witam wszystkie dziewczyny i facetów jeśli są, ale ostatnio wpisy tylko od pań więc nie wiem gdzie panowie. Mario wyjechał, dojechał szczęśliwie i cało,nie wiem jak zniosły podróz dzieciaki, wiem tylko że żyją i mają się dobrze.Rozmawiałam z nim ijego żoną wczoraj na dyżurze(jestem po nocy)wszystkich serdecznie pozdrawia,co niniejszym czynię, oczywiście przekażę mu wasze ubolewania z powodu jegobraku na forum na pewno się ucieszy,że jest miłol wspominany przez wszystkich. Wiem że jest mu tam na pewno dobrze, mówi że łapie język, nie ma bariery językowej,zazdroszczę mu, ja się cały czas boję że nie będę mogła się dogadać, a pracując z chorymi osobami wiadomo dialog to podstawa.Mario mówi że oczywiście już się zakumplował z italiano, ma jakiegoś amico, ba nawet chcieli mu sprzedawac samochód,Generalnie facet nie ma oporów w kontaktach z ludżmi i mu to na dobre wychodzi. Od września może pójdzie do pracy tam gdzie pracuje jego żona, a jak nie to mówi że i tak coś znajdzie,myślę że w jego przypadku będzxie dobrze.Ja wierzę w zasadę że jak się czegoś bardzo chce, mocno wierzy w powodzenie i pozytywnie myśli to na pewno się uda.Zresztą stosowałam to w swoim życiu stosuję nadal i jakoś się sprawdza.
Chciałam napisać kilka słow do Barbi, to co napisałaś o miłości jest piękne, ja wierzę że to największa wartość jaką mamy, trzeba o nią walczyć. Ja o swoją walczyłam bardzo długo, razem z mężem, było warto, teraz po 13 latach po ślubie powiem ci że warto było cierpieć płakać kłócić się, ale i rozmawiać wracać do siebie zaczynać od nowa. Jeżeli masz mężczyznę o którym sądzisz że na całe życie to podejmij ryzyko i pomęcz się trochę, nie wierzę w łatwe i proste zwiąski od początku do końca, aby się zgrać trzeba lat, wielu rozmów, nawet kłotni aby dobrze się poznać.Mi się to udało, jestem w tej chwili szczęśliwą żoną wspaniałego faceta ale nie zawsze tak było, musiałam trochę powalczyć(jakieś 8-9 lat)więc też miałam życiwą gimnastykę.
Strasznie się rozpisałam sory ale jestem straszną gadułą , jeśli ktoś doczytał do końca i nie usnął to się cieszę.Ja właśnie idę spać bo o 13 zaczynam drugą pracę w przychodni, do 18, życie polskiej pielęgniarki jest ciężkie, ale za to za granicą dajemy sobie radę, po takiej zaprawie tu na miejscu. trzymajcie się ciepło lato wróciło słonko świeci życie jest piękne. Aha Marzenka ja jeżdże do Wrocka co tydzień na kurs włoskiego mieszkam 50 km od niego jestem co środe.Pozdrawiam ciebie i twoje małe miasteczko(uwilbiam małe miasteczka mają klimat i urok, natomiast w metropoli typu Wrocław, czuję się okropnie żle)
Jutro zajrzę i coś skrobnę