Zaręczyliśmy się w naszą pierwszą rocznicę. Poszliśmy na kolację do nowo otwartej włoskiej restauracji, a później do klubu na jednego drinka. Nie po jednym, a dopiero po kilku zapytał się mnie czy zostanę jego żoną. Na początku myślałam, że sobie ze mnie żartuje, ale kiedy wyciągnął z kieszeni marynarki pudełeczko z pierścionkiem, zrozumiałam, że to się dzieje naprawdę. Potem dowiedziałam się, że chciał mi się oświadczyć jeszcze w restauracji, ale żaden moment nie wydał mu się odpowiedni, bo ciągle kręcił się koło nas kelner. Poza tym, kilka dni wcześniej sam na sam spotkał się z moim tatą i poprosił go tradycyjnie o moją rękę. Także, kiedy następnego dnia zadzwonili do nas rodzice, zanim cokolwiek zdążyłam im powiedzieć, oni już nam gratulowali. To było prawie rok temu.