ale wracajac do
>tematu..dziewczyny! polski "kapital ludzki"na emigracji marnuje
>sie!!!! Nie poto bedziecie stydiuowac przez na stepne lata by jechac
>marnowac sie do Wloch..tylko dlatego ze jak powiedzialam tam sa
>LADNIEJSZE OKOLICZNOSCI..Dane mowia same za siebie 45 procent Polakoe
>na emigracji wykonuje najprostsze prace/czyli..w rodzaju macha
>miotla ..przeciera szmatka kurze.../ 28 procnt polakow na emigracji
>zatrudnonych jest jako wykfalifikowani robotnicy! 13 procent rodakow
>swiadczy uslugo osobiste a 11 procent pracuje jako monterzy i
>operatorzy roznego rodzaju maszyn i urzadzen..Czyli zadna kariera..a
>myslalyscie co wy do CV wpiszecie po skonczonych studiach..sprzataczka
>we wloszech,kelnereczka we wloszech...toz to zenujace by w CV po
>ukonczeniu studiow wpisywac takie bzdety..nie pomoze to w karierze w
>zaden sposob..zabazgrane CV..planujcie zycie i kariere z rozmachem a
>nie schodzcie do poziomu parterowego/zerowego./jak jechac to 'winda do
>nieba'..po studiach pchac sie na dobre stanowiska i oddychac pelna
>piersia,nie przegapcie szansy..co macie pod nosem..w kraju!Tu we
>Wloszech bedziecie tylko 'imigrantami'..kraj coraz bardziej
>rasistowski i faszystowski..jak ktos jest czemus winien to
>cudoziemcy...i to byla glona przyczyna ze Berlusconi wygral po raz 3
>wybory..obiecal 'cos zrobic' z cudoziemcami....zalecam
>ostroznosc..obserwujcie rozwoj sytuacji..wlasnie pod tym kątem..pozdro
>:D
Pozwole sobie jeszcze skomentowac ten fragment. Wynika z niego ze ja jestem w tych chlubnym 3% ludzi ktorzy nie wykonuja pracy fizycznej:) Dlatego nie zakladaj ze autorka topicu bedzie chciala pracowac we Wloszech jedynie jako sprzataczka, kelnerka czy pomywaczka naczyn. Ja od poczatku, jeszcze przed wyjazdem do Wloch, postawilam sobie warunek: albo bede pracowac tam w swoim zawodzie (jestem po filologii angielskiej, obecnie pracuje jako lektor jezyka ang. w jednej ze szkol jezyk. w Rzymie)albo wracam do kraju (w ktorym, nota bene, nigdy nie mialam problemow ze znalezieniem pracy, tyle ze to nie bylo to co chcialam robic). A te wspaniale mozliwosci ktore dawala mi Polska? Owszem, mozliwosci i zarobki takie jakie mam teraz we Wloszech mialabym np. w Warszawie lub Wroclawiu, czyli tak czy siak musialabym wyporwadzic sie kilkaset km od mojego rodzinnego miasta, gdzie tą "szansa", jak Ty to nazywasz, byla jedynie praca (czyt.:użeranie się) za marne pieniadze w podstawowce lub gimnazjum, bo w szkolach innego typu mieli zawsze komplet: wiadomo, jak ktos zlapie fajna, malo stresujaca prace np. na uczelni wyzszej, to sie jej trzyma. Wiec ja w Polsce, w moim rodzinnym miescie, na mozliwosc dobrze platnej, ambitnej pracy moglabym sobie czekac do usranej smierci, za przeproszeniem.
A z tymi sprzataczkami, itd. Moja opinia jest taka: jesli ktos zaczyna tam pracowac w taki sposob, to ciezko mu potem przekwalifikowac sie i znalezc cos bardziej ambitnego, bo czlowiek przyzwyczaja sie do takiej pracy, nie ma czasu albo sily szukac czegos innego/lepszego. I chyba nadal u nas pokutuje przekonanie: za granicą czeka nas tylko praca fizyczna. A dlaczegóż by nie pokazać innym europejczykom, że potrafimy pracować mózgiem? :)
Ja przeprowadziłam się do Rzymu bo kochałam i nadal kocham to miasto, marzę, żeby kiedyś być tu przewodnikiem. Nie wyjechałam, bo byłam do tego zmuszona brakiem pracy w Polsce.Może dlatego nie narzekam tak jak inni? Bo oprócz aspektów finansowych dostrzegam też inne rzeczy: piękne zabytki, słońce. :) I tak mając do wyboru Warszawę ze zmienną pogodą a słoneczny Rzym, wybieram Rzym.:) Nie wspomnę już o zabytkach.... :)