Ja obserwowałam z okna jak samochody tańczą na lodzie. Ale miałaś przygodę Catti... ja za to wczoraj z moją rodziną przeżywaliśmy dramat. Pod naszymi oknami rozegrała sie tragedia - wujek mieszkający koło nas spadł z dachu w czasie odśnieżania go - obsunęła sie drabina na której stał i runął na beton z wysoka, zabił sie na miejscu. Mnie nie było w domu, a gdy wracałam z miasta pod moimi oknami stała policja, karetka, prokuratura i karawan. Ścięło mnie z nóg bo wiadomo co sie wtedy myśli... Najgorsze że sie uparł by tam wejść. Wiedząc, że stromo, ślisko i można zlecieć, wszyscy mu odradzali tam wchodzić... a dzisiaj u mnie byli panowie z prasy i radia, robili zdjęcia, chcieli wiedzieć jak to byŁo bo mieszkamy najbliżej... horror. Nie pisałam o tym wczoraj bo nie byłam w stanie. Wujek był szybki, energiczny i jak coś postanowił, nie można go było przekonać do zmiany planów. Wszyscy go lubili jednak bo był złotą rączką, wszystkim pomagał. Zrobił mi bramę, poręcz przy schodach w nowym domku, cyklinował podłogi... ale za swoją upartość w dążeniu do celu zapłacił życiem, choć nie musiał...