Francuski czy włoski?

Temat przeniesiony do archwium.
1-30 z 92
poprzednia |
Witam
Od jakiegoś roku zastanawiam się nad nauką kolejnego języka. Jak na razie uczę się:
angielskiego (5 lat)
niemieckiego (7 lat)
Oba języka mam zarówno w szkole jak i nmam prywatnych lekcjach. Bardzo lubię się ich uczyć. Zastanawiam się nad kolejnym językiem. Niestety, nie wiem, który wybrać bo podobają mi się dwa- francuski i włoski i każdy z nich jest bardzo piękny. Słyszłam tylko, że francuski jest o wiele trudniejszy od włoskiego ale i bardziej przydatny. Bardzo proszę o pomoc w wyborze. Pozdrawiam ;)
Włoski ma tę przewagę (przynajmniej jeśli chodzi o naukę), że wymowa jest stała, zasady jasne, dotyczące każdego słowa. We francuskim kłopot może sprawić pomijanie w wymowie niektórych głosek, obecnych w zapisie. Poza tym we włoskim w piśmie nie wyróżnia się akcentowania wznoszącego i opadającego, chyba, że występuje ono przy ostatniej samogłosce w wyrazie (chodzi o takie litery àèéòù) - mamy to w odmianie przy niektórych czasach, poza tym niewiele zwykłych słów. Rodzaj gramatyczny we włoskim się prosto rozpoznaje (poza wyjątkami i rzeczownikami w liczbie pojedynczej zakończonymi na -e; ale tego jest niewiele), we francuskim trzeba, zdaje się, po prostu pamiętać.
ja, subiektywnie, wybralabym francuski.
Jeżeli jedynym kryterium wyboru języka, którego chcemy się uczyć, jest jego prostota i brak dziwacznych, z punktu widzenia języka polskiego, elementów wymowy, proponowałbym esperanto lub język migowy.
Dzięki ;)
Na pewno chciałabym kiedyś nauczyć się tych dwóch języków ale wiadomo, że nie od razu. Nadal nie wiem, czy wziąć najpierw francuski czy włoski. Chociaż czasami myślę, że może jednak francuski...
Francuski jest bardziej rozpowszechniony na świecie dzięki koloniom żabojadów.
Afryka, Ameryka Północna, Południowa...

A włoski gdzie? Włochy, Tychy, Bielsko-Biała i Little Italy.
...osobiście proponuje norweski albo rosyjski:)

ale tych opcji chyba nie bierzesz pod uwagę?:(
Norweski?
Przecież oni się praktycznie nie odzywają!:)
i przynajmniej nie będzie problemu:)

a rosyjski? Pomyśl tylko jaka korzyść...z Polakiem się dogadasz z Ukraińcem z Białorusinem i kilkoma innymi pewnie też!
ps. a że w Tychach "króluje" włoski to nie wiedziałam, przyznaje:)
aagnese.. śledzisz "quasi"...miłość kwitnie?...:D
zazdrość zżera?
Ruskie są na wymarciu, już jadąc na wschód Rosji, można słyszeć chiński.
No tak, Tychy nie.
nie...śmieszy mnie...:D
Quasi no co Ty mówisz...rosyjski wraca do łask. Jeszcze kilka lat i to właśnie na ten język będzie zapotrzebowanie, w sumie już jest mile widziany.

Otaczają nas kraje w których silnie zakorzeniony jest rosyjski i myślę, że szybciej do nich "pa ruskij" niż "by english".
to proszę nie przeszkadzaj sobie:)
chyba wytrąciłam kogoś z rytmu...:P
Doczytałam się właśnie, że Polacy najczęściej uczą się w kolejności:

-agnielski -50%
-niemiecki- 11,6%
- WŁOSKI - 6,6% :)
- hiszpański -6,2%


i dalej ( nie koniecznie w odpowiedniej kolejności)
-holenderskiego
-japońskiego
-rosyjskiego (9 miejsce):(
Słońce...próbuj dalej...teraz i mi jest wesoło:):)
znalazłam chyba nieco aktualniejsze "dane"

http://www.tns-global.pl/archive-report/id/413

i tu już włoski nie wypadł tak dobrze
i tak Cię lubię...:)
no widzisz:)
Nie sądzę, żeby rosyjski stawał się tak popularny, jak jeszcze mogło się wydawać parę lat temu. Jeszcze niedawno były wielkie nadzieje na współpracę biznesową z Rosjanami, ale prawdę powiedziawszy, ciemno to widzę.
Pewnie czas zwerefikuje...myślę, że bardzo niedoceniamy rosyjskiego i gdzieś tam ciągle siedzi pewna niechęć.

Pamiętam moją nauczycielkę od j. rosyjskiego w sz.p. i jej pasję z jaką nam opowiadała o Rosji. Dziesiątki filmów jakie nam pokazała, piosenki których uczyła...
Potem w liceum znów trafiłam na taką pasjonatkę, której celem nie było wyłącznie nauczenie nas języka...mówiła o kulturze, zwyczajach, tradycji... Gdy na studiach trafiłam ponownie na takiego "nauczyciela dziwoląga" stwierdziłam, że "temat" wart jest uwagi i zgłębienia. Zawsze prakowało mi czasu a więc kilka dni temu odszukałam stare podręczniki i zeszty...będę znów się uczyć!:)
Ja nie twierdzę, że nie należy się go uczyć, wiele ludzi twierdzi, że jest piękny, chociaż u mnie pewnie zadziałał ten syndrom przymusowej nauki języka wroga.
u mnie chyba to był główny powód dla którego nie umiałam nawet go polubić(choć raczej podświadomy niż świadomy)...robiłam wszystko byle tylko nie wysiedzieć całych 45 minut na lekcji j. rosyjskiego.

Przez to, że nikt nie dał nam wyboru a j. rosyjski był jedynym słusznym i jedynym nauczanym wówczas jakoś za nim nie przepadałam, dopiero teraz gdy nie muszę to postanowiłam zajrzeć do starych książek.

Uczyłam się j.r. chyba około 10 lat i nie wiele mi zostało..jeśli kiedyś wogółe coś było:)
Ja się czasami zastanawiałem, dlaczego tak nie lubiliśmy tego języka, przecież nie myśleliśmy ciągle o nim w kategoriach języka okupanta i wydaje mi się, że głównym powodem było to, że jedyna rzeczy, które wiedzieliśmy o tym kraju i ludziach pochodziło z durnych propagandowych programów i gazet. Takim Krajem Rad, to nawet nie można było...no, mniejsza z tym.
Przecież to było takie nienaturalne, wiedziało się, że po rosyjsku mówią pionierzy z obozu na Krymie, traktorzystki i przodownicy pracy.
A w ogóle nie mogłem się nadziwić, dlaczego postaci rysowane w rosyjskich książkach miały tak dziwnie wykrzywione nogi w łydkach....do dzisiaj tego nie wiem.:))
z tymi łydkami to ...zupełnie nie wiem o czym mówisz ale z ciekawości zwrócę na to szczególną uwagę:)

co to niechęci do owego języka...myślę, że była "powtarzana" z ust do ust. Nie mam pojęcia dlaczego już za młodu miałam negatywną opinię o wszytskim co rosyjskie, przecież jakoś szczególnie nie miałam okazji przekonać się jak jest naprawdę stąd mój wiosek, że tego mnie nauczono (i raczej nie mam na myśli rodziców), wpojono od początku...podobnie było z Niemcami a może nawet gorzej. Poprostu niczym nie uzasadniona "niechęć"...
Tak, tak reagowałam alergicznie na Niemcy, przeszło mi dopiero jak zaczełam interesować się piłką nożną:)...a nawet mam za sobą któtki okres fascynacji tym krajem, widac teraz przyszedł czas na mateczkę Rosję:)
Mnie szczęśliwie ominął syndrom przymusowej nauki...ja nawet nie widziałam 'żywego' traktora :))... musimy skończyć podstawówkę, a potem już nikt nikogo nie zmusza do żadnej nauki..a rosyjski ( i fiz-mat) ..to tak, jakbym jadła najpyszniejszy deser...aagnese, wybierz się kiedyś ze mną w podróż koleją transsyberyjską??
:)
Zobacz, zobacz w starych bajkach, podręcznikach( nie wiem, jak w nowych, nie widziałem). Jak stoją pionierzy, to wszyscy mają łydki nienaturalnie wygięte do tyłu.
Albo ilustracje z ruskiej wsi...no do cholery, dlaczego tamtejsze gęsi mają takie dziwne dzioby?:)

Tak w ogóle, to ja nie lubię ani Rosjan ani Niemców i nie jest to wcale niechęć nieuzasadniona.
O! A najbardziej nie znoszę Austriaków.;)
Temat przeniesiony do archwium.
1-30 z 92
poprzednia |

« 

Pomoc językowa - tłumaczenia

 »

Nauka języka