia... :P
Przestancie mierzyc jakosc pracy iloscia spedzanych w niej godzin. Wolalabym pracowac jako ksiegowa przez 8 godzin dziennie, siedziec sobie w zacisznym gabineciku z muzyczka z radia w tle, od czasu do czasu porozmawiac na GG ze znajoma (tak, tak, zakaz korzystania z komunikatorow podczas pracy nie wszedzie zostal wprowadzony) czy zamienic kilka slow z kolezanka z pokoju, niz spedzic "tylko" 4 godziny z rozwydrzonymi dziecmi, ktore maja nauke w d..., a potem przez 3 przerwy pod rzad wysluchiwac ich wrzasku podczas dyzurow na przerwach. Wiem, co mowie, bo mam porownanie i wiem, o ile latwiej i przyjemniej pracuje sie z ludzmi na poziomie, ktorzy przychodza na lekcje bo chca sie czegos nauczyc. Pracujac w szkole publicznej po 3 godzinach pracy bylam zmeczona (i jak tu wykonywac dodatkowa prace kiedy wychodzac ze szkoly masz wszystkiego dosc?) a teraz, pracujac z doroslymi, po 6 godzinach pracy nie odczuwam zadnego zmeczenia.
A poza tym, nie na tym chyba polega dobrobyt, zeby rozwalac sobie harmonogram dnia dodatkowa praca czy korepetycjami w domu. Dobrobyt to godziwa placa w JEDNYM zakladzie pracy a nie kombinowanie jak i kiedy sobie dorobic pracujac gdzie indziej.