>ja mialam jeszcze lepiej, poznalam go na wakacjach (jakies 6 lat
>temu), podkrecal mnie smsami, umowilismy sie na Sylwestra w Cassino,
>przyjechalam autobusem (wowczas low cost dopiero raczkowaly), juz gdy
>jechalam 30 godzin cos bylo nie tak, komorke mial czesto wylaczona,
>zatrzymalam sie w hotelu (mieszkal z rodzicami wiec tak bylo
>umowione). Pojawil sie jeden raz, po czym napisal sms ze ojciec mu sie
>rozchorowal, wzieli go do szpitala w rzymie, on tam jedzie i tym
>podobne brednie...mojego telefonu juz nie odebral...Sylwestra
>spedzilam wyjac w hotelu i ogladajac film. Nie musze mowic jak sie
>czulam. To byla dobra lekcja. Teraz sie z tego smieje, ale bylo
>nieciekawie...
Rany, dla mnie takie coś nie byłoby śmieszne nawet po czasie... Co za palant z tego gościa! I to facet po 30-ce!