A... jednak. ;) Spodziewałam się bardziej konstruktywnej krytyki. ;)  
 
W kwestii dalszych szczegółów - ja nie mieszkam we Włoszech i nie tam go poznałam. ;) Nawet nigdy nie byłam w tym, skąd inąd, chyba ładnym państwie będącym jednym ze źródeł kultury zachodnio i środkowo europejskiej. ;)  
 
Cóż... odnośnie "numerka/ów"... fe... jaki wulgaryzm... ;) I, niestety, żadnego jescze nie było. ;) Nawet buzi. ;) 
 
A teraz poważnie: 
 
Moja koleżnaka z lat młodzieńczych ;) poznała cudzoziemca; na początku w ogóle do siebie nie mówili tylko rysowali obrazki ;) Dziś mają dwoje dzieci i mieszkają w Antwerpii. ;) 
 
Poruszyłam ten wątek z nadzieją, że może jakaś kobieta była kiedyś w podobnej sytuacji i napisze (oczywiście anonimowo)  o swoich doświadczeniach. 
 
Jeśli jednak się nie doczekam, będę polegać na moim uroku osobistym i... intuicji, a jakże. ;) 
 
A może zdarzyć sie i tak, że Włoch więcej już się nie odezwie i po problemie. ;)  
 
 
Pozdrawiam ciepło i serdecznie. :)