Z dialektami to w ogóle jest różnie. Parę lat temu w Nowym Yorku była afera (lokalna z resztą), bo policjant postrzelił turystę. Krzyknłą do niego "freez", co w dialekcie NY znaczy "stój i nie ruszej się", ale po angielsku "zamarznij". I turysta nie zamarzł ;) Ogólnie rzecz biorąc dialekt (czyli narzecze) obejmuje człe regiony, dla odróżnienia od gwary, która obejmuje często obszar jednej społeczności (wioski, miasta). Nie mylić z żargonem, który jest językiem zawodowym (żargon kierowców, programistów, piłkarski itp). Podobnie jest i w Polsce. Górale twierdzą, ze mówią po plsku, ale niech ceper spróbuje się dogadać z juhasem na perci ;) Ślązacy również mówią po polsku, choć w Katowicach po zapytaniu o dworzec usłyszałem coś w rodzaju: "pódziesz links, zaś cwajte meter skrencisz recht, kole familoków i zoczysz banhof. Co nie rozumisz polski?" Przepraszam wszystkich Ślązaków, ale tego niespecjalista nie jest w stanie zapisać (nie chcę tu z nikogo drwić: lubię i szanuję Ślązaków, tekst przytaczam jako przykład). Z kolei na przepięknych Kaszubach uważa się kaszeba za odmienny język, choć nikt za spejalistów tego nie potwierdza. Podobne jest nie tylko we Włoszech, ale na całym świecie. Taj i mój rudzinny l'woski bałak ma swoje ciemne i jasne strone, ali byłby ja durnuwaty bambaryło, gdyby ja ni po polsku bałakał. :D