Witajcie dziewczynki... Super, że jesteście. Ja też bardzo chciałam, ale się nie dało. W sobotę w nocy erka zabrała moją siostrę bliźniaczkę do szpitala, bo się dusiła i nie mogła złapać powietrza. Spadło jej ciśnienie do niebezpiecznej granicy, więc spędziła sobotę i niedzielę pod kroplówką i tlenem. Zrobili jej badania, postawili na nogi i jest już w domu, ale my z rodzicami musieliśmy opiekować się dziećmi i czuwać w szpitalu, nie bardzo mogłam się urwać i wpaść do stolika... Teraz lecę się pakować, bo jutro już jadę, ale będziemy w kontakcie. Obiecuję. Nadal mam katarek, wysmarowałam się amolem i śmierdzi w całym domu, ale mi to pomaga, więc nie jest źle, jutro zacznie się za to prawdziwy magiel jak wezmą mnie w obroty.
Marzenko i Maddyy dziękuję za troskę i dobre słowa. Odwzajemniam i życzę wszelkiego dobra wszystkim. Biri - odpiszesz jak będziesz mogła, Catti dzięki za emaila. Pamiętam. Trzymajcie się i myślcie o wiośnie, która nadchodzi. Marzenko - buziaczki ode mnie też dla Oliwki. Pa! Meg.