drugi stolik cz.3

Temat przeniesiony do archwium.
31-60 z 746
ja tez ide ko kościoła ale jeszcze nie wiem kiedy bo nie wiem co z samochodem, a poza tym nie wiem kiedy sie zwleke, ale chyba pójdę tym razem na 11.15 w ten sposób wsztscy będą zadowoleni:)
Ale Ci dobrze - ja o 9.00 już musze być na próbie, o 10.00 msza na której kolendujemy z zespołem. Musze wwstać o 8.00 a w taką oogode, to sama wiesz, jak sie chce...
tak... rozumiem cie, ja też lubie leżeć w wyrku a w ogóle jęli pada i pogoda jakaś nijaka:)
nie jęli tylko jeśli
az wstyd ale ja na te swieta nie bylam w kosciele.wogole dzisiaj nie wychodzilam na dwor. pada deszcz oliwka chora wiec nie mam jak wyjsc.ale slucham koled w radiu. wogole caly czas sluchamy koled.
cettibor gdzie jestes? ciekawe jak spedzilas dzien?
my z babcią też, ale sami to nie słuchamy już, no ale mniejsza,, nie mam jakos ochoty, nawet na koncert kolędowy nie idę w tym roku bo nic nie ma:)
Jestem sowa albo marek nocny jak wolisz i nie cierpie porannego wstawania o świcie, wieczorkami lepiej funkcjonuje...
O i Marzenka jest - witaj. Co do kolend to je lubie i słuchać i śpiewać. Są nastrojowe, potrafią mnie wzruszyć do łez i przy nich zapominam o smutku, gdy pomyślę, że mały Jezus na sianku tylko w pieluszkach leży i marznie...
hej jestem jestem
wpadlam przed chwila do sasiadki zanioslam jej troche nieudanej mojej produkcji pogadalysmy chwilke i to bylo moje jedyne wyjscie poza wyprowadzaniem kundelka
tam gdzie mieszklam poprzednio to bardzo lubilam w okresie swiatecznym i po świetach chodzic na wieczorna msze bo byl zespol mlodziezowy i msza byla inna taka nastrojowa i nawet nikt nie odczuwal ze trwala prawie poltorej godziny...a tu niestety sie zawiodlam...ksiadz w polgodziny odbebnił swoje organista cos tam sobie poplumkal...i spadajcie kochani do domu znowu do stolu
powiem co mi sie u mojej rodziny podoba..jak sie spotykamy to bez wzgledu na to czy to swieta czy spotkanie innego typu telewizor jest zawsze wylaczony ..no chyba ze wlaczamy o 19 na chwile na wieoczorynke dla dzieci
Cattibor witaj skarbie... u mnie w domu niestety każda uroczystość tylko w asyście tv. Nie podoba mi sie to, ale nie protestuje, bo nie chce zadzierać z rodzicami, a mam z nimi b.dobry kontakt, choć są po 60tce i mają swe przyzwyczajenia, które mnie np. sie nie podobają...
Mieszkam już osobno, ale bardzo blisko i gdy przychodze do domu rodzinnego - rodzice dyktują zasady czy mają prawo do takich a nie innych zachowań. Wypada to uszanować
Widze, że nikogo tu nie ma. To dobranoc do jutra. - Pa!
tak to bywa z rodzicami...ja pomimo checi usamodzielnienia sie..dalej mieszkam z mama..moze inaczej teraz ona mieszka ze mna..ale jak nie parze nie mialam jej gdzie zostawic..mieszkanie w ktorym wczesniej mieszlaysmy bylo kwaterunkowe..i malo sympatyczna kobieta kupila caly dom z lokatorami...i oczywisci poza podnoszeniem czynszu nic wiecej nie robila....no i przyznam ze moja mama tez ma swoje przyzwyczajenia..czasem ktoras z nas nie wytrzyma no i sie sprzeczamy..
ej ja jestem, tylko musiałam maila napisać
a ja stwierdzic czego chce ode mnie piszczacy pies..lata i piska..niestety chyba chce sie bawic..ale mnei o tej porze nie chce sie ganiac za nim po calym mieszkaniu
ja do tej pory mieszkałam zawsze z rodzicami... więc się za dużo wypowiedzieć nie mogę, tyle że zimą jest jak jest to już mówiłam, z mamą mam dobry kontakt, ale i tak podjęłam decyzję że czas odciąć pępowinę....... a jak będzie w przyszłości.. czas pokarze. Biorąc pod uwagę święta, wiem że dobrze robię. A może nie doceniam? ejjj nie wiem, ale czas zacząć żyć po swojemu:)
ja tez bym chetnie odciela..ale troche nie wiem jak ja tak sama zostawic
ja od pół roku sie zastanawiam jak moich zostawić..... bo jakby nie patrzeć to wyprowadzam się 2000 km stąd, ale pocieszam się że może razem sami sie lepiej dogadają, a poza tym to też moje życie... chociaż to dość samolubne podejście, ale chyba nie mam się umartwiać dla nich no nie? tymczasem na początek się będą musieli przestawić że nie ma gosposi, kierowcy i kucharza w jednym:)
no tak...tyle ze ja moja mamuske to bym zostawila sama jedyną tylko z dalszą rodziną...i wiem ze jest do mnie przywiązana..to tez dla mnie minus bo nie umiem sie tak o wyprowadzic
no fakt, jest to trudne i nie ma co nad tym dyskutować, ja tak na pocieszenie mojej powiedziałam, że może zawsze do mnie wpadać kiedy chce i na ile chce. Z tą różnicą że moich jest dwóch a twoja mama sama......
no wlasnie..caly czas mysle ze moze..przez przypadek by sobie znalazla jakiegos drugiego ;) ale sie zapiera rekami i nogami
nie wiem, moja przyjaciółka co ma 60 lat mi zawsze powtarza że za dużo o mamie myślę, czas myśleć o sobie, no ale ja tak do końca nie potrafię:) a co do twojej mamy to zal. od charakteru..... ale generalnie to chyba trudno znaleźć kogoś w starszym wieku, a wychodzi gdzieś np teatr czy nie bardzo?
oczywiscie ze nigdzie
jedyne to moze zlapac jakiegos sasiada z psem ;)
wiem ze powinnam myslec o sobie..na pewno jak sie zakocham to tak tez bedzie..ale ze na razie w sercu lodowiec....
no to czas zakochać się... jak to banalnie brzmi, no ale może coś w tym jest..:) ja też mam wiele wątpliwości co do miłości i wspólnego życia razem, ale skoro jest dobrze to czas zaryzykować:)
pewnie..kto nie ryzykuje ten nie zyje..nie ma nic gorszego niz zalowac ze sie czegos nie zrobilo....zawsze staram sie tego trzymac..nawet jak kiepsko z odwagą...
coś w tym jest, im bliżej mojego wyjazdu tym więcej się zastanawiam, ale troche już przeżyłam także mam nadzieję że już teraz się ułoży milusio:)
dokladnie..dlatego warto sprobowac
ja wole sama sie sparzyc niz profilaktycznie niczego nie dotykac


MAddyy ide spac bo jakos tak ledwo zyje..chyba cisnienie spada albo co.....milej nocy dobranocki i do jutra ;)
Temat przeniesiony do archwium.
31-60 z 746

« 

Pomoc językowa - tłumaczenia

 »

Pomoc językowa - tłumaczenia