nie mozemy byc razem bo jestem polka!

Temat przeniesiony do archwium.
61-90 z 90
| następna
wiecie...pare dnitemu napisal " moze za pare lat znow bedziemy razem...jak juz bede niezalezny"......tak a ja bede czekala wiecznie na niego!
czekalam...4 lata!
co za tupet!
teraz dopiero sobie uswiadamiam ze nie moglam na nieg wogole liczyc...zadko kiedy mnie wspieral...ja zawsze bylam na kazde zawolanie...teraz wiem ze on to po oprostu wykorzystywal!
głowa do góry izka, tego kwiatu jest pół światu:)
Iza....poprostu chłopak nie dojrzał do miłości...widać nie wiedział że miłość niesie ze sobą też pewne obowiązki....no ale pomyśl że najgorsze masz już za sobą...teraz to już tylko do przodu:):):)
a co gadac wiecej widac ze doopek:)))
izka 4 lata? podziwiam wytrwalosc juz dawno bym go w dupe kopnela jezeli przez 4 lata nie powzial by zadnej decyzji w sensie czy ty tam czy on tu itp itd...
I butelke szampana sobie otworz daj jakis dobry film najlepiej o zabijaniu no i sen na koniec.Da sie to przezyc
a ktora z nas nie podziwia ??? moj jak nie chcial mnie stracic to pyknal na kolanko i sie oswiadczyl. tez mieszkal z rodzicami ale na szczescie pracuje. jego mama byla przeciwna slubowi, jak to mowila tak szybko - znalismy sie 2 lata, to byla tylko wymowka zeby synka nie stracic. wloskie matki takie sa, maja syndrom pustego gniazda: z mezem nie maja nic wspolnego i cale zycie poswiecaja dzieciom, szczegolnie jesli to sa synowie. po slubie 'umilaja' zycie synowym jak to robi do dzic moja tesciowa. niekiedy toczymy otwarta wojne, ale na szczescie moj maz potrafi wybrac i stoi po mojej stronie, co przyprowadza o czarna rozpacz i palpitacje serca jego mamusie. niestety to tak jest jak matka cale zycie poswieca dzieciom a mezem sie nei interesuje, zostaje potem z nim sama i nie wie co ma z nim robic, zero wspolnych zainteresowac (jesli sama takowe posiada a to tez sie zadko zdarza), tylko gotuja i sprzataja. mam nadzieje dziewczyny ze my takie zgorzchniale nie bedziemy.

jak tylko zakumonikowalismy naszym rodzinom ze sie pobieramy zapanowala panika, przygotowania do slubu i szukanie mieszkania. sprzedalismy to co bylo (male) i kupilismy wieksze. trzeba tylko chciec. fakt pomogli nam duzo nasi rodzice bo bez nich bysmy na pewno nie mieli tego wszytskiego co mamy.
trzeba tylko chciec.
Malaizko,obawiam sie,ze Twoj chlopak juz wybral i poszedl na latwizne.
Nie twierdze,ze Cie nie kocha,ani tez,ze nie chce byc z Toba,ale mimo wszystko wybor padl na jego matke.Ty jestes daleko,zna Ci tylko 4 lata i nie mial na tyle odwagi by postawic na szali wlasna matke,ktora matka zawsze pozostanie.

Zasmuce Cie niestety jeszcze bardziej,mowiac,iz jesli tylko bardzo by tego chcial,moglby spokojnie znalezc sposob aby byc z Toba.Wystarczyloby,aby poprosil Cie o przetrwanie do czasu otrzymana dyplomu,a pozniej zamieszkalibyscie razem,gdzies daleko od mamusi.Byloby ciezko,wymagaloby to poswiecenia,ale z czasem stanelibyscie na nogi i prawdopodobnie mama zaakceptowalaby w koncu Wasz zwiazek,w obawie o utrate syna.Bo prawda jest taka,ze szyciej Ciebie zaakceptuje,niz sie syna wyrzeknie,mowie to z wlasnego doswiadczenia :-)
Ostatnia szansa dla niego,moze byc podsuniecie mu takiego rozwiazania,jako ostania deske ratunku dla Waszego zwiazku.
Pytanie tylko czy i Ty bylabys na cos takiego gotowa?
W takich sytuacjach trzeba byc pewnym tego co sie robi,isc za ciosem i nalezy byc gotowym poniesienia ewentualnych konsekwencji danego wyboru.
Powodzenia w podjeciu wlasciej i sadysfakcjonujacej dla obu stron decyzji.
Nie chcialabym generalizowac,ale ja rowniez spostrzeglam,iz wloszki czesto cale swoje zycie poswiecaja i podporzadkowuja swoim dzieciom.Zazwyczaj bardziej niancza synow,a wynika to z ich mantalnosci, no bo przeciez facet nie potrafi i absolutnie nie moze gotowac,sprzatac,prac itp.Matka czuje sie potrzebna synowi,do czasu az pojawia sie "taka jakas polka",ktora pracuje,sprzata i ma swoje zainteresowania inne niz dom i dzieci,toz to robot a nie przykladna kobieta ;-)Przeciez nikt nie lubi konkurencji;-)

Ja swoja tesciowa lubie i akceptuje.Na poczatku musialam sie troche wycierpiec i nasluchac roznych rzeczy na swoj temat,ale postawilismy ja przed faktem dokonanym i dopoki jej syn mnie kocha, musimy sie akceptowac nawzajem:-)

Dziewczyny widze,ze wiele z Was niepotrzebnie sie denerwuje na swoje tesciowki,a niech sobie gadaja wy i tak robcie swoje,to najlepszy i sprawdzony sposob.
credo che il tuo fidanzato non ti amasse. e basta. se ti avesse amato ti avrebbe difeso...
Tak z ciekawości: dlaczego piszesz w polskim wątku po włosku? Tym bardziej mnie to dziwi, ze z włoskim masz problemy...
moim zdaniem to wszystko zasiala jego matka! juz na dzien dobry jak on mnie przedstawil jej 1 raz zmierzyla mnie z gory na dol...nigdy mnie o nic nie zapytala, a jak wpadali jego znajomi do nich do domu to zaraz brala sie za gadke z nimi chwalila sie co sobie kupila nowego do domu , a ja stalam z boku jak kolek.bylo to przykre nie powiem:(
z perspektywy czasu zauwarzyla, ze zaczelo sie miedzy nami psuc odkad poznalam jego rodzicow...jego matka do wszystko sie wtracala.pamietam jak kiedys moj ex powiedzial "ciagle sie klocim odkad poznalas moja mama.wszystko bylo ok dopoki jej nie znalas.moglem ci jej nie przedstawiac" i uswiadomilam sobie, ze tak jest, bo za kazdym razem kiedy chcielismy gdzies wyjsc ona o wszystko pytala.na poczatku to tolerowalam, ale jak juz uslyszalam przy stole na obiedzie kiedy jego mamuska powiedziala w dialekcie, ktory w 70% rozumiem co powiedziala to juz mnie szlak trafil...otoz jego brat ma dziewczyne.nie mowie ze ja jestem jaka piekan ale ta laska brata jest okropna(oczywiscie nie po wygladzie sie ocenia ludzi, ale...)jest strasznie niska i tak gruba ze czasme myslalam ze jest w ciazy.przy stole nie jadla tylko wpier...:)otoz jego wujek powiedzial przy stole do mojego ex "kto jest ladniejszy izka czy elisa" nikt nic nie powiedzial tylko moj byly "no jasne ze moja dziewczyna" a jego mamusia dodala w dialekcie "no tak ale elisa jest wloszka"...po obiedzie poszlam na kawe z bylym i powiedzialam mu ze zrozumialam co powiedziala mama...zrobilo mi sie glupio a mi tym bardziej przykro...zawsze bylam sympatyczna i uprzejma...matka postawila mu ultimatum "ja albo ona" wybral matke.matka to matka...natomiast przyznaje wszystkim racje ze gdyby postawil ja przed faktem dokonanym nie wyparlaby sie go, bo kiedy mowila, ze jak ze mna bedzie to go wyrzuci z domu to bylo szatnaz...ale on oczywiscie siepostawil...szkoda, ze jego mama nie chciala mnie poznac jaka jestem osoba.mysle ze polubilaby mnie...co za kobieta!!!!!!!!!
wspolczuje mu...on sam mowil zawsze ze z matka nie mozna juz wytrzymac.jest straszna choleryczka, pali fajke za fajka i ciagle obgryza paznokcie...masakra!
Hej Mała Iza:)...chyba napiszę wprost....chciałabym z Tobą porozmawiać jeśli mogę oczywiście nie tu na forum...jeśli nie naruszy to Twojej prywatności może mogłabym prosić o kontakt..oczywiście jeśli sama masz na to ochotę...?
to jest moj mail [email]
napisz mi nr gg...i tak okolo 20:30 bede
ok już pisze na pocztę...(podam ci tam gg) i ok...dozobacznenia wieczorem:)
hey.. nie sadze ze mam po wlosku problemy skoro jestem 100% wlochem i tam chodzilem do szkoli.. bardziej mam problemy z polskim bo dopiero sie ucze.. a co do wyboru jezyka.. mmm nie wiem.. jestem anarchysta! :P saluti
Jasne, zwalajmy wszystko na mamusie. Ten facet ma 26 lat i powinien byc w tym wieku samodzielny! Zadna Polka z tego forum nie zwiazalaby sie z Polakiem, ktory w tym wieku jest na utrzymaniu mamusi uznajac go za totalnego nieudacznika. Gdyby facetowi bardzo zalezalo, to wyprowadzilby sie z domu, znalazl jakas prace, wynajal sobie pokoj i bylby z ukochana kobieta. Przejrzy na oczy...
dokladnie. na reszcie ktos zaczyna miec troche rozumu. mam jeszcze duzo kolegow z postawowki ktorzy ani jednego dnia w zyciu nie mieszkali sami... jak moze byc taka osoba dobrym kandydatem na meza... ja was polek nie rozumiem! papa
Mala izka.....twoja historia to odzwierciedlenie mojej...tylko, że mój Italiano ma prawie 37 lat i taka sama sytuacja, nie potrafił sprzeciwic sie swojej mamie(rodowitej Sycylijce), która mnie nie akceptowała(bo nie jestem Włoszką), to znaczy on nie przyznawał racji ani mi ani jej, reszta scenariusza podobna do Twojego(ciagłe wtrącanie się, porawianie, głupie uwagi itd.itp.) tylko, że ja juz miałam dość i powiedziałam addio!!! Teraz on chce abym wróciła i wynajęła sobie sama mieszkanie, żeby byc z nim (a on nadal u swojej mamusi).......zostawiam to bez komentarza i ciesze się, że zakończyłam ten jakże toksyczny dla mnie związek! Powodzenia
A ja Ci powiem tak - Wlosi, a szczegolnie ci z Poludnia, to wielkie uparciuchy. Jak oni czegos chca i cos sobie wbija do glowy, to nic i nikt nie zmieni ich decyzji, nawet Mamusia. Wiadomo, to trudna sytuacja byc rozdartym miedzy mama i dziewczyna, ale jak sie jest doroslym to trzeba umiec wybierac. On chyba wybral.
luce..niewazne ile italiano ma lat..oni sie nie sprzeciwaja swoim matkom..Nic tylko byc Wloszka i rodzic samych synow..raj na ziemi drogie kobietki heheheheh!..pewnie dlatego to sie nazywa bel paese!
dziewczyny ja naprawde niewiem gdzie wy poznajecie waszych "wlochow"!!
no moj sie uparl i nawet sie ze mna ozenil wbrew swojej mamusi
no to sie modl zeby sie nie rozwiódł na prosbe mamusi..:D/zart http://www.wloski.ang.pl/La_suocera_rompe_26923.html
chcialabym dokonczyc moj post....pewnie zainteresuje Was to.
otoz z wlochem tutto é finito...nie mialam za miaru czekac na to az sie zdecyduje tym bardziej ze potem zaczal znow wydzwaniac do mnie i mowil ze wszystko sie zmieni, ze on sie zmieni...ale wiem, ze pod tym wzgledem nie mialabym na co liczyc...
teraz jestem z super facetem.polakiem:) kocham go i on kocha mnie. co najzabawniejsze zna wloski i wyglada jak wloch.uwielbiam kuchnie wloska i muzyke...dodam ze nim go poznalam to nie wiedzialam o tym :)
tak ze dziewczyny ktore sa w podobnej albo ciezkiej sytuacji jak moja sprawa ex...glowa do gory:):):):)
,,no widzisz ? ..co komu pisane to go nie minie!..ciesze sie z Toba..bardzo sie ciesze..cholera ,nawet nie wiesz jak!Mogalbym rzec, ze sie ciesze bardziej od ciebie..ale pewnie bys mi nie uwierzyla.Jest super Mala Izka,gratulacje i moj szacunek za odwage!
0ooo jak milo ze tak piszesz i myslisz:)powiem ci ze nie bylo mi latwo...ciezko bylo to wszystko zakonczyc...wkoncu moj obecny facet wyrwal mi kom kiedy dzwonil ten moj ex i mu powiedzial ze jestem z nim.wiec mi w pewnym sensie pomogl:)
Bo zawsze najlepszym lekarstwem jest nowa miłość, wyleczy z tej "starej" w 100% :D A Ty masz podwójną satysfakcję: masz fajnego faceta i kopnęłaś w.. tego niezdecydowanego mamisynka. Forza Polacche! ;DD
Tak dla przypomnienia "Gli uomini non cambiano":

Chyba ze na gorsze...
Mała Iza:)
Przesyłam gratulacje i również bardzo się cieszę...bo wkońcu jest tak jak powinno!
A co do opisu Małej Izy o jej ukochanym..stwierdzam, że gust ma niezły dziewczyna:):)
3 maj się tam dzielnie i tego uśmiechu który Ci ostatnio towarzyszy życzę nie tylko na chwile obecne ale na całe życie...
gorąco pozdrawiam
Temat przeniesiony do archwium.
61-90 z 90
| następna

« 

Brak wkładu własnego

 »

Życie, praca, nauka