To prawda lin, że rtg nie jest obojętne dla zdrowia i wykonywanie go co pół roku nie ma sensu, ale chyba nadal są robione masowe okresowe prześwietlenia w ramach profilaktyki gruźlicy. Ja sama nie zawsze robiłam rtg bo do książeczki zdrowia w zupełności wystarczyło osłuchanie słuchawką a przecież ten włoski lekarz zrobił dokładnie to samo…
Rozmawiałam kiedyś z lekarzem na temat ochrony przed gruźlicą. Szczęka mu opadła, gdy usłyszał, że była rodzina, która o podopiecznym powiedziała prawie wszystko oprócz tego, że to był prątkujący gruźlik. Usłyszałam wtedy „no to trzeba się szczepić”.
Zapytałam również owego lekarza o możliwość wykonania badania na antygen HCV (miałam babkę z WZW typu C i przez głupotę włoskich pielęgniarek miałam kontakt z jej krwią) i powtórzenie szczepienia na HBV. W Polsce zaleca się co 5 lat wykonywanie szczepienia przypominającego a we Włoszech przyjmuje się, że ostatnie 3. szczepienie daje odporność na całe życie i tu masz różnicę w traktowaniu tematu w obu krajach. Tak naprawdę rzecz polega na tym, ze każdy organizm inaczej zużywa zapas odporności i w zasadzie przed zaszczepieniem się należy skontrolować jej poziom :)
To, że we Włoszech nikt nawet nie spojrzy na polskie wyniki badań nie musi od razu świadczyć o lekceważeniu ich. W Polsce jeśli masz problem zdrowotny i pojedziesz z wynikami do większego ośrodka, to one zazwyczaj są powtarzane nie dlatego, że nie są uznawane, ale po to by je porównać.
Nie wykluczam, że można trafić na włoskiego dupka, który zignoruje temat. Niemniej uważam, że pewne rzeczy jak np. rtg raz na 5-10 lat (o ile nie korzysta sie z badań masowych) warto robić nie po to by komuś coś udowadniać, ale w trosce o własną skórkę.
Miłego dnia:)