Ale ja nie napisałam, że WSZYSTKIE recepcjonistki, baby-sitter i badante nie mają zbyt wielu znajomych!
Na pewno wiele z nich ma mnóstwo fajnych znajomych. Po prostu mi zdarzyło się widzieć osoby, które z racji takiej pracy, były bardzo samotne i szukały towarzystwa.
Natomiast patrząc z drugiej strony, wszyscy Polacy z dobrą pracą we Włoszech, których ja miałam okazję poznać, mieli dziesiątki znajomych i to praktycznie z całej Europy.
Stąd moje wnioski, że wśród Polaków z gorszą pracą czasem zdarzają się osoby samotne, a wśród tych z lepszą pracą raczej nie ma żadnych samotnych ludzi.
I nigdzie nie napisałam, że ktoś niewykształcony ma węższe horyzonty. Ale to logiczne, że jak ktoś pracuje we Włoszech w jakiejś renomowanej, międzynarodowej firmie i to w ambitnym dziale, a nie w administracji, to siłą rzeczy spotyka w pracy mnóstwo super ludzi z całej Europy. A ktoś z gorszą pracą raczej nie - ale to przecież nie świadczy o jego horyzontach i inteligencji!
Nota bene, piszę to wszystko również z własnego doświadczenia. Cały zeszły rok spędziłam na stażu w międzynarodowej firmie we Włoszech. Polskie aperitivy i inne znajomości z włoskiego forum miałam głęboko w nosie i nie chodziłam na takie spotkania, bo od pierwszego dnia spędzonego w Italii codziennie gdzieś wychodziłam z Włochami, Austriakami, Grekami, Holendrami, Anglikami czy Finami z mojej pracy. Natomiast kilka lat temu pracowałam we Włoszech w czasie wakacji, ale na duuuużo gorszym stanowisku. Byłam sekretarką w administracji firmy - i wtedy nie było mi tak wesoło. Miałam tylko kilku znajomych i to głównie Włochów i Polaków. Wtedy zdarzyło mi się z samotności napisać do paru osób z forum i spotkać z nimi. Co nie znaczy, że byłam wtedy głupsza czy ograniczona - po prostu z racji gorszej pracy, miałam wtedy tylko kilku znajomych.