polacy we wloszech

Temat przeniesiony do archwium.
1-30 z 35
poprzednia |
jacy sa polacy we wloszech,kazdy tylko pyta o wlochow a ja pytam o polakow a co.
Ja np. jestem okropna. Wiedźma po prostu.;-P
na pewno sie nie integrujà..
A takie integrowanie, to na czym ono polega, tylko bez świństw proszę.;)
a ja to jestem wredna mojego faceta(polak)to sie ciagle czepiam,ale on mnie czasami strasznie wkurza,czasami to se mysle co by bylo jakby on nie rozumial co ja wiecznie gadam
Jak to, co by było? Sielanka! Wiem, co mówię!;)
ta sielanka to bylaby dla niego czy dla mnie?chyba dla niego
hormony..poczytajcie oboje Mozg kobiety Louann Brizendine..potem on cie lepiej zrozumie :D
O integracje z Polakami to jest dosc trudno, ale na pewno tylko ja mam takiego pecha :) Przyklad: czesto w sobote widuje 2 czy 3 w supermarkecie i sadzac po tym, co maja w wozku jako zakupy na weekend, to szansa na integracje jest zerowa. Watroba by mi nie wytrzyala. :)
Najtrudniej jest sie zintgerowac z tymi, ktorzy dzis sa, jutro ich nie ma: zmieniaja miejsce pracy, zamieszkania, wracaja do Polski.
a facem to chyba sperma wali do glowy ,bez obrazy pisze o moim menie
Ja bym sie chetnie integrowala ale niemam z kim mieszkam w Orte- wiem wiem a gdzie to jest?20 min od Terni.Mam tu tylko jedna kolezanke polke ktora znalazlam sobie na naszej klasie,w wynikach wyszukiwania mi tylko ona wyskoczyla wiec napisalam do niej a teraz sie bardzo ciesze bo ostatnio cale popoludnie przegadalysmy przy piwku i dzieki temu juz przestalam sie wyzywac na moim facecie(na jakis czas) bo sie moglam komus wygadac,ale to jest tylko ta jedna osoba,ktora nie zawsze ma czas sie spotkac dlatego zaluje ze nie mam okazji poznac innych ludzi we wloszech
dobre z tym koszykiem. Gdybys popatrzyla do mojego dostalabys cukrzycy w najgorszym wypadku.
chodzi ci o polakow mezczyzn, czy polakow ogolnie?
chodzilo mi ogolnie o polakow ale o mezczyznach tez chetnie popisze i poczytam,
Temat nie powiem interesujacy.Jacy są Polacy we Włoszech? Moim skromnym zdaniem po prostu wredni. Przyznam się, że i ja taka jestem. Nie mam doświadczenia z innymi krajami więc nie wiem czy to nasza charakterystyka czy specyfika polsko-włoskiej pseudokultury. Swego czasu mialam dość dogłębny kontakt z paniami z towarzystwa wzajemnej adoracji czyli pewnego oddziału towarzystwa przyjaźni polsko-włoskiej i ręce opadają. Po kilku latach nieudanej integracji dałam sobie całkowicie spokój. W przypadku tych pań to może problem ich niedowartościowania a raczej obecnego przewartościowania bo większość to stara emigracja, która dorobiła się już włoskich rodzin i jak im się zdaje również ogólnego szacunku otoczenia. Moim skromnym zdaniem większość z nich od tego wieloletniego starania się o względy Włochów ma raczej specyficzną formę schizofrenii. Nie będę opisywała poszczególnych przypadków bo nie o to chodzi. Myślę, że wszystkim emigrantom przydałby się krótkie szkolenie psychologiczne aby wiedzieli na czym stoją i czego mogą się spodziewać. Podstawą jest założenie, że każdy kto choć raz zdecydował się na emigrację nigdy już nie będzie w pełni "należał" do swego rodzinnego środowiska ani też o zgrozo nigdy nie zintegruje się w pełni z nowym. Możnaby to nazwać przekleństwem emigranta i warto o tym z góry wiedzieć.
"specyficzna forma schizofrenii" - spodobało mi się to określenie ...
... ten stan/postawę/"światopogląd" naprawdę trudno określić.
"niedowartościowanie/przewartościowanie" ... też dobrze nazwane.
Dodałbym jeszcze "zaawansowana paranoja" ale to w sumie mieści się w schizofrenii.
Cóż... tak to jest jak się próbuje "integrować" w 100% w obcym kraju z miejscowymi a raczej "zasymilować".
Jako wentyl bezpieczeństwa dla psyche znaleźć kilka osób sobie podobnych i mieć w pogardzie swoją nację, która tu przyjeżdża i "opinie mi psuje" ... etc. etc.
ble ble ble ...
Czy to imigracja z lat 80-tych czy sprzed dwóch lat ... symptomy te same.
Oczywiście z czasem choroba się posuwa i nieleczona wywołuje nieodwracalne zmiany... :|

"szkolenie psychologiczne" to troszku za dużo i groźnie brzmi... ;)
... ale jakaś przystępna broszurka czy autoryzowany tekst w internecie by się przydał np. na stronie konsulatu.
Płeć piękna z Polski nadal tu napływa... i co niektóra się szybko "asymiluje".


Na dłuższą metę paradoksalnie Ci "zasymilowani" ze swoją wypaczoną psychiką robią większą szkodę dla wizerunku Polski/Polaków niż "zarobkowy plebs".
np.: kontakty z mediami, konsultacje etc.
... strach się bać o_O

I też:
"Nie będę opisywał poszczególnych przypadków bo nie o to chodzi"
... ale niestety tak jest :|
Polemizowalabym, choc czasem moze zdarzac sie i tak. Ja mialam raczej negatywne doswiadczenia z osobami, ktore we Wloszech przebywaja czasowo z powodow zarobkowych. Wydaje im sie, ze moga zrobic drugiemu kazde swinstwo, gdyz i tak za rok, dwa itp. ich tu nie bedzie. Utrzymuja kontakty, gdyz np. jest im potrzebna / albo moze byc potrzebna w przyszlosci / pomoc. Po powrocie do kraju nawet nie wyslila sie na przyslanie zyczen swiatecznych, po czym po kilku latach dzwonia z prosba o pomoc / powrot do kraju sie nie udal /. Takich i podobnych doswiadczen troche mi sie nazbieralo i nawet nie chce ich wspominac. Moze mialam pecha, powtarzam.
hmmmmmmm....ja jestem zdania, ze zachowanie nie zalezy od narodowosci. Ja juz dawno wyszlam z zalozenia, ze nie ma sensu integrowac sie z osobami, ktore mi nie odpowiadaja, badz ktorym nie odpowiadam ja. Bycie na emigracji to ekstremalna sytuacja w relacjach z rodakami. Ludzie na sile probuja sie zgrac z innymi, chociaz w Polsce nawet nie popatrzyliby w ich strone, bo nie ten poziom, nie ta kultura. Niestety bedac poza krajem nie ma z czego wybierac, w Polsce ma sie do dyspozycji cale miasto ludzi, poza nia jedynie kilkadziesiat osob (w najlepszym wypadku). Uwazam, ze jest rzecza naturalna, iz w tych okolicznosciach Polacy szukaja znajomosci w kregu Wlochow, ktorych jest bez porownania wiecej i dziwia mnie komentarze innych Polakow, kiedy mowia z pogarda o tych, ktorzy przyjaznie sie z Wlochami, a nie z Polakami. W kwestii zas pomagania, najfajniej sie pomaga nie oczekujac wzamian nawet dziekuje i to nie z jakichs chrzescijanskich pobudek, ale tak z wlasnej natury.
O mezczyznach Polakach nie wiem nic, ale z obserwacji nie roznia sie niczym do Polakow w kraju.
a to, ze mamy problem i posadzamy ludzi o przejawy schizofrenii, wywyzszanie sie itp., to jest nasz problem i w nas nalezy szukac rozwiazania, trzeba by sie zastanowiec nad tym: co we mnie jest nie tak, iz przeszkadza mi kolko wzajemnej adoracji kilku pan.
Nie chodzi o to, ze pomagasz oczekujac czegos w zamian. To, czego zwykle sie oczekuje od ludzi / nawet nie pomagajac im / to kultura, obycie, dobre zachowanie itp. Jesli przez kilka lat "przyjaznisz sie" z kims, to fakt, iz po powrocie do Polski przestaje sie odzywac, nie ejst chyba normalny. Dla mnie przynajmniej. Oczywiscie, ze nie dotyczy to tylko Polakow, ale tu o takich doswiadczeniach mowimy.
Co do reszty, zgadzam sie. Szczegolnie na poczatku pobytu we Wloszech / bez netu, v satelitarnej itp. / pakowalam sie czesto w znajomosci, ktorych w Polsce na pewno bym nie kontynuowala. Potem mi przeszlo :)
Nie zauważyłem w poście pusieddy by jej to przeszkadzało...
Wg. mnie b. trafnie przedstawiła i "zdiagnozowała" pewien wycinek polskiej emigracji.
Np.: "Moim skromnym zdaniem większość z nich od tego wieloletniego starania się o względy Włochów ma raczej specyficzną formę schizofrenii."

Wysnułem identyczne wnioski co do kilku osób, których zachowanie/postrzeganie znacznie odbiegało od szeroko pojętych norm.
___
Jeszcze jedno ... zawsze mnie śmieszyło to dzielenie "emigracji" przez emigracje ...
... na zarobkową i ... no właśnie jaką?

Czy np. dziewczyna, wykształcona, wartościowa która tu przyjedzie do pracy i sobie pracuje jest "emigracją zarobkową"? ... chyba tak ...
A co gdy...
Po dwóch latach wychodzi za mąż za Włocha przestaje pracować rodzi dziecko/wychowuje już taką "emigracją zarobkową" przestaje być?
Przechodzi na wyższy poziom?
A gdy zaczyna pracować i dalej będąc w związku wychowywać dziecko jest emigracją "półzarobkową" o_O
A gdy się rozwiedzie i samotnie wychowuje dziecko i pracuje jest znowu "zarobkową" emigracją??

Jaka jest różnica? przecież to cały czas ta sama osoba ze swoim charakterem/wartościami/intelektem...
Gdyby po dwóch latach nie znalazła Włocha (bo np. go nie szukała od początku);]
został by jej "niższy" status "zarobkowej emigracji"?

Czy dziewczyny, które poznają Włochów poprzez internet i się zakochują / przyjeżdżają tutaj / wychodzą za mąż / podejmują pracę to już nie są zarobkową emigracją mimo, ze przesyłają do Polski pieniądze?

99% emigracji można podciągnąć pod "zarobkową".
Zostało nam po jednym procencie ;)
Ci co kiedyś wyjechali ze względów politycznych w większości przypadków szukali tutaj "zarobków" i poprawy bytu... jeśli nawet pośrednio.
No i dziewczyny/kobiety, które mając w Polsce wysoki status czy widoki na przyszłość mimo to opuściły kraj i zamieszkały we Włoszech z różnych względów.

Czy małżeństwo polskie będąc tutaj np. 10 lat jest nadal "emigracją zarobkową"?
Czy w.w. dziewczyna w trzecim rok pobytu tutaj i wyjściu za mąż przestaje taką "gorszą" emigracją być??

Niektórzy sami robią jakieś podziały / stereotypy zamiast patrząc wyłącznie na to co dana osoba reprezentuje.
I to już jest początek tej "emigracyjnej schizofrenii"
hej, mam pytanie do polaków przebywających we włoszech?? natknęliście się moze na pułapke językową jaka są falsi amici??;)) proszę o przykłady sytuacji lub przykłady falsi amici. dziękuje za pomoc.
zgadzam sie z opinia pusiedda .
chociaz powiem ,ze ja tutaj znalazlam przyjaciol polakow prawdziwych przyjaciol!!! :) chociaz poczatki nie byly latwe z zawieraniem znajomosci . tez poznalam sporo pseudo przyjaciol.
wszystko zalezy od nas samych i od tego jakich znajomosci szukamy. wiadomo za nim czlowiek sie zorientuje jaka naprawde jest osoba mija sporo czasu . jezeli okazuje sie ,ze osoba nie jest taka jaka nam sie wydawala po prostu konczy sie znajomosc i wyciaga wnioski z tej znajomosci.
przeszkadzalo, nie podobalo (niepotrzebne skreslic) sie jej ich zachowanie.
Zgodze sie z toba, ze opisala jakis wycinek polskiej emigracji, ale podkreslam, niezlazeznie od tego gdzie te panie by sie znajdowaly, zachowywalyby sie identycznie. To sa charaktery. Emigracja nie ma tu nic do rzeczy. Ona trafila na takie, bo powtarzam, wybor jest bardzo ograniczony. Mogla trafic lepiej lub gorzej, albo w ogole. Poniewaz pytanie brzmialo: jacy sa Polacy we Wloszech, nie skupiajmy sie moze jedynie na ciemnych stronach. Sa tez tacy, ktorzy nie przyznaja ludziom statusu tych gorszych, bo przyjechali zarobic i tych lepszych, bo sie wzenili.
-----------------------------------------
lin lin, wlasnie na tym polega problem czlowieka, ze wciaz ma oczekiwania w stosunku do innych, powinnismy sie juz dawno nauczyc miec oczekiwania jedynie w stosunku do siebie, jesli spelniamy wlasne, coz nas obchodza inni?
zgadzam sie z Toba mua...nie sadze ze zachowanie zalezy od narodowosci. Mieszkam w Mediolanie od wielu lat i nie widze ze zachowanie polakow i wlochow az tak sie rozni od siebie. Narodowosc nie ma znaczenia. Oczywiscie sa jakies drobne roznice kulturowe, ale nie mozna generalizowac. Moze to niesamowite ale ja nie mam kontaktu z polakami i to nie dlatego, ze nie chce po prostu tak wyszlo. Pracuje z wyksztalconymi wlochami i wazne ze dobrze sie z nimi czuje wiec nie ma dla mnie znaczenia ich narodowosc. Dodam, ze kiedy tylko mam wolny weekend biore low cost i zwiedzam Europe.Mam znajomych z calego swiata. Moj ulubiony znajomy jest belgiem mieszkajacym w USA ale nie powiem ze wszyscy belgowie sa super. Naprawde charkter sie liczy nie narodowosc.Wazne to byc dobrym czlowiekiem i otwartym mentalnie na inne kultury. Aha kiedy juz sie zdarzy ze zatesknie za Polska przyjezdza do mnie mama albo ja jade do Polski kiedy tylko mam urlop. W koncu to tylko 1300 km tak jak z Mediolanu na Sycylie:)Dodam ze mieszkam tu sama i bardzo cenie swoja niezaleznosc.
Nie wiem, czy mogę wziąć udział w tej dyskusji, bo nie znam jeszcze 'środowisk' poza szkolnym, ale uważnie obserwuję świat, w którym już wnet przyjdzie mi żyć.
Z moich obserwacji wynika, że ludzie wcale nie chcą czuć się równi z innnymi. Przeważnie chcą czuć się lepsi i tę 'lepszość' traktują jako prawo do przywilejów...dla siebie...
"Kochaj bliźniego jak siebie samego" - ale nie można przesadzać ani z miłością do siebie, ani do bliźniego..
..póki co: cytat z filmu "Dzień świra" --...bardziej mojsze niż twojsze... :)))
:)
Moze to bedzie przyklad falszywych przyjaciol ocencie sami.Dzialo sie to jakies 14 lat temu.Byla pewna Polka ktora sciagala polakow do pracy oczywiscie brala za to kase no coz nic za darmo,zalatwiala prace i dawala nocleg ,dawala tez jesc zeby chlopcy poswiecali sie pracy.Pewnego razu przyjechal chlopak ktory wolal gotowac sobie sam i pytal te polke gdzie i co ma kupic zeby bylo najtaniej ta kobieta polecila mu pewien sklep no i skrzydelka z kurczaka bo to tanio ,jaks zupka bedzie.Napisala mu na kartce jak ma powiedziec no i idzie chlopak do sklepu i czyta z kartki ,facet w sklepie oczy wytrzeszcza patrzy jak na wariata a chlopak mysli co jest grane duren jakis czy co.Chlopak pokazuje co ma na kartce napisane a facet zaczyna krztusic sie ze smiechu.Wkoncu pyta na migi co to ma byc chlopak pokazal palcem na skrzydelka no i w koncu kupil co chcial.Wychodzi ze sklepu i se mysli co jest z tym facetem ,przechodzilo ulica dwoch polakow uslyszal polska mowe i pyta ich co to za sklep i tlumaczy cala sytuacje od poczatku.Pokazal im kartke to co bylo napisane a ci polacy malo sie nie posikali ze smiechu.A na kartce bylo napisane UN CHILO DI CAZZO PER FAVORE.Wrocil do mieszkania i tej polce dowalil tymi skrzydelkami prosto w twarz.
bardzo dobra reakcja tego chłopaka. oczywiście większości z nas zdarzyło się zrobic komus żart językowy, też mi robiono , ale ten "żart" był po prostu chamski i tyle.
Nie chodzi o wyzszy ni nizszy status. Czesc Polakow wybrala zycie we Wloszech razem z rodzina lub tu zalozyla rodzine. Praca jest oczywiscie czescia tego zycia. Sa jednak tacy, ktorzy maja rodziny w Polsce, a Wlochy traktuja tylko jako rynek pracy. Niestety czesto rzutuje to na zachowanie wobec innych / wobec wlasnej rodziny tez, ale o tym dyskutujemy rzadko /. Niektorzy biora pod uwage, ze i tak w danym srodowisku nie beda zyc, zachowuja sie tak jakby w rodzinnej miejscowosci sie nie zachowali. Oczywiscie nie wszyscy, ale jest to bardzo czeste. Nie sadze, abyscie takich przypadkow nie znali. Byc moze w mniejszych miejscowosciach jest to bardziej widoczne.
Żart żartem. Ja jestem już tu kilka lat. Przcę załatwiała mi Polka niejaka Aleksandra Moskal. Tak, podaję nazwisko. Wiem co robię. przez dwa lata jak u niej pracowałem nie zrobiła dla mnie nic. Struttura, do której bylem oddelegowany załatwiła mi wszystko: mieszkanie, ubezpieczenie, carta d'inentita, dodatek na dzieci. No wszystko, co powinna załatwić pani Moskal (pochodzi z Prudnika). Nawet ostatniej wypłaty mi nie zapłaciła. Mało: okazało się, że miała takich 104 osoby! Kiedyśmy w kńcu sprawę adwokatowi wyszło na to, że nie płaciła za nas fiskusow i żadnych podatków, składek zdrowotnych, emerytalnych itp. Kolega do dziś chodzi się tłumaczyć, bo bez jego wiedzy optworzyła partita IVA (założyła mu działalność gospodarczą) i nic nie opłacała. Firma nazywała się Global-Medical z siedzibą w Modenie. Zwinąła ją i uciekła do Kraju, bo tu jest poszukiwana. Jak gdzieś ją spotkacie, to wiejcie jak naj dalej!!!!!
Temat przeniesiony do archwium.
1-30 z 35
poprzednia |

« 

Programy do nauki języków

 »

Pomoc językowa - tłumaczenia