"Kocham" włoskie urzędy

Temat przeniesiony do archwium.
31-60 z 68
Widzę, że mój post wywołał tutaj wielką dyskusję i daleko idące iterpretacje. Po pierwsze znaleźć się się na dziedzińcu wraz z senegalczykami, chińczyami itd to dla mnie jak znaleźć się z holendrami, niemcami, anglikami. Nikt nie zasługuje na takie traktowanie żeby czekać do usranej za przeproszeniem śmierci aż łaskawe urzędasy się tobą zajmą. Ci ludzie czekają tam od piątej nad ranem i nie mają nawet pewności czy ich sprawa zostanie załatwiona. Jesli ktoś odebrał moje zdanie jako rasizm to bardzo współczuję zdolności do nadinterpretacji. Podkreśliłam z kim siedziałam, żeby uświadomić wszsytkim jaka to akurat jest polityka wobec cudzoziemców w owej Kwesturze. No ale jeśli ktoś uwielbia bawić się w szkolne dyskusje co autor miał na myśli to proszę bardzo... Co do smrodu...Raczę czytać uważniej... Śmierdziały kontenery pełne od śmieci nie ludzie.. A nawet może i śmierdziałam ja sama, bo w 40 stopniowym upale to nikt kwiatkami nie pachnie. Co do księżniczek, które same latają pio urzędach bo amore woli siedzieć na dupsku - jeśli chcą latać to niech latają, ja sama nie latam widzę, że naprawdę ktoś tu wykazuje się bardzo wymyślną nadinterpratacja, może jeszcze zajmie sie interpretacja mojego życia seksualnego na podstawie tego co napisałam. Jeśli kogoś uraziło, że uznałam, że mogę wkońcu wziąć ślub w tym rasistowskim kraju- w tym dniu akurat tak pomyslałam, bo akurat w tym dniu poczułam się źle dlatego, że nie jestem włoszką. Pomyślelibyście tak i wy, gdyby ktoś pokazywał wam nową ustawę utrudniającą ci wychodzić za mąż za człowieka, którego kochasz tylko dlatego, że jesteś straniero. Pomyślałam tak o Italii, pomyslałabym i o Polsce.
skoro juz sie tam znalazla mogla zapalic z nimi fajeczke, napic sie wodeczki i byloby po sprawie, nawet nie zorientowalaby sie w jakich okolicznach przyrody sie znalazla, fetor odszedlby gdzies na drugi plan, a rozmowa z pania urzedniczka przebieglaby sprawnie i bezstresowo :) nastepnym razem planujmy z glowa takie wypady na miasto :)
co masz na mysli piszac "czesc tego smrodu byla emitowana przez towarzyszy w staniu"czy ja dobrze mysle...?
Tak nie można! Wytłumaczenie było zbyt proste, zbyt konkretne i nie pozostawiające dyskutantom najmniejszych szans na rozwinięcie skrzydeł interpretacyjnej wyobraźni.;)))
Może przynajmniej troszeczkę ci ludzie śmierdzieli?
Tak ociupinkę.;)
jezeli chcesz to napisz cos o swoim zyciu seksualnym dlaczego by nie,bedzie ciekawa dyskusja
Witam :)
Czytam sobie wasze wpisy i nie rozumiem świętego oburzenia na autorkę,która opisała swoje przeprawy z włoską biurokracją, głupotą i niekompetencją.
To, że olandesa stała w takim a nie innym towarzystwie świadczy jedynie o tym jak włoscy urzędnicy potrafią potraktować cudzoziemca i nieważne czy jest on z kraju unijnego czy też spoza unii,albo nie potrafię czytać ze zrozumieniem :D

Olandesa,masz "lekkie pióro" :)
..takze wiesz nastepnym razem zabierasz jakies napoje chlodzace, przekaski, stoliczek karciany i bedzie fajnie ;)) w kazdej sytuacji trzeba sie starac szukac jej pozytywnej strony :D
Olandesina,nie olandesa ,przepraszam za przerobiony nick :D
a wymyci byli ? ;) no trzeba sie czegos uczepic !!
no wlasnie jestem za!!! dawaj tu zycie seksualne na tapete, migem!!!
serio? bylo swiete oburzenie ?! :) skandal!!!
no i co to juz koniec dyskusji a bylo tak wesolo to ide spac,dobranoc
Troszkę ją zinfantylizowałyście.;)
Ale to nic.;)
"święte oburzenie" - zbyt daleko idaca interpretacja
nie interpretowac
nie interpretowac
czepiasz sie...u nas tez po urzedach biegala moja synowa, bo jej narzeczony, (Polak|) pracowal...
nie wiem, ale ja zrozumialam fakt podkreslenia tych innych narodowosci jako stwierdzenie, ze zostala potraktowana NIE JAKO OBYWATELKA UNII.ktora ma ROWNE PRAWA z Wloszka.A nie jako ekstracommunitaria, gdzie przepisy sa bardziej skomplikowane.Faktem jest, ze we wloskich urzedach siedza niedouki im bardziej tepe tym bardziej okazujace swoja wladze.
po polsku bardziej odpowiednim terminem bylaby ksenofobia,ona po prostu przetlumaczyla doslownie to, ktorego uzywa sie we Wloszech.
Tak czy owak-Wlosi sa bardzo silnymi ksenofobami, a wyjatki potwierdzaja tylko regule.
Do autorki postu: Gratuluję barwy i dynamiki opowiadania :) Gdyby nie to, że trzeba było sporo się nadenerwować można by opowiadać to jako anegdotę..Cóż, takie przypadki się zdarzają, bardzo nawet często i w wielu odsłonach. Cieszę się, że przynajmniej ten zakończył się szczęśliwym powrotem szefa z wakacji :))
Dzęki wszystkim tym, którym się moja historia podobała, mnie osobiście ona się nadal nie podoba...I nie zamierzam tak do końca tego zostawić skoro jestem drugim przypadkiem, któremu stwarzają takie problemy... Mam nadzieje, że moja hisotria i historia tych z Talsano to tylko osobliwy zbieg okoliczności i, że nie chodzi tu o to, że jesteśmy z Polski. Przypadek zidiocenia i tyle. Cóż, mogę powiedzieć, że wszystko skończyło sie dobrze...A faktycznie słowo, które bardziej tu by pasowało to ksenofobia nie rasizm...No cóż w sytacjach takich jak ta człowiek wyzywa wszystko co się rusza od najgorszych...
Ja w kwesturze nie bywam od wielu lat. Na poczatku lat 90tych faktycznie bylo fatalnie: kolejki, nieodbieranie telefonow, pierwsze permesso di soggiorno po slubie odebralam po 9 miesiacach i kilku podrozach "a vuoto". Potem jednak wiele sie zmienilo. Troche lepiej sie zorganizowali. Sama zastanawiam sie jak jest teraz. Prawdopodobnie ma tez znaczenie ilosc cudzoziemcow w danym regionie co oczywiscie ich nie tlumaczy: powinni to uwzglednic w doborze personelu.
olandesina ,jezeli na poczatku nowej drogi zyciowej masz pod gorke to dobry znak bo jak juz wejdziesz na te droge to bedziesz miala juz z gorki,mam nadzieje ze dostane migdalka
Jeśli włoskie instytucje kościelne można potraktować jako urzędy to dziś również zapałałam "miłością" do kurii...Jako, że aktualnie siedzę sobie w Holandii i mam w nosie wszelkie przedweselne szaleństwa typu migdałki, bombonierki, smak tortu weselnego i to czy sala ricevimenti ma basen, w którym moje pijane polskie druhny mogłyby się utopić, poprosiłam teściów o pomoc. Z certyfikatem, dokumentami od tutejszego proboszcza i od polskiego księdza pewni, że już ich biedne dzieci nie spotka żadna urzędnicza złośliwość, tesciowie udali się do kurii. Przebiegu wydarzeń niestety nie mogę zrelacjonować, z wiadomych przyczyn, jednakże można sobie wyobrazić moje zdziwienie gdy mamusia zadzwoniła z informacją, iż ksiądz- urzędnik, prawie że splunął na moje cudowne świadectwo chrztu i wszystkie inne dokumenty gdyż uznał, że brakuje mu do kolekcji zaświadczenia od mojego polskiego proboszcza, w którym to zaświadcza, że nie wzięłam nigdy ślubu kościelnego. W pierwszej chwili odezwał się we mnie antychryst, zaczęłam przeklinać księdza- urzędnika i całą kurię a gdy już doszłam nawet do watykanu, przeszła mi przez głowę pewna myśl. Po pierwsze primo to chyba w naszych kościołach pod względem administracyjnym księża głupie nie są i takie świadectwo chrztu wystawiają tylko i wyłacznie w celach przyjęcia przez delikwenta sakramentu małżeństwa, co z kolei z punktu widzenia prawa kanononicznego wyklucza fakt , iż delikwent był żonaty skoro mu takie zaświadczenie się wydaje .No a po drugie primo zerknełam sobie na kopię owego mojego świadectwa i w punkcie 8 wołami napisane, oczywiście po polsku, czego biedny pan ksiądz- urzędnik zrozumieć nie mógł, że nie istnieje żadna adnotacja o ślubie kościelnym. Uposażyłam więc teściów w tą nową wiedzę a także w informację, którą wygrzebałam z netu : ''Per lo stato libero degli stranieri fanno fede l'annotazione negativa a margine del certificato di battesimo e lo stato giuridico espresso nel Nulla Osta consolare" Więc jak na razie sreberko wstrzymuję dla ciebie tego migdałka, póki co, non si sa niente! Zaznaczam, że wszystko to dzieje się na 26 dni przed moim ślubem a wszystkie opisane tutaj postaci są prawdziwe... Już nie wiem jak walczyć z taką głupotą...Może dokonam jakiejś reformacji i założę kościół polsko- włoski...
Zaznaczam, że ksiądz- włoski, który ma nas pobrać problemu nie widzi, problem natomiast stwarza pan ksiądz- urzędnik z kurii
Olandesina, poczytalam sobie caly Twoj post i przyznam sie, ze Tobie po prostu zazdroszcze. Pika mi 40-tka i z rozrzewnieniem wspominam czasy, kiedy myslalam tak jak Ty. Bylo to oczywiscie przed wloskim mezem i polsko-wloskim dzieckiem. Tak trzymac!
Poza tym sadze, ze niezaleznie od tego co kto sobie pisze o samym sobie na tym forum to liczy sie tylko to, czy napisal cos przydatnego "dla ludzkosci" czyli w tym przypadku dla osobnikow polsko-wloskich. Dyskusja jaka sie wywiazala po twoim pierwszum "wystapieniu" jest po prostu niesmaczna, choc przyznaje, ze nie pozbawiona racji ale to juz nie moj problem.
Powodzenia na nowej drodze zycia i cierpliwosci w potyczkach z wloska biurokracja!
To mi przypomina, że moje świadectwo chrztu było dwujęzyczne, po polsku i po łacinie, włącznie z adnotacją o braku wpisów dot. zawarcia małżeństwa... łacina "załatwiła" tu we Włoszech wszystko, nie było żadnych wątpliwości...
No właściwie u mnie też wszystko po łacinie ale akurat punkt 8. i " brak adnotacji o slubie kościelnym" napisane jest po polsku. Mamuśka udała się do księdza, który ma nas pobrać, ksiądz się lekko zdenerwował bo w kurii mu ktoś wałki pod nogi podstawia, wykonał telefon do polskiego księdza ( dzięki bogu taki się tu znalazł), który dokonał tłumaczenia, że signorina X nigdy ślubu kościelnego nie miała, po czym ten z kolei polski ksiądz zadzwonił do znajomego księdza z kurii i nagle wszystko okazało się być jasne... Moja własna wyobraźnia podpowiada mi, że ktoś tam w kurii chciał naszemu, mającemu nas pobrać, księdzu dokopać bowiem uznawany jest za niepoprawnego politycznie no i to dokopanie właśnie mialo odbyć się moim kosztem...No cóż, przynajmniej moi teściowie nauczyli się trochę polskiego...Trochę głupio, że pierwszym wypowiedzianym po polsku przez nich zdaniem jest " brak adnotacji o ślubie kościelnym"... Jeśli ktoś pogubił się w ilości księży tu wymienionych to najmocniej przepraszam, ale ja sama też już nie wiem co i jak :)
wszystko powyzej opisane przypomina perypetie slubne mojego syna, ;) zarowno w kosciele jak i urzedzie, nie jestes wiec odosobniona.Slub mojego syna sie odbyl, aczkolwiek pewnosc czy bedzie on koscielny uzyskalismy na pare dni przed nim.W zemscie Panna Mloda spoznila sie pol godziny i kazala czekac i ksiedzu i organiscie :P
Cieszę się zatem, że nie jestem "jedyna":):):) co daje mi też nadzieję, że ten mój ślub w końcu się odbędzie...Wymyślili sobie teraz w kurii, że muszę osobiście zaswiadczyc, że nigdy ślubu koscielnego nie brałam, przez rok żyłam na kocią łapę z moim narzeczonym w tej samej parafii, a do tego potrzeba mi 2 świadków. Normalnie obróciłabym sie na pięcie i powiedziała- grazie mille się ochajtam w comune, ale na 3 tygodnie przed ślubem juz by mi to nie wyszło...Sytuacja będzie o tyle komiczna, iż ja w Bari nie spedziłam nigdy więcej niż miesiąc czasu, mój narzeczony we włoszech nie mieszka już 10 lat ale zeby ślub się odbył trza kłamać i iść w zaparte, że
1) Amore nie zmienił nigdy parafii- nieważne, że bujał się mówiąc ówczesnym językiem po całej europie więc tych parafii to miał chyba z 10
2) Mieszkałam od roku w Bari, co poświadczą moi teściowie a teściowa to pewnie jeszcze będzie musiała dodać, że aby było po bożemu to nas pilnowała w nocy i w łóżku nas deską rozdzielała...
Podczas gdy z głupią babą z urzędu mogę dyskutować o jej interpretacji prawa, z kurią to już gorzej...Muszę trzymać język za zębami bo jeszcze napiszą do papieża i mnie eksomuniką obejmie... Już mi się nie chce za ten mąż wychodzić i polecam wszystkim konkubinat!!!!!!
Olandesina a dlaczego tak sie uparlas aby slub byl we wloszech? mi osobiscie wloskie wesele nie podoba sie (mowie o poludniu czyli Neapol)nic tylko jedza i jedza,2 lata temu zabralam kilku przyjaciol do polski na wesele mojej kuzynki,byli zachwyceni
Temat przeniesiony do archwium.
31-60 z 68

 »

Pomoc językowa - tłumaczenia