Odespalam nocke, przeczytalam lanie wody na komorce i naszla mnie ochota na elaoborat:))
Jako zalozycielka tego tematu, czuje ze powinnam jakis monolog puscic w eter.
Zaczne od tego ze czuje sie swietnie:)))
Oczywiscie gdzies w mozgu tlucze mi sie te 10 punktow, ale......
Przypominam teraz dziewczyne, ktorej rodzice odradzaja chlopaka. Mowia, ze to nie ten, ze duren, nie ma pracy i tylko jej zycie zrujnuje. A dziewczyna odpowiada - "ale ja go kocham na zaboj".
Fajnie jest czuc sie wiseka na torcie, zawsze uwielbiana, podziwiana i zawsze ma sie na nia ochote.
Ok, ok ja wiem ze to za malo zeby na tym "zycie opierac", dlatego nie opieram zycia na tym tylko. Ja ciesze sie tym zyciem z tym zaj...ym uczuciem.
Ktore jest teraz i na ktore nie ma gwarancji i wlasnie staram sie nie zapominac ze NIE MA GWARANCJI.
Pewnie jak kac minie, poslucham mamy:))
Oczywiscie dodam ze ta "mama" to taka metafora, bo ma prawdziwa mama odpuscila sobie juz ukladanie mi zycia:)))
Teraz jestem dzieckiem dla samej siebie i nie dam dziecka skrzywdzic, jak co:))