to jeszcze ja sie dolacze. moja fascynacja do wloch zaczela sie pare lat temu, kiedy juz w miare sobie dojrzalem, bo wczesniej to glupi bylem i zdarzaly sie pudla. w koncu! odlozylem dosc kasy, zeby tu przyjechac, "podlapac" jezyk i pozyc, nie wiedzialem; rok dwa piec moze na zawsze, a to bylo tylko 3 miesiace temu. w poniedzialek jade po bilecik do domciu:-(
jesli kultura wloska jest rzeczywiscie fajna (no bynajmniej moj wybiorczy gust ma w czym wybierac), i wlosi rzeczywiscie sa uprzejmi, ale -tu do zenobii- nie tak okrutnie uprzejmi jak anglicy, to... zycie tutaj jest drozsze niz zarobki - i to sporo. o prace ciezko, a jak juz to jako niewolnik po 50, 60 godz tygodniowo. wiec coz, ze ludzie sa happy jesli ja sam nie.
we wloszech trzeba zyc w stadzie, a one sie tworza na mode masonska i szpanerska, tak juz tu jest, i samemu nie zwojujesz nic, jak wczesniej zauwazyc mial juz ktos. wiec przed przyjazdem zapytaj swojego wewnetrznego ekonoma o opinie.
jednego bedzie zal ogromnie - tego slonka na codzien, bo to ono tak ludzi nastraja.