Młodzi Włosi co raz częściej wybierają się na wakacje do Polski. Znudzeni włoskim morzem i słonecznymi plażami, szukają możliwości spędzenia wakacji w bardziej alternatywny sposób. Francesco i Filippo zgodzili się opowiedzieć nam o swoich wakacjach w Polsce.
To nie był pierwszy raz dla Filippo. W Polsce był już dwukrotnie, ale tylko i wyłącznie zimą. Tym razem wyjechał wraz ze swoim przyjacielem Francesco na zwiedzanie Polski latem. W połowie lipca wybrali się na swoje pierwsze letnie polskie wakacje. Jeszcze są pełni wrażeń.
Filippo opowiada o swoich pierwszych doznaniach w Polsce. Był ogromnie zaskoczony, gdyż nie spodziewał się, że zobaczy tak piękny i pełen tradycji kraj. Poza tym uderzyła go czystość ulic. To nie to samo, co we Włoszech. Dopiero zwiedzając Polskę zorientował się jak brudno jest we Włoszech. Mamy w Italii piękne zabytki, cudowny klimat, wspaniałe jedzenie, modę i wiele innych cudownych rzeczy. Jednak wstyd się przyznać, ale jesteśmy krajem brudasów. Wystarczy rozejrzeć się po ulicach, walają się wszędzie śmieci, w Polsce tego nie ma. Pierwszy raz w życiu widziałem ludzi, którzy tak często sprzątali ulice. Co więcej, widziałem nawet specjalne auta myjące ulice, we Włoszech to rzadkość, no może w istotnych centrach turystycznych. Spacerując po centrum Krakowa obserwowałem z podziwem ludzi wyrzucających najmniejszy nawet papierek do kosza - opowiada.
Druga rzecz, która zapadła szczególnie w pamięć zwiedzającego Polskę Filippo to krajobrazy. W Polsce jest zupełnie inna roślinność, być może częstsze deszcze wpływają na niesamowity kolor zieleni. We Włoszech jedynie w Toskanii widziałem tak zielone lasy. W Polsce zieleń jest wszędzie, nawet w miastach, pełno jest przepięknych parków i skwerów - mówi. Niespodzianką było też to, jak zmieniają się widoki wraz z porami roku. We Włoszech pory roku to przeszłość. Obecnie, po upalnym długim lecie właściwie przeskakuje się w zimowe kurtki. Podobnie rzecz się ma z wiosną, która trwa tak krótko, że trudno ją zaobserwować. Zima w Polsce wzbudzała respekt, a lato pokazało mi ten kraj z zupełnie innej strony. Włochowi, który nigdy nie był w Polsce, trudno sobie wyobrazić ten kraj. Mamy ciągle przed oczami wizję wszędobylskiego zimna. Jednak lato w Polsce jest cudowne. Oddycha się spokojnie, nie ma upałów, które odbierają chęć na zwiedzanie. Lekki wiaterek służy wycieczkom krajoznawczym - dodaje.
Francesco z kolei zachwala polską kuchnię. To cudowne, że tak dużo i tak dobrze się je Polsce. Prawdziwym odkryciem było dla niego polskie śniadanie. Na początku było ciężko się przyzwyczaić. Normalnie na śniadanie zjadam rogalika, jak mam czas, jak nie, to tylko kawa. W hotelu, kiedy zeszliśmy na śniadanie i kiedy zobaczyłem zastawione stoły pomyślałem, że to święta. Było dosłownie wszystko - od jajek, przez szynki, kiełbasy i inne wędliny, aż po różnego rodzaju serki, twarożki, sosy i inne przepyszne rzeczy, których przeciętny Włoch, nawet nie jest w stanie sobie wyobrazić o tej porze dnia. Wszystko było smaczne i starannie przyrządzone. Nie mam pojęcia, o której się wstaje w Polsce, ale chyba o piątej rano, żeby posiekać warzywa na wszystkie te sałatki – śmieje się Francesco. Ale to jeszcze nie koniec, bo po królewskim śniadaniu na słono, można jeszcze zjeść coś na słodko. Były też słodkie bułki, rogaliki, dżemy, miody, czyli coś dla każdego. Miałem ochotę spróbować wszystkiego - dodaje.
Umówili się z Filippo, że nie będą, jak typowi Włosi biegać i szukać restauracji włoskich. Postanowili spędzić te dwa tygodnie po polsku, jedząc przysmaki kuchni polskiej. Po takim śniadaniu przyznaję, że jedyna rzecz na jaką miałem ochotę, to wrócić do hotelu i wyspać się za wszystkie czasy. Ale Filippo wybił mi to z głowy, zresztą odkryłem w Polsce, że po tak sytym i obfitym śniadaniu, w miarę szybko udało mi się pozbierać. Chyba mieli rację nasi przyjaciele z Polski, tłumacząc nam, że rano można sobie pozwolić na dużo więcej jeśli chodzi o jedzenie - opowiada Francesco.
Kolejna rzecz, na którą zwrócili uwagę goście z Włoch, to oczywiście polska gościnność. To niesamowite, jak szybko można się poczuć właściwie jak w domu. Polacy szybko wyłapują niektóre włoskie słowa i mają ogromną frajdę naśladując nasz akcent. Zapraszają od razu do domu na niekończące się biesiady. Serwują przysmak za przysmakiem i częstują wódką, ponoć najlepszą na świecie. Zdarzyło się nam trafić do domu znajomych naszej przyjaciółki. Akurat były imieniny pani domu, nie chcieliśmy przeszkadzać. Złożyliśmy życzenia i chcieliśmy uciekać, ale nie dano nam wyjść. Nasza obecność stała się gwoździem programu tego wieczoru. Skończyło się na śpiewaniu volare na kilka głosów. Nie pamiętam kiedy się tak uśmiałem – mówi Filippo. Dodaje również, że wszyscy mówili po angielsku, co zresztą jest ogromnym atutem młodych Polaków. Niestety we Włoszech dużo mniej ludzi mówi po angielsku, Włosi uczą się go w szkole, ale w praktyce jest z tym kiepsko. W polskich restauracjach zdarzali się kelnerzy, którzy sami od razu zwracali się do nas po włosku. Polacy imponują mi swoją zdolnością opanowywania języków.To chyba Wasza ciekawość narodowa. Wszędzie można się dogadać, to niesamowite – dziwi się Francesco.
Najpiękniejszym miastem w Polsce jest dla Filippo Kraków. Podziwialiśmy wspaniałe zabytki. Poza tym pełno tam klubów, lokali i lokalików, a w każdym z nich jest zupełnie inny świat. Poznaliśmy mnóstwo ciekawych ludzi, Polaków i nie tylko, byli też Holendrzy, Niemcy i Anglicy. To prawdziwe miasto europejskie, co wieczór możesz robić zupełnie co innego - zachwala Włoch.
Francesco najbardziej spodobał się Smok Wawelski, pod którego wrażeniem jest nadal. Francesco nie chciał odejść od ziejącego ogniem dragona. Zostaliśmy wyśmiani przez grupkę obserwujących nas turystów, kiedy próbowałem odciągnąć go od smoka – uśmiecha się Filippo. Rozrywki nie brakowało.
Francesco zachwala też Gdańsk - to niesamowite miasto, całe Trójmiasto ma niepowtarzalny klimat - mówi. Ludzie uśmiechają się do Ciebie, są otwarci i przyjaźni. Z kolei w Sopocie pierwszy raz w życiu widzieli prawdziwe bursztyny. Zajadali się też zapiekankami. Za niewielkie pieniądze i bardzo szybko możesz najeść się do syta - mówią. Włosi przeprowadzili nawet dochodzenie, skąd wywodzi się zapiekanka. Ich zdaniem to mieszanka kuchni polskiej, włoskiej i francuskiej. Jest wielka i szybko serwowana, jak dania polskie, w smaku zaś przypomina pizzę na bazie bagietki. To jedno z wielu ciekawych odkryć jakich dokonali podczas wakacji w Polsce.
Obaj pozytywnie wypowiadają się o Warszawie. To piękne miasto. Stolica na miarę nowoczesnych stolic. Wysokie budynki, nowoczesna architektura... kompletnie nie spodziewaliśmy się takich widoków. Chociaż klimat wydaje się być tutaj trochę chłodniejszy. I ludzie są jakby mniej otwarci. Ale to tylko pierwsze wrażenie. Z punktu widzenia dyskotek i lokali, Warszawa reprezentuje się bardzo dobrze i można się tu rozerwać do granic możliwości - mówią zgodnie. Swoim przyjaciołom z Włoch będą radzić, że jeśli chcą potańczyć, to niech wybierają się właśnie tu. Berlin czy Paryż nie są już stolicami rozrywki. Detronizuje je właśnie Warszawa.
Co szczególnie zapadnie w pamięć młodych Włochów? Jakie jest najpiękniejsze wspomnienie tych wakacji? Obaj zgodnie twierdzą, że to polskie dziewczyny. Polacy mają szczęście. W biały dzień po ulicach chodzą piękności z bajki, w sklepach, na straganach, wszędzie jest pełno cudownych dziewczyn. Zgrabne, wysokie, blond włosy i kryształowe oczy - uśmiechają się. Francesco wypatrzył też dużo pięknych brunetek, czego się nie spodziewał. Uroda słowiańska jest bardzo zróżnicowana. W kraju tak pięknych dziewczyn, każdy dzień jest słoneczny, nawet jeśli pada - mówią.
Chłopaki już planują następne wakacje, może nawet jakiś dłuższy weekend. Kierunek? Oczywiście Polska. w.p. Agata Scappa