>Spaggia, na pewno da sie wyzyc za 1000 euro miesiecznie, ale nie
>powiesz mi, ze za takie pieniadze mozna zaszalec czy chociazby
>normalnie zyc nie odmawiajac sobie niczego.
Wiesz, nie odmawiam sobie zbyt wielu rzeczy. Po prostu nie mam potrzeby kupowania np. butow za 200 euro. Zalezy co masz na mysli piszac "nie odmawiajac sobie niczego". Wiadomo ze jesli chcesz wynajmowac cale mieszkanie a nie tylko pokoj, placisz wiecej. Jesli chcesz jezdzic na wzcasy do krajow egzotycznych, tez placisz wiecej.
>Polska to tez chory kraj,
>ceny wszystkiego sa absurdalnie wysokie w porownaniu do pensji, ale
>Wlochy staja sie powoli takim samym panstwem. Dla Ciebie wydawanie
>duzo kasy na jedzenie, ciuchy, kosmetyki to rozrzutnosc, a dla mnie to
>normalne produkty, ktore ulatwiaja zycie i sprawiaja czesto
>przyjemnosc.
Dla mnie wydawanie kasy na jedzenie, ciuchy i kosmetyki to nie rozrzutnosc ale tez podstawa egzystencji. Ale co innego jest kupowac kosmetyki za np. 100 euro ktore niewiele swoim dzialaniem roznia sie od tych za 15 euro. Podobnie z ciuchami. Jak ktos kupuje spodnie za 100 euro bo nie chce mu sie poszukac na wyprzedazy fajnych spodni za 15 czy 20 euro, to nic dziwnego ze potem placze pod koniec miesiaca ze brakuje mu kasy. Jesli ktos przykladowo pali 1 paczke papierosow dziennie to tez niech potem nie narzeka ze brakuje mu kasy. (ja jestem niepalaca i niepijaca :) ).
Nie wiem, ja naprawde nie narzekam....Fakt, nie mialabym nic przeciwko temu zeby zarobki byly wyzsze a ceny nizsze :) Nie jestem osoba rozrzutna, ale skapa tez na pewno nie.
1000euro dla Wlocha, ktory mieszka z mamusia i nie placi
>za mieszkanie i jedzenie to moze i spora suma, ale dla osoby, ktora
>musi wszystko sama oplacic nie bardzo.