Ja mieszkam na 4. pietrze, wiec możecie sobie wyobrazić, co się działo. W Rzymie wstrząs był mocno odczuwalny, choć w niektórych dzielnicach nie było czuć kompletnie nic. Spalam sobie jak kamień, aż tu nagle budynek zaczął wibrować, łóżko cale się zaczęło trząść, dzwonki w korytarzu dzwoniły jak szalone i tak przez jakieś dwie minuty. Jak tylko dotarło do mnie, ze to ziemia się trzęsie, serce zaczęło mi walić ze strachu, ale ropuch zaczął mnie uspokajać i mówić, ze zaraz minie (swoja droga, błąd - a gdyby nie minęło? musimy wbić sobie do głowy, ze w takich przypadkach się ucieka, nie śpi!). Przy okazji dostałam choroby morskiej od tej całej trzęsawki.;)