jak jestesmy traktowani naprawde

Temat przeniesiony do archwium.
61-90 z 122
Wytworzył się jakiś dziwny pogląd, a mianowicie-ludzie wykształceni, inteligentni trzymają się z dala od Włoch i Włochów. Nie uważam się za sfrustrowaną, niedouczoną Polkę z zatęchłej dziury, która postrzega Italię przez pryzmat "przystojnych" (choć to kwestia gustu) Włochów i łatwego zamążpójścia. Dla mnie to kraj ogromnej kultury, historii, krajobrazów, muzyki. Chamstwo i obłuda znajdzie się wszędzie, bez względu na szerokość geograficzną.
BolÄ… mnie takie komentarze!
Nie mieszkam w tym kraju, ale mam spore pojęcie o Italii i Włochach. Znam bardzo dobrze (choć nie biegle) włoski i powiem więcej, czuję się tam jak ryba w wodzie. Piszesz o szpitalach i porównujesz polską służbę zdrowia. Ale, na miłość boską, czy jest do czego porównać? Czy naprawdę jesteśmy geniuszami w tej dziedzinie a polscy lekarze mają życie jak w Madrycie? Kilka sporadycznych wypadków, błędów w sztuce nie może świadczyć o medycynie w tym kraju. Mam przyjaciela Włocha, lekarza, z Florencji. I z czystym sercem mogę powiedzieć, że zaprzecza wymienionym przez ciebie standardom włoskiej medycyny. Czy to tak trudno zrozumieć, że oprócz chamstwa, obłudy istnieje inteligencja, dobroć, kultura? Mnie też poruszyła sprawa "obozów pracy" na południu Włoch ale skrycie wierzę, że Polacy są tam traktowani z należytą czcią i szacunkiem.
Jestem w stanie zrozumieć, że podczas pisania postu targały tobą różne emocje, byłaś zdenerwowana i rozczarowana. To się zdarza. Odnoszę jednak wrażenie, ze NIGDY nie byłaś we Włoszech i opierasz się na opinii innych ludzi. Zzapraszam to Italii, może zmienisz zdanie i dostrzegniesz też jasne strony. Pozdrowienia!
tak, opakowanie dobre ale zawartosc mniej dobra. sam temat moglby byc ciekawy
Mówić o czarnej stronie emigracji, to nie to samo, co napisać: "Dlaczego nie napiszecie prawdy o Włoszech?"
To było wyraźnie zarzucenie kłamstwa osobom piszącym dobrze o swoim życiu we Włoszech. Jak nie narzekają, to widocznie coś kręcą?
Odnoszę wrażenie, że to jest trochę tak, jak w dowcipie o smutnym i złym piesku, który wbiegł do pomieszczenia wyłożonego lustrami i zobaczył same smutne i złe pieski, więc pomyślał przygnębiony, że ten świat jest naprawdę okropny.
A gdyby był lepiej nastawiony do świata, to zobaczyłby coś całkiem innego.
To, co nas spotyka, nie jest zawsze spowodowane czynnikami zewnętrznymi. No i pozwólcie ludziom cieszyć się życiem, bo mają do tego prawo.
A ja napiszę krótko:Jesteśmy ulepieni z tej samej gliny i tak prędzej czy pózniej wszyscy skończymy tak samo"Gdyby wszyscy mieli na siebie patrzeć krzywo to byłaby to wojna światów, nie wolno oceniać ludzi za ich narodowość!Ludzi dzieli się na dobrych i tych co poszli złą drogą, a to czy ktos nas traktuje źle to moim zdaniem powinniśmy pokazać mu jak sami chcemy być traktowani i traktować go w ten sposób!!!!Trochę więcej miłości ludzie, życie tylko jedno nie marnujcie na kłótnie doszukiwanie się wad itd!!!!KOCHAJMY ŻYCIE!!!!
Do autorki watku:mysle ze dziewczyny ktore maja wloskich narzeczonych/facetow/mezow(w tym ja)postrzegaja wlochy w inny sposob.Ja nigdy nie bylam sama/nie zostalam bez pomocy/nie jechalam do wloch w ciemno. Zawsze mialam w kims oparcie. I sadze ze dyskusja miedzy dziewczynami ktore maja tu kogos a osobami ktore przyjechaly do Wloch na wlasna reke SAME bez NIKOGO bedzie dyskusja typu "ze slepym o kolorach." Na pewno takim osobom zdarzaly sie sytuacje czy problemy ktore mnie np sa obce gdyz zawsze mialam sie do kogo zwrocic. Troche bawi mnie to licytowanie sie metrazem mieszkan. Przeciez wiadomo ze same do tego byscie nie doszly...Mysle ze te dwie grupy Polakow te (no nazwijmy je chociaz nie podoba mi sie to wyrazenia)od "amore" i ci emigranci "per se" nie maja ze soba wiele wspolnego.Jedni drugich nie zrozumieja gdyz ich zycie mimo ze w tym samym kraju obraca sie zupelnie na innych plaszczyznach. Pozdrawiam.
julie, sluszna uwaga:)
jedna zajarzyla o co mi chodzilo!dziekuje i uklon po sama ziemie.z ludzmi wyksztalconymi to fakt troszeczke sie zle wyrazilam.mam kolege po zawodowce i ma wiecej w glowie niz niejeden po studiach.tak jak slusznie zauwazyla julie to co dla mnie jest sufitem dla mnie bedzie podloga i odwrotnie.mozecie sie smiac i krytykowac ile tylko chcecie ale dla mnie nie kasa jest najwazniejsza,istnieje cos takiego jak zaufanie,a komus trzeba ufac-ja moge ufac oprocz rodziny nikomu gdyz za kazdym razem jak to zrobie dostaje kopa wtylek z potrojna sila.juz z trzy razy bylam prawie zaadoptowana przez wlochow nie mowiac o sasiadach itp.do mometu jak nie powiedzialam,ze sie nie zgadzam i nie podoba mi sie cos-czar pryska w takich sytuacjach-mowa tutaj o wlochach.ja sie bardzo ciesze,ze sa ludzie ktorzy dobrze zarabiaja i sa tutaj szczesliwi,ale to nie powod,zeby obrywalo mi sie za to ,ze nie mam takiego zdania.i fakt przepraszam za zdanie"dlaczego nie napiszecie prawdy o wloszech"zle napisane tyle.nie chcialam nikogo osadzas o klamstwa,chcialam uslyszec opinie i mi sie udalo.jeszcze bardziej umocniliscie moja opinie.dziekuje wam serdecznie.
julie_bella2001 - naprawdÄ™ dobrze napisane - perfekcyjnie obiektywnie :)
Zazdroszczę (sic) stylu tj. neutralnego, bezstronnego - mimo, że do jednej z tych "grup" należysz.
Ja zaraz bym pewnie dodał, że NIEKTÓRE dziewczyny od "amore" mają trochę "zniekształcone" postrzeganie rzeczywistości - żyją w świecie swojego "amore", jego przyjaciół/znajomych, pracują dzięki znajomościom rodziny "amore" (jeśli pracują).
W takim związku, gdzie jedna osoba jest aż tak uzależniona od drugiej - tej uzależnionej jest naprawdę trudno zdobyć się na jakąkolwiek krytykę świata, który ją "przyjął".
Ups - a jednak dodałem :|
Troche mi przykro ,ze julia bella i corsir , tak latwo feruja wyroki.....
Jestem sposata z Wlochem, ale zapytaj mnie a w ciagu sekundy powiem ci co mi sie nie podoba tutaj i dlaczego. To nie prawda ,ze my "te od amore" stracilysmy obiektywne patrzenie na rzeczywistosc. I w ciagu sekundy powiem ci co mi sie nie podoba w Polsce, ale jak juz wczesniej gdzies pisalam, to jest kwestia decyzji i swiadomych wyboròw. Opròcz przyjaciol mego meza, przyjaznie sie z Polkami " badante", i potrafie zrozumiec ich problemy, mam tez przyjaciolki Polki, bo szukam takich znajomych.....tak roznica miedzy "emigrantami" a tymi na stale jest na pewno taka....ze my bierzemy kredyty w euro , a "oni/one wracaja do PL i zyja jak sie patrzy.Poczytajcie cale forum, zagladnijcie do roznych watkow,nazbiera sie tej obiektywnej krytyki....
wiesz Franci ja mysle,ze tez sa dwa typy dziewczyn tych "od amore".Tak jak mowi Corsair sa te,ktore nie widza nic i nikogo poza amore,ktore sa wdzieczne za cos-kto za lepsze zycie,kto za piekny dom,kto za jeszcze cos innego....

ale drogi Corsair jest tez i drugi typ dziewczyny"od amore",ktora nic nie dostala od amore bo sam nie mial wiec dorabiali sie obydwoje wszystkiego od zera...a jezeli teraz maja 100metrowe mieszkanie,dobra prace,studia itd to moga zawdzieczac to tylko i wylacznie sobie,ich wspolnej pracy i wysilkowi...
Tak naprawde Kasiu to mona robic podzialy na rozne typy ludzi....te z glowa i te bez glowy. Ja zawsze mialam glowe na karku i czy w Polsce czy w Italii, nic sie nie zmienilo. albo ktos sie rodzi infantylny albo nie....albo ktos w rozowych okularach albo twardo stapa po ziemi, mozna tak w nieskonczonosc... Wiec to bez znaczenia gdzie....jako kto pracujesz, finkcjonujesz, wazne jaki jestes typem czlowieka. I basta :)
Prawda!!
no czyli te wszystkie tematy o podobnym tytule i zawartosci nie maja wiekszego sensu...
Droga Franci, przeczytaj dokladnie moj wpis i zobaczysz ze nikogo nie osadzam ani nie feruje wyrokow.Po prostu staralam sie uchwycic roznice miedzy emigrantkami od "amore" (znowu powtorzam to slowo ale innego nie mam po reka)a emigrantami, ktorzy we Wloszech nie maja nikogo.Ja tez potrafie wymienic rzeczy ktore nie podobaja mi sie w Italii ale co z tego?Znasz problemy dziewczyn ktore opiekuja sie starszymi osobami? Ok, ja tez.Jednak ani Ty ani ja nie zyjemy ich zyciem. Kiedy tesknilam za Polska zawsze mialam sie komu wyplakac w przeciwienstwie do nich.Nie oceniam pomyslu wyjazdu do Wloch bez jezyka i wsparcia bo to inny temat.Nie chce sie tu rozwodzic czy to rozsadne czy nie. Chodzi mi tylko o to,ze dziewczyny ktore przyjechaly tu BEZ WSPARCIA zyja we wloskim swiecie ktorego ja nie znam.Ja to wsparcie mialam,dostalam np prace ktora choc zgodna z moimi kwalifikacjami bylaby niemozliwa "dla kogos z ulicy" wiec nie osmiele sie marudzic ze bylo mi ciezko.I nie zarzucam Ci Franci ze nie potrafisz obiektywnie patrzec na rzeczywistosc gdyz na pewno potrafisz ale na swoja.Pozdrawiam
Franci - julie przedstawiła, że są dwie różne grupy Polaków we Włoszech (generalnie rzecz biorąc).
Niedotyczy to wszystkich dziewczyn/kobiet żyjacych z Włochami. Nie powinnaś wg. mnie brać tego jako "ferowanie wyroków".
Wymowa jej postu jak i Twojego potwierdza, że są wyjątki. Ja zresztą zaznaczyłem "NIEKTÓRE".
Kasia - specjalnie napisałem w poście wyżej to słowo dużymi literami.
Jednak generalnie rzecz biorąc jest bardzo dużo dziewczyn/kobiet we Włoszech, które żyją we własnym(?) światku.
Nie tyczy się to tylko NIEKTÓRYCH na tym forum - w "realu" jest ich bardzo dużo - może i by tutaj sobie popisały... ale "amore" nie interesuje się komputerami/internetem.
Podobnie w "realu" zdarzają się osoby w związku z Włochem, które "normalnie" postrzegają rzeczywistość i różne problemy (nie zawsze ich dotyczące) - niestety jest ich nieproporcjonalnie mniej... :(

Pozwole sobie wkleić fragment wczorajszego tematu jako przykład "postrzegania" - nawet tak prozaicznych rzeczy jakim jest makaron.
Na marginesie mówiąc nieźle się uśmiałem :)

- 15 Cze 2007, 22:37
gnocchi to rodzaj pasty dla nich jest to danie jak pasta w naszym są to poprostu kluski ziemniaczane tzw.kopytka ale dla Włochów jest to danie zaliczane do pasty z dodatkiem ziemniaków!!!

- 15 Cze 2007, 22:38
????

- 15 Cze 2007, 22:38
"S" przeczytaj powoli to co napisalas i powiedz nam co zrozumialas:-)

- 15 Cze 2007, 22:40
a dla Ciebie gnocchi to co???

- 15 Cze 2007, 22:41
gnocchi(kluski) to gnocchi a pasta to pasta.

- 15 Cze 2007, 22:42
no ale w Italii nie ma klusek to tylko w Polsce taki podział!!!a tam prawie wszytsko oni nazywają pasta mój nawet jak jadł barszcz z uszkami czy pierogi to dla niego była to pasta!!!

I w oto ten sposób danie typu gnocchi lub kopytka zostały zaliczone do makaronu ;-)

Pozdrowienia dla forumowiczek uczestniczÄ…cych w tej konwersacji :)
A ja sie zgadzam julie.
Troche inne jest postrzeganie Wloch dla tych ktorzy zyja w Italii majac kogos w kim moga znalesc oparcie a inaczej postrzegaja ten kraj osoby ktore mieszkaja tu same i musza radzic sobie same. Pewne problemy beda takie same dla obu grup ale sposob stawiania im czola moze byc juz rozny.

Ja naleze do tej pierwszej grupy. Nie twierdze przez to ze moje zycie tutaj jest super i latwe ale jest prostsze chociazby dlatego ze mam w kim miec oparcie. Biurokracja, brak pracy, wysokie ceny, zawziecie w nauce by dosc do czegos - tez mnie dotykaja te problemy ale latwiej jest mi stawiac im czola wiedzac ze kogos mam, ktory mnie wesprze, pocieszy i kiey trzeba pomoze. Bedac sama na pewno bylo by mi ciezej i nie ukrywam tego. Nawet nie wiem czy polowe z tego co robie teraz moglabym sie podjac gdybym byla sama. Niestety taka jest prawda. Dzieki pomocy mojemu mezowi moge studiowac,moge odbywac bezplatny staz, chodzic na szkolenie gdzie spotykam tez ludzi ktorzy tak jak ja studiuja, ucza sie, przynajmniej ci ludzie z ktorymi ja mialam do czynienia nie widzieli we mnie biednej emigrantki a raczej studentke i kolezanke.

W pewnym stopniu znam tez problematyke osob ktore jednak zyja sami we Wloszech i sai musza sie utrzymac tam chwytajac sie jakichkolwiek prac. Niektorym sie udaje dostac dobra prace i sa zadowoleni ale niektorzy musza wykonywac prace typy badante, domestica, muratore. Przez trzy miesiace (jeszcze zanim przenioslam sie na dobre do Wloch) bylam au pair. Teoretycznie au pair, praktycznie prawie jak badante. I tak tez bylam traktowana: biedna dziewczyna z Polski, u was to jest pewnie bieda, wieczna zima, niedzwiedzie polarne na ulicach etc...tego pokroju ludzi wlasnie spotykalam. nikogo nie interesowalo to ze studiowalam w Polsce a opieka nad dzieckiem byla dorywcza. Bylam po prostu biedna emograntka z Polski. Dopiero jak dostalam sie na stypendium i zaczelam studiowac a potem zalozylam tu rodzine zaczelam byc postrzegana normalnie bez dziwnych aluzji co do mego pochodzenia.

I niestety tak jest jak pisala julie. Majac we Wloszech "amore", rodzine, kogos kto kocha i wesprze, znajomych jest sie bardziej zintegrowanym z wloskim spoleczenstwem i zycie staje sie latwiejsze. Dlatego tez takie osoby maja lepsze zdanie o Wlochach i Wloszech niz ci ktorzy wszystko musza robic sami i bez pomocy.
wybacz, ale nie rozumiem o co chodzi
A ja sie zgadzam julie.
Troche inne jest postrzeganie Wloch dla tych ktorzy zyja w Italii majac kogos w kim moga znalesc oparcie a inaczej postrzegaja ten kraj osoby ktore mieszkaja tu same i musza radzic sobie same. Pewne problemy beda takie same dla obu grup ale sposob stawiania im czola moze byc juz rozny.

Ja naleze do tej pierwszej grupy. Nie twierdze przez to ze moje zycie tutaj jest super i latwe ale jest prostsze chociazby dlatego ze mam w kim miec oparcie. Biurokracja, brak pracy, wysokie ceny, zawziecie w nauce by dosc do czegos - tez mnie dotykaja te problemy ale latwiej jest mi stawiac im czola wiedzac ze kogos mam, ktory mnie wesprze, pocieszy i kiey trzeba pomoze. Bedac sama na pewno bylo by mi ciezej i nie ukrywam tego. Nawet nie wiem czy polowe z tego co robie teraz moglabym sie podjac gdybym byla sama. Niestety taka jest prawda. Dzieki pomocy mojemu mezowi moge studiowac,moge odbywac bezplatny staz, chodzic na szkolenie gdzie spotykam tez ludzi ktorzy tak jak ja studiuja, ucza sie, przynajmniej ci ludzie z ktorymi ja mialam do czynienia nie widzieli we mnie biednej emigrantki a raczej studentke i kolezanke.

W pewnym stopniu znam tez problematyke osob ktore jednak zyja sami we Wloszech i sai musza sie utrzymac tam chwytajac sie jakichkolwiek prac. Niektorym sie udaje dostac dobra prace i sa zadowoleni ale niektorzy musza wykonywac prace typy badante, domestica, muratore. Przez trzy miesiace (jeszcze zanim przenioslam sie na dobre do Wloch) bylam au pair. Teoretycznie au pair, praktycznie prawie jak badante. I tak tez bylam traktowana: biedna dziewczyna z Polski, u was to jest pewnie bieda, wieczna zima, niedzwiedzie polarne na ulicach etc...tego pokroju ludzi wlasnie spotykalam. nikogo nie interesowalo to ze studiowalam w Polsce a opieka nad dzieckiem byla dorywcza. Bylam po prostu biedna emograntka z Polski. Dopiero jak dostalam sie na stypendium i zaczelam studiowac a potem zalozylam tu rodzine zaczelam byc postrzegana normalnie bez dziwnych aluzji co do mego pochodzenia.

I niestety tak jest jak pisala julie. Majac we Wloszech "amore", rodzine, kogos kto kocha i wesprze, znajomych jest sie bardziej zintegrowanym z wloskim spoleczenstwem i zycie staje sie latwiejsze. Dlatego tez takie osoby maja lepsze zdanie o Wlochach i Wloszech niz ci ktorzy wszystko musza robic sami i bez pomocy.
una gnocca -to niezla du......
ale to chyba wiecie :-)
juz zrozumialam...w zwolnionym tempie ale udalo sie
Ze względu na troszkę chaotyczny styl jednej osoby uczestniczącej w rozmowie - sam do końca nie wiem czy dobrze zinterpretowałem sens ;-)
Warto dodać że główne pytanie zadane w temacie to:
"...ile tak naprawdę jest gatunków makaronów w Italii??.."
W.g. mnie autorka tematu jednostronnie forsowała włoską interpretacje słowa "pasta" - że, nawet do pierogów doszła...
Ot, taki sobie przewrotny przykład jak czasami zmienia się nam podejście do różnych rzeczy. W sumie normalna rzecz mieszkając zagranicą...
Oby tylko na makaronie się skończyło :)
w kazdym badz razie kluski to kluski a makaron to makaron :-)
z jakiejkolwiek strony na to nie spojrzec-tak jest:-)
Kasiu-ja napisalam czym sie "nie zajmuje"-a ty co tam w Milano porabiasz???
no wlasnie,ja rowniez zaliczam sie do kategorii,ktora zyje we Wloszech,jest dobrze traktowana,ma meza,znajomych,przyjaciolki Polki,myslaca sama za siebie i nie kierujaca sie glosem pana meza...
w Milano-mieszkam,koncze studia,mam meza-koniec:-)
Birba,79 to Twoj rocznik?
tak-mam 28 lat-tylko nie mow prosze-ales ty mloda,slysze to od urodzenia :-)
mimo to ciesze sie ze dopiero i smutno mi ze juz 28 :-)
ales Ty mloda:-)
(mam tyle samo)
a juz sie balam-zARTUJE,mam wielu starszych ode mnie znajomych,czasem mam wrazenie ze moje pokolenie mnie juz nie rozumie.... :-)
birba79 15 Cze 2007, 11:58 odpowiedz
twoja odpowiedz byla troszeczke zbyt przesadna-a moze tez miala jakies nemile przezycia-no nie wszystkim jest w zyciu kolorowo-ja rozne sytuacje widzialam i to rozumiem,nie wazne czy to zaslyszala czy sama tego doswiadczyla-chciala o tym pogadac-co w tym zlego????na calym swiecie sa zli i dobrzy ludzie,i wszedzie ludzie z problemami,ja osobiscie staram sie unikac znajomosci z polakami tutaj bo na wlasnej skurze przekonalam sie ze nie mozna im ufac,ci kktorych poznalam licza tylko na to jakby tu kogos wykorzystac,licza na pomoc i nawet nie podziekuja,sa falszywi....po za tym przyjezdzaja tutaj z niczym a potem zgrywaja nie wiadomo kogo-jest wiele roznych przypadkow-nie wszyscy tacy sa ale jezeli chodzi omnie staram sie unikac przzyjaciol polskich na ziemi
wloskiej


o_o birba ,masz zle doswiadczenia z Polakami?
Umbryjka, chcialabym nawiazac do twojego wpisu. Pewnie ,ze mamy oparcie w mezach...wspaniale ,ze tak jest, bo...........w Polsce zostawilam rodzicòw, rodzenstwo, sprawdzonych przyjaciol , z nimi wszystkimi o kazdej porze dnia i nocy moglam sie spotkac i pogadac, teraz moge tylko zadzwonic. Cos za cos. No i zastanawiam sie...co jest latwiejsze...miec ten tabun zyczliwych w Polsce czy tego jedynego we Wloszech. Wiadomo, trudno poròwnywac, maz ....rodzina i przyjaciele. Ale wcale nie jest tu latwiej z tego powodu. Zawsze i wszedzie to powtarzam.....poslubilam mojego meza ( i za to jestem wdzieczna losowi), ale nie poslubilam tego kraju ani tego narodu ( bo to 2 ròzne rzeczy). Na szczescie moja praca pozwala mi tez nawiazywac kontakty z polkimi firmami, i ciesze sie , ze i w ten sposòb moge sie realizowac ku wielkiej uciesze mojego meza..
Temat przeniesiony do archwium.
61-90 z 122

« 

Pomoc językowa - tłumaczenia

 »

Życie, praca, nauka