Przeczytalam co piszecie, pomyslalam i zrobilam rozrachunek...
Mieszkam w Rzymie od wielu lat, pierwsza moja przyjaciolke Polke poznalam w autobusie, ja czytalam polskie ksiazki, ona mnie zaczepila, i tak powoli zaczelysmy rozmawiac. Teraz ona mieszka w Polsce i nadal utrzymujemy kontakt. Przezylysmy wiele razem tutaj we Wloszech i chociaz ona juz od dwoch lat wrocila do Polski nadal jestesmy sobie bliskie.
Druga moja przyjaciolka...mialysmy ten sam krag znajomych w Polsce, spotkalysmy sie przypadkiem w Rzymie, poznalysmy sie lepiej i teraz ona tez wrocila do Polski i nadal jestesmy w kontakcie.
Trzecia przyjaciolke poznalam w szkole wloskiego, okazalo sie, ze w Polsce mieszkamy 30km od siebie. Znamy sie juz siedem lat i na wakacjach w Polsce odwiedzamy sie i tutaj w Rzymie conajmniej raz na miesiac wychodzimy na wspolny wieczorek.
Czwarta moja przyjaciolka byla moja sasiadka przez 5 lat i nie znalysmy sie az w koncu jej maz zagadnal mnie na ulicy. W Polsce ona mieszka 800km ode mnie. Nie jest juz moja sasiadka bo kupili dom poza miastem ale nadal jestesmy przyjaciolkami.
Przez 13 lat zdobylam 4 przyjaznie, to cos wspanialego...wszystkie cztery Polki co zaprzecza powiedzeniu, ze Polak Polakowi wilkiem...
Oprocz tych moich przyjazni polskich mam jedna Wloszke i jedna Angielke.
Dla mnie przyjazn to cos wielkiego, uwazam, ze jestem szczesciara bo mam kilka bliskich osob na ktore zawsze moge liczyc, ktore daja wiele ale i ktorym ja potrafie wiele dac.
A w Polsce zostala najwazniejsza moja przyjaciolaka ta z dziecinstwa, to juz nie tylko przyjaciolka a siostra.
Ale sie spisalam...osobiscie dosyc.
Pozdrawiam wszystkich, ktorzy wierza i szanuja przyjazn.