Nora26: alez nie ma za co, naprawde tak pomyslalam, czytajac twoje wyznania. Tak drastyczne decyzje zawsze wymagaja sily ducha, nie tylko w momencie ich podejmowania i realizacji, ale - a moze zwlaszcza - potem, aby w nich wytrwac! Z tego co sobie przypominam z czasow moich wlasnych rozterek sercowych, to najtrudniejsze bylo wlasnie wytrwac w decyzji i nie popadac w pokuse “jeszcze jednego spotkania”, “jeszcze jednej rozmowy” czy “jeszcze jednego poczatku”, jezeli dokladnie wiedzialysmy, ze to nic nie da (no, moze oprocz chwilowego i pozornego ukojenia), a tylko przeciagnie/odwlecze nieunikniony koniec. Ale wiadomo, ze co para, to swiat.
Zeusek, dziekuje bardzo za pamiec i zainteresowanie; nie, niestety nic sie nie rozwiazalo ani zmienilo na lepsze; moge sprobowac cos jeszcze wywalczyc, ale okaze sie dopiero za jakies pare miesiecy, czy sie uda czy nie. Jezeli nie, to pozostanie tylko pogodzic sie z losem, w mysl zasady (nie pamietam, skad to jest, ale moze ktos to zna i pamieta) (chyba jest to modlitwa, ale nie wiem czyja), by miec odwage, aby zmieniac to na co mamy wplyw, cierpliwosc, by znosic to na co nie mamy wplywu, i rozsadek, by odroznic jedno od drugiego... Czy jakos tak podobnie. Hehe.
Ale mowic latwo, a realizowac niestety trudniej.
Na "pocieszenie" dodam, ze u nas tez juz zaczely sie upaly, juz sa temperatury powyzej 30 stopni, a jeszcze przed nami caly lipiec, caly sierpien i wiekszosc wrzesnia, wczesniej sie raczej nie ochlodzi. Dobrze, ze morze blisko. Meduzy, poki co, nie wracaja, ale juz czystosc wody czasem pozostawia sporo do zyczenia... No nic, ja to zyje w mysl zasady (i znowu nie pamietam czyjej!!!) „To co nas nie zabija, czyni nas silniejszymi“, he, he.
Ostatnie pytanie: czy ktos z was ma doswiadczenie z au-pairkami? Za dwa dni przyjezdza do nas dziewczyna z Polski na 5 tygodni, aby zajac sie moim maluchem przez kilka godzin dziennie. Wydaje sie bardzo fajna. Ale nie mam zadnego doswiadczenia w tym wzgledzie i mnostwo watpliwosci. Rowniez tego typu, czy bedzie sie u nas dobrze czula, bo np. mieszkanko mamy raczej nieduze i nie pozwala na totalna intymnosc, slowem, trzeba sie naprawde „lubic“, zeby ze soba wytrzymac. Troszke sie juz denerwuje... No i Wlasciwie to warunki mamy takie troche srednie, aby podejmowac au-pair, robimy to z koniecznosci (problem dlugich wakacji i krotkich urlopow :-( ), ale wszystkie kandydatki uprzedzalam i opisywalam warunki dosc szczegolowo, wiec zaskoczen nie powinno byc, no i sa i bardzo pozytywne strony pobytu u nas...mysle :-$
Niech no sie ktos podzieli swoim doswiadczeniem, prosze...