Co do italianistyki na UMK - jestem teraz na 1 roku. Z cristii zupełnie się nie zgadzam, być może od czasu, kiedy skończyła studia, wiele się zmieniło. Poziom jest chyba całkiem niezły (mam porównanie, to nie moje pierwsze studia). Chyba połowa "pierwszaków" to osoby, które studiują także coś jeszcze (np. drugi język - nie ma z tym problemu; jeśli tylko się chce ;). Pracy jest mnóstwo. Nie umiałam wcześniej słowa po włosku, teraz z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że jest dobrze ;). Francuski - suuuuper! Babka jest genialnym metodykiem - francuski wchodzi bez problemów, tłumaczy go bowiem np. na zasadzie różnic między nim a włoskim (dzięki temu wiadomo, na jakie partie materiału trzeba zwrócić większą uwagę, by się nie myliła). Ale, niestety, mamy już tylko 4 godziny w tygodniu (to i tak w zupełności wystarcza).
Tempo - jest ogromne. Początki ciężko wytrzymać (i to nie tylko osobom, które włoskiego nie znały, ale też tym "zaawansowanym"). Dostajesz np. na weekend 10 stron podaniowych drobnym maczkiem (z książki) do przetłumaczenia przez weekend... A wiadomo, że po dwóch miesiącach nauki nie znasz tam co drugiego słowa (o czasach nie wspomnę). Ale za to jaka satysfakcja ;))) i ileż więcej nowej wiedzy :)!
Nie wiem, jak jest na italianistykach w innych miastach. Z tego, co słyszałam, teraz poziom mamy coraz wyższy i prezentujemy się już bez żadnych kompleksów na tle innych uniwerków. No i atmosfera - nie traktują Cię tu jak numeru ewidencyjnego w katalogu komputerowym. Wszyscy się znają, zdarza się, że na zajęcia udaje się wyciągnąć wykładowców do pubu... Jest naprawdę super.
Poza tym, w Toruniu nie ma aż tak wielkiego wyścigu szczurów... To zdecydowanie wpływa na atmosferę studiowania.
Z połączeniem dwóch kierunków, tym bardziej zaocznych, nie ma problemu (o ile oczywiście nie poddasz się po pierwszych dwóch tygodniach :).
Warto tu studiować!
Życzę Wam powodzenia na wstępnych i do zobaczenia ;).
k