No, wrocilam z tej calej randki.
I jedno wam powiem, ze chyba bym sie z Chinczykiem bez translatora lepiej dogadala, niz z Tomkiem, ktory wladal biegle po polsku:))
Jezyk namietnosci, zachwytu i flirtu JEST BEZ SLOW!
Tu nawet translator jest zbedny, wystarczy spojrzenie, gest, zapach i Bog wie jeszcze co:)
No i co z tego ze Tomek gadal, a ja kazdy wyraz wypowiadany rozumialam, jaki i tak i tak nie moglismy sie dogadac:))
A dodam ze nie gadal glupot, ale po jakims czasie nie chcialo mi sie juz go sluchac.
Wolalabym zeby nic nie gadal:)
Nie bylo tego blasku, wiec nawet gdyby sonety recytowal, to i tak nie poszlabym za nim w sina dal.
Niektorzy mezczysni tak potrafia patrzec ze w ogien mozna isc, ale nie Tomek.
Suma sumarum, nie wydam sie za Tomka:))))
Czyli kochane dziewczyny jezyk potrzebny jest tylko do milosci francuskiej, do tej normalnej juz nie:)))))