emra, taka sytuacja nie wzięła się z nieba i wiąże się z włoskimi realiami. A te realia wyglądają tak, że we Włoszech kobieta z dziećmi, bez pieniędzy zarabianych przez mężczyznę nie dałaby sobie rady i wylądowałaby z tymi dziećmi pod mostem, dlatego prawo musi ją jakoś chronić.
Włochy są zacofane jakieś 50 lat w stosunku do innych krajów Europy Zachodniej i pozycja kobiet na rynku pracy jest we Włoszech 100 razy gorsza niż sytuacja mężczyzn. We Włoszech kobiety zarabiają wiele mniej od mężczyzn o tych samych kwalifikacjach, a lepsze stanowiska są tam zarezerwowane dla mężczyzn. Zazwyczaj nawet te dobrze wykształcone Włoszki dochodzą co najwyżej do stanowisk sekretarek, asystentek i innych biurowych popychadeł. W tym czasie Włosi o tych samych kwalifikacjach dostają stanowiska menedżerów, kierowników.
W cywilizowanych krajach Europy Zachodniej kobiety zarabiają tyle samo co mężczyźni i mają równe szanse na dobre stanowiska. Dlatego tam kobiety po rozwodzie są w stanie spokojnie utrzymać siebie i dzieci, kupić nowy dom, itp. Oczywiście tam też dostają alimenty, ale nawet bez nich spokojnie by sobie poradziły. Tymczasem typowa Włoszka, która w porównaniu do Włocha zarabia jakieś nędzne grosze, bez pieniędzy męża musiałaby chodzić po śmietnikach i tam szukać jedzenia.
Tak to już jest, że w krajach gdzie kobieta nic sama nie znaczy i jest zależna ekonomicznie od mężczyzny (Włochy, kraja arabskie) prawo próbuje ją chronić, żeby po rozwodzie nie skończyła jako żebraczka.