Nie znam się na sprawach gwałtów w związkach... To się dzieje zawsze w czterech ścianach, w sferze prywatności... Wprawdzie pobicia podobnie, ale zawsze jakoś łatwiej jest zainterweniować, są świadkowie, słychać awanturę itd...
Oczywiście nie pochwalam "gwałtów na własnej żonie"... Ale przecież małżeństwo, związek patrząc od strony czysto prawnej, jest układem który można na drodze sądowej unieważnić. Jak kobieta nie widziała na początku, że jej mąż jest taki, to jak się zorientowała jaki jest naprawdę, powinna wziąć rozwód.
Z tym, że to wszystko nie jest takie proste jak myślimy. Związek dwojga ludzi jest czasem jak sieć, która składa się z powiązanych ze sobą w wielu miejscach sznurków. Jak jeden z nich pęknie, inne trzymają nadal. Odsyłam was do książki "Toksyczne namiętności" autorki książki "Toskyczni rodzice". Tam jest bombowo wytłumaczone, czemu kobieta bita i gwałcona przez własnego męża, nadal mimo wszystko chce z nim być i nadal go kocha.