Po włosku wśród Polaków

Temat przeniesiony do archwium.
1-30 z 34
poprzednia |
Mam koleżankę Polkę, która jak cytuje Włochów, robi to po włosku, bo uważa że tak łatwiej (bo tylko powtarza, bez tłumaczenia). Dziwne to trochę, no ale dobra. Ostatnio spotkałyśmy się z jeszcze jedną Polką, i ona do nas na powitaniu po włosku. Ok pomyślałam, że tak tylko dla hecy (tak jak się czasem mówi ciao bella itp). A ona nam opowiada o swoich przygodach z chłopakami po włosku! Bo twierdzi że tak łatwiej i wygodniej! Kurdę, czułam się nieswojo, ja stawiałam jej pytania po polsku, ona odpowiadała po włosku. Swoją drogą sadziła błędy jeden za drugim (nie mogłam się powstrzymać od tego komentarza:P).
Moje zdanie jest takie, że jak rozmawiam z Polakami to tylko po polsku (wydaje mi się oczywiste), chyba, że chcemy powiedzieć coś, co w polskim nie ma odpowiednika, ewentualnie nie oddaje znaczenia, wtedy wtrącamy słowo po włosku.
Ale na pewno nie będę rozmawiała z Polakami po włosku, kurdę w końcu po to się z nimi spotykam, żeby odkurzyć ojczysty język i żeby pobawić się polskimi słowami, żeby mówić śmieszne rzeczy po polsku. Poza tym nigdy nie uwierzę, że ktoś zapomniał języka do tego stopnia(ta druga koleżanka mieszka tu od 5 lat - tak jak ja), żeby nie móc się w nim jako tako porozumieć, w końcu rozmawia czasem z rodziną!
Postanowiłam, że z tą drugą nie chcę się już widywać, jak mam gadać po włosku. Bez przesady.

Przepraszam, ale musiałam to z siebie wyrzucić :) bo wydaje mi się chore.

Co wy na to?
...:D No to ja to musze powiedziec, choc Trish we mnie zaraz rzuci czyms ciezkim.;-) Wszystkie smsy od niej sa po wlosku, ja odpisuje po polsku... ;-P
Może to w celach edukacyjnych? Moja mama uczy niemieckiego, i od małego mówiła do mnie po niemiecku (tylko czasem, niektóre zwroty) a ja po polsku ale przez to nigdy nie miałam zawiązanego języka jeśli chodzi o mówienie po niemiecku.
:D
wlasnie leci w twoim kierunku dziurkacz, ciezki, taki na robienie 4 dziurek na raz!;)
po pierwsze, primo: :D nie wszystkie sms, te z netu sa po Polsku, a z telefonu, dziecino, napisanie wiadomosci po jednej literce zajmuje mi tyle czasu co podroz z Genui do Rzymu:D
po drugie, primo: ja uwazam, ze jedyna sytuacja, gdy mozna (wrecz wypada rozmawiac w jezyku obcym z innymi polakami/polkami to wtedy, gdy w naszym towarzystwie jest tez ktos, kto polskiego nie zna, i rozmawianie po polsku byloby lekcewazneiem jego/jej obecnosci:)

a tak na marginesie, kto i gdzie i kiedy uzwal tego "po pierwsze primo" bo za cholercie nie moge sobie przypomniec?:)
po pierwsze primo, po drugie primo - ja to słyszałam od Wałęsy, haha!
>po drugie, primo: ja uwazam, ze jedyna sytuacja, gdy mozna (wrecz
>wypada rozmawiac w jezyku obcym z innymi polakami/polkami to wtedy,
>gdy w naszym towarzystwie jest tez ktos, kto polskiego nie zna, i
>rozmawianie po polsku byloby lekcewazneiem jego/jej obecnosci:)

O racja, zapomniałąm o tym wspomnieć.
ilecka, to co mówisz jest oczywiste, aż do ostatniego prima..nie czuję się jednak upoważniony do sugerowania ci zmiany towarzystwa :)
Jest tez jeszcze jeden przypadek, w ktorym mozna byc zmuszonym do rozmowy z rodakiem po wlosku: kiedy dzwoni sie z pracy i ktos postronny moze byc swiadkiem rozmowy. W celu unikniecia podejrzen o wykonywanie rozmow miedzynarodowych, czasem trzeba rozmawiac po wlosku... :)
Ahah, rzeczywiście :) niezły sposób :)
primo po pierwsze to uzywal gdzies Buczkowski, moze w serialu Dom??a z Polkami po wlosku to tez mialam taka sytuacje, chyba nawet gorsza i mialam takie same odczucia jak ty.Dziewczyna kolegi przez godzine gadala tylko pop wlosku i nie skumalam nawet ze jest polka choc ona wiedziala ze ja jestem. Potem na nastepnym spotkaniu zaczela do mnie po wlosku a ja myslalam ze z krzesla spadne. Dobrze ze nigdy wiecej nie mialysmy okazji sie spotkac.
ja też słyszłam różne historie dotyczące Polek we Włoszech...np. wolą mówić w swoim towarzystwie tylko po włosku, zeby czasem nie poznać jakiejś Polki...dziwne to jest.wydawałoby się,że jak ludzie są za granicą to mają potrzebe spotkania rodaka a tutaj odwrotnie!!!
tam gdzie ja jeżdze znam tylko 1 Polke ale zawsze jak się widzimy to mowimy po polsku...nasi faceci po wlosku, my po polsku...no chyba,ze chcemy sie wlaczyc do ich rozmowy to mowimy po wlosku.Osobiscie to dziwnie bym sie czula jak bym musiala do niej mowic po wlosku...lepiej po polsku:)
>dziwne to jest.wydawałoby się,że jak ludzie są za
>granicą to mają potrzebe spotkania rodaka a tutaj odwrotnie!!!

A ja nigdy nie moglam zrozumiec, dlaczego panuje przekonanie, ze skoro czlowiek przebywa za granica, to koniecznie musi szukac kontaktow z rodakami.:) Tak jakby ta sama narodowosc gwarantowala "wspolnote dusz"... Ojciec ropucha namawia ich rodzinna badante do "znalezienia sobie kolezanki", bo na placu pod domem sporo Rumunek jest. Ale to chyba niezupelnie jest tak, ze wyjdziesz na ulice, uslyszysz rodzima mowe, capniesz osobe mowiaca i staniecie sie przyjaciolmi, prawda? Osobiscie szukam WARTOSCIOWYCH OSOB, nie Polakow. Nie ma dla mnie znaczenia, z jakiego kraju pochodza. Wazne, zeby sie dogadywac i czuc sie dobrze w swoim towarzystwie.
>A ja nigdy nie moglam zrozumiec, dlaczego panuje przekonanie, ze skoro
>czlowiek przebywa za granica, to koniecznie musi szukac kontaktow z
>rodakami.<

moze dlatego, ze np. Wlosi za granica lubia odnajdywac swoich rodakow i nie wyobrazaja sobie, ze my nie zawsze musimy miec na to ochote.

Twoim pytaniem przypomnialas mi pewna sytuacje sprzed kilku lat, opowiem Wam, a co:
Ktoregos wieczoru, w restauracji, w ktorej pracowalam, moj szef wola mnie, gwaltownie machajac reka. Lece jak do pozaru, na co on oznajmia mi konspiracyjnym tonem : "chodz, przedstawie cie dziewczynie mojego przyjaciela, to Polka!" (z wyrazem twarzy rozanielonym jakby mi wlasnie sprawial najpiekniejszy prezent).
Ide zatem, na moj widok wstaje od stolika dziewcze, wiek trudny do okreslenia, ale przypuszczam, ze ok.20, pamietam, ze w momencie gdy zobaczylam ja podnoszaca sie z krzesla, zrodzila sie we mnie gwaltowna chec posadzenia jej spowrotem na sile ;D
To, co ta dziewczyna miala na sobie, ja czasem, w bardzo specjalnych okazjach zakladam POD ubranie;) dodam jeszcze , ze nie potrafila powiedziec zdania, bez konczenia go wyrazeniem: "co nie?"...
przyznam sie, ze "wspolnota dusz" nie zaistniala:D
Ejjj centralnie!!! Moj kolega wloch wcisnal mi adres mailowy do swojej kolezanki Polki i niby koniecznie musze do niej napisac i sie zaprzyjaznic! A jak nie chcialam wziac adresu bo mowie ze dla mnie troche bez sensu tak z nienacka wyskoczyc z mailem do jakiejs klientki, to on sie prawie obrazil i zakrzyknal: Jak to!!!!! Przeciez ona jest Polka jak ty!!!!!!
Mialam podobna sytuacje, kuzyn ojca ropucha od 2 lat usiluje zaciagnac mnie do pobliskiej wioski w celu zapoznania mnie z zona swojego bratanka... "no bo to Polka!" :D

Ale nie tylko Wlosi maja takie zapedy. Rowniez wsrod znajomych Polakow (w Polsce) zdarzaja sie osoby, ktore pytaja mnie, czy "poznalam juz jakichs rodakow", bo w koncu za granica tylko w ojczystym stadzie... ;-) Zreszta post kolezanki powyzej, ktorego fragment zacytowalam w poprzedniej wypowiedzi, tez ma taka wymowe - ze my emigranci powinnismy dazyc do kontaktow z innymi Polakami "na obczyznie". Ja tam ani nie daze, ani dazyc nie mam zamiaru, jak mi sie kiedys jakis sympatyczny rodak napatoczy, to fajnie, a jak nie, to trudno.
Niezłe:)
Ale muszę wam przyznać, że te moje koleżanki są wszystkie studentkami, studiujemy razem - przez co mamy te same problemy, że tak powiem, czasem trudne do rozgryzenia. I nie chodzi o to, tak jak Dee napisała, żeby na siłę się zaprzyjaźniać, tylko sam fakt, że jesteśmy w podobnej sytuacji, możemy sobie pomóc jakoś nas zbliża (tak samo jak i innej narodowości studentów, de facto nie tylko Polki są moimi znajomymi) - ale jeśli osoba jest mało interesująca, to myślę że można na tej znajomości uniwersyteckiej poprzestać. Nie lecę od razu tam skąd słychać polski, ale strasznie lubię jak na obcej ziemi można posypać polskimi żartami, odzywkami, powiedzonkami. No ale jak nie ma odpowiedniego towarzystwa to uczę tego wszystkiego mojego faceta :) i z nim potem wymieniam polskie powiedzonka :)
dobra moja wina....jasne,ze macie racje.Nie chodziło mi,ze za wszelka cene trzeba szukać rodaka za granicą..Jeżeli jednak spotka się na swojej drodze (w tym przypadku we Włoszech) rodaka, który przy tym wyda Ci się normalny...to dlaczego by nie porozmawiac z tą osoba po polsku...zresztą to moja opinia:)
Tzn chciałam powiedzieć, że Dee ma rację, że bezsensowne jest "zaprzyjaznianie" na sile.

BTW 2 dni temu u mnie w hotelu byla Polka (z racji na to, że Polacy przyjeżdżają do naszego hotelu raz na rok, zwróciłam na ten fakt uwagę), zjawiła się na śniadaniu, i powiem wam, że gadałam (chyba za dużo powiedziane: would you like some coffee? :P) z nią po angielsku :) bo nie byłam nawet pewna że to ona, a poza tym nie chciałam jej wprawiać w zakłopotanie. Wydaje mi się bez sensu, jak bym miała do niej lecieć i podniecać się faktem że jset Polką.
Alez nikt nie twierdzi, ze nalezy uciekac na widok Polaka.;) Po prostu pokazalysmy dwie ekstremalne sytuacje: mowienie po wlosku miedzy soba tylko po to, zeby uniknac znajomosci z Polakami (Alka) i narzucanie znajomosci z Polakami/szukanie Polakow na sile (ja, Trish, Morsela, Ilecka). Moze sie zdarzyc, ze przypadkiem (!) poznam jakas Polke, ktora okaze sie fajna i z ktora sie zaprzyjaznie - podobnie jak przypadkiem poznaje Wloszki czy przedstawicieli innych narodowosci.

Pewnie, ze fajnie jest moc sie w koncu odezwac do kogos w mowie ojczystej i pogadac sobie po polsku. Ale... trzeba miec o czym gadac.:-)
w mojej miejscowosci jest pelno Polakow i Polek, ale jakos nie maja chyba tych samych zainteresowan, sa duzo starsi, no i ja tez nie daze do poznania ich za wszelka cene, bardziej moj facet sie ekscytuje widokiem Polaka lub nawet polskiego samochodu w okolicy:)
a w ogole to od 10 dni jestem na okresie probnym w jednej firmie i szefa nie ma i pierwszy raz odwazylam sie napisac cos tu:))) no bo jeszcze musze 2 tygodnie zaczekac na odpowiedz, czy mnie ostatecznie zatrudnia:)
i tu mowie wiecej po polsku niz po wlosku, bo maja mnostwo kontaktow biznesowych z Polska, wiec moge do rodzinki wydzwaniac i przejdzie bez gadania, hihihi
ale na razie jeszcze tego nie robie, rzecz jasna, czekam na ostateczny kontrakt, speriamo bene:)
salutoni, szczegolnie dla Dee:)
alka, to nie tak, ze sie ucieka kurcgalopkiem przed Polakami:) dla mnie to tez jest normalne, zeby porozmawiac w naszym ojczystym jezyku, jesli spotykam rodakow. czasem jest to tylko rozmowa "grzecznosciowa" i juz, a czasem po prostu od tego zaczyna sie bardzo sympatyczna znajomosc a nawet przyjazn...przy czym ja tez jestem zdania, ze do tego, aby istnialo porozumienie z drugim czlowiekiem nie koniecznie musi on byc moim rodakiem:)
Treviii, znalazlas prace??:-) To super!! Badz grzeczna i pokaz, jaka jestes gorliwa!;-P

U mnie w "palazzinie" tez mieszka rodzina (? grupa? komuna?;-)) Polakow, czasem mijamy sie przed domem, ale ani oni, ani ja nie dazymy do glebszego poznania sie. Poza tym oni sa ode mnie duzo starsi, gdzies w wieku Trish... ;-P Zartuje, bardziej w wieku moich rodzicow.
W filmie o Kargulu i Pawlaku(jak pojechali do Ameryki)padło zdanie o tym,że najwięcej i najczęściej zapomina swojego języka młoda emigracja.I to jest credo całej tej dyskusji.
dla wrednej:
http://www.slownik-online.pl/kopalinski/374a7064459d20d1412565b6007c2fd5.php
właśnie, u nos na wsi wszystkie ludzie godajom "clue" i nikt sie nie doczepi
sprawdziłam i nie znalazłam tam nic co dotyczyłoby zapominania języka ojczystego i rozmawianiu z rodakami w obcym języku,chociaż nie ma takiej potrzeby.Jednak powtórzę zdanie,że najszybciej zapomina(a raczej się do tego zmusza0młoda,nowa emigracja.wy jesteście jednak inne bo dalej posługujecie się polskim na tym forum,nie robicie z siebie na siłę pseudo cudzoziemców.przyjrzyjcie się tzw.starej Polonii,która jest na obczyźnie od kilkudziesięciu lat.Oni mówią po polsku lepiej niż niejeden Polak w kraju,nie wstydzą się języka,szukają kontaktu z innymi rodakami.Gienio:ty mylisz gwarę z udawaniem cudzoziemca.mimo wszystko pozdrawiam was po polsku,nawet jeśli wam to nie odpowiada
nie, ja tylko chciałem nieśmiało napomknąć, że zamiast credo, lepiej użyć słowa clue (jeżeli oczywiście tak się to pisze), było to nawiązanie do linku powyżej. Nie było moim zamiarem negowac meritum Twojej wypowiedzi.
Wiadomo, ze nic na sile...
Mnie przyjemnie byloby miec pare kolezanek z Polski, jako ze z nimi mialabym o kilka wspolnych tematow wiecej, niz z miejscowymi, ale nie jest tragedia, jesli ich nie ma. Chociaz myle sie - jedna mam i widuje, bo dziwnym trafem mieszka niedaleko (w przeciwnym razie w moim rytmie dnia nie mozliwosci kogos zobaczyc - chyba ze czasem w niedziele).

Natomiast z Polakami rozmawiam po polsku, to naturalne...
Jest tu aspekt, ktory mnie ogromnie denerwuje: polska mamuska mowiaca po wlosku do swojego dziecka. Jesli jest to wloski poprawny, to pol biedy, ale trafia sie taki, ze az w uszach kreci. Skutek: bombarduje dziecko niepoprawna i nienaturalna wersja jezyka, ale najciezszy zarzut, nawet jesli jej wloski jest poprawny: pozbawia dzieciaka (bezplatnej!) mozliwosci poznania dwoch jezykow na poziomie jezyka ojczystego. Moze mysli, ze za 20-30 lat drugi znany na poziomie bieglym jezyk bedzie mu tylko kula u nogi...
Trevi: gratuluje i trzymam kciuki!
A jak bedziesz mogla, to wyjaw czym zajmuje sie firma, no i czy daleko do pracy (z Torrity Tib. - dobrze pamietam?)
>A ja nigdy nie moglam zrozumiec, dlaczego panuje przekonanie, ze skoro
>czlowiek przebywa za granica, to koniecznie musi szukac kontaktow z
>rodakami.:) Tak jakby ta sama narodowosc gwarantowala "wspolnote
>dusz"... Ojciec ropucha namawia ich rodzinna badante do "znalezienia
>sobie kolezanki", bo na placu pod domem sporo Rumunek jest. Ale to
>chyba niezupelnie jest tak, ze wyjdziesz na ulice, uslyszysz rodzima
>mowe, capniesz osobe mowiaca i staniecie sie przyjaciolmi, prawda?
>Osobiscie szukam WARTOSCIOWYCH OSOB, nie Polakow. Nie ma dla mnie
>znaczenia, z jakiego kraju pochodza. Wazne, zeby sie dogadywac i czuc
>sie dobrze w swoim towarzystwie


Zgadzam sie z tym. Dlatego dzis w tym watku http://www.wloski.ang.pl/Szukam_Polek_w_Rzymie_33368.html
napisalam,ze moze ludzie chcacy kogos poznac mogliby napisac kilka slow o sobie...
Moj chlopak (Wloch) tez dziwi sie, ze np. bedac w autobusie, w ktorym jest jakas Polka, nie podchodze i nie zagaduje do niej. Ale moze wynika to z tego, ze moj chlopak jest bardziej otwarty niz ja. Na wakacjach w Polsce zaczepial prawie kazdego Wlocha, ktorego spotykal (nawet ludzi sporo od niego starszych).
A jak spotkalismy przypadkiem Polke, ktora mieszka we Wloszech, to zaproponowal mi, zebym wymienila sie z nia num.tel. itd. Nie zdazylam nawet mu odpowiedziec, a on to zrobil za mnie. :P Wymienilysmy sie numerami, no i nic... :) Dziewczyna byla w sumie mila, nieglupia, ale przez przypadek chyba zostawilam jej namiary w domu, w Polsce. :)
Dla mnie fakt, ze ktos mowi po polsku nie jest wystarczajacym "wabikiem" do poznania tej osoby. Co z tego, ze ktos mowi po polsku, jesli np. jest osoba niekumata, plytka, itd.
Zauwazyliscie tez, ze Wlosi czesto opowiadaja nam o innych Polakach? Np. moja sasiadka Wloszka, kiedy dowiedziala sie, ze jestem Polka, od razu mi powiedziala:"Nasza sprzataczka tez jest Polka". Kucharz z pizzerii to samo - od razu "Moj kuzyn ma zone Polke". Na stacji kiedys zagadal do mnie sympatyczny wloski dziadzius ;) i kiedy dowiedzial sie, ze jestem Polka, to od razu zaczal opowiadac, ze jego sasiad ma zone Polke, ktora najpierw pracowala jako badante, a potem bla bla bla... Nie to, ze mnie te opowiadania draznia, ale po prostu... mnie nie interesuja. :)
Temat przeniesiony do archwium.
1-30 z 34
poprzednia |

« 

Pomoc językowa - tłumaczenia

 »

Pomoc językowa - tłumaczenia