włoska teściowa

Temat przeniesiony do archwium.
31-60 z 163
vipera, z tego co piszesz, zdecydowanie TY jestes ta dobra;) powodzenia! ide sie obronic:-/
L
nigdy nie myslalam ze mozna kogos nienawidziec za nic....moi przyszli tesciowie(zreszta bardzo religijni) nienawidza mnie z calych sil...nie rozmawiaja ze mna ale za to niezle obrabiaja mi dupe przed innymi....moj przyszly wyprowadzil sie z domu kiedy zdecydowalismy sie zamieszkac razem i zyc na"kocia lape"...to dla nich wstyd nie do zniesienia..ale kompletnie nie wstydza sie w taki sposob traktowac czwlowieka....krew mnie zalewa jak ich widze...ale zaciskam zeby i nic nie mowie bo nie chce znizac sie do ich poziomu...dla mnie oni nie istnieja...i nawet jak zmienia zdanie o mnie dla nich drzwi do mojego domu zostana na zawsze zamkniete i basta
dobre podejscie mimosa. pozdrowienia od mgr L>S;)
I to chyba jedyny sposob na przetrwanie, Mimosa... Po prostu trzeba sie odciac.
Czasem mysle dlaczego moi rodzice tak nie traktuja mojego meza - w koncu "zabral" im corke. Pamietam, ze przed slubem tez czesto klocilam sie z moja mama, ale ogolnie nie moge na nia narzekac - jako matka jest dojrzala: obu zieciow traktuje rowno, a fakt, ze corki wyprowadzily sie z domu to dla niej naturalna kolej rzeczy.
A co do stosunkow z rodzinka meza, to pamietam rade jednego kolegi: "Musisz zrobic wszystko zeby zaczeli sie Ciebie bac". Hi, hi - troche to komiczne, ale cos w tym jest - nigdy nie klocilam sie z ta rodzinka jazgoczac tak jak oni, tylko wychodzilam albo unikalam spotkan. I widze, ze na razie sie odczepili i ode mnie i od meza. Moze rzeczywiscie boja sie o to, jaka obmyslilam strategie...Mamusia na pewno boi sie, ze zabiore jej synka do Polski i na zawsze go straci. Bo przeciez to jej "wlasnosc prywatna"!
L>S, gratuluje!!!
Mam pytanie...macie dzieci? Dzieci zmieniaja punkt widzenia , ròwniez na sprawy uzaleznienia od rodzicòw, rozpieszczania...etc. Mozesz byc nie wiem jak dojrzala matka, ale kiedy"ktos zabiera ci dziecko" cierpisz. I teraz w zaleznosci od charaktrru i pewnej dojrzalosci emocjonalnej, ba powiedzialabym inteligencji emocjonalnej, reagujesz jak reagujesz. Milosc do dziecka jest najsilniejsza na swiecie, i milosc do ukochanego mezczyzny jest niczym w poròwnaniu do milosci macierzynskiej. I wasi mezowie, faceci...tez kochaja swoje matki, nie wierze ,ze tak nie jest, choc logicznie przyznaja wam racje, odchodza z wami do wynajetych mieszkan, przychodzi czas...ze wracaja do matek, do ich milosci. Wedlug mnie najmniej sluszna rzecza jest zamkniecie drzwi na zawsze matce waszego ukochanego. Co innego oddzielenie sie, a co innego wojna. Przemyslcie to jeszcze. Warto w dyplomatyczny sposòb nie dawac sie ich przytykom , ale tez pokazac ,ze mimo wszystko ich szanujecie. Ktòras napisala ,ze nie wie jak mozna nienawidziec kogos bez przyczyny...kochana zawsze jest przyczyna, zawsze.Poszukaj dlaczego tak jest a nie inaczej. Poza tym pruderyjnosc to nagminna cecha Wlochòw, zwlaszcza tych z malych miasteczek i starszego pokolenia. no ,ale jak sama sobie powtarzam, sama zdecydowalam,ze tu bede mieszkac i ze poslubie mego meza...nikt mnie do tego nie zmuszal...a takie czy inne sa teraz konsekwencje.
>no ,ale jak sama sobie powtarzam, sama zdecydowalam,ze tu
>bede mieszkac i ze poslubie mego meza...nikt mnie do tego nie
>zmuszal...a takie czy inne sa teraz konsekwencje.

Czesc Franci.:-) Tak sie zastanawiam nad Twoimi slowami... i wiesz co? Rzeczywiscie, nikt mnie nie zmuszal do przyjazdu tutaj i nikt mnie tu sila nie trzyma. Na wiele rzeczy nie mam wplywu i albo sie z nimi pogodze, albo zezra mnie nerwy i nabawie sie wrzodow zoladka.;-) Ale nie zgodze sie, ze musze akceptowac rodzine mojego meza/partnera czy tez zmuszac sie do kontaktow z nia, jesli czuje, ze nie zywi do mnie sympatii i daje mi to otwarcie do zrozumienia. Sa rozne sytuacje i czasami naprawde nie warto ryzykowac wyczerpania nerwowego tylko dla zasady, ze "to rodzina mojego partnera"; oczywiscie on stosunki ze swoimi krewnymi powinien jak najbardziej utrzymywac, ale dlaczego zmuszac do tego rowniez nielubiana przez nich (z wzajemnoscia) synowa? W koncu wychodzimy za danego czlowieka, nie za jego rodzine, jakkolwiek brutalnie to moze brzmiec. Skoro oni nie maja ochoty na blizsze poznanie mnie i zaakceptowanie mojej osoby, to trudno, nic na sile.

PS. Zaznaczam, ze to rozwazania czysto teoretyczne, moj Potencjalny Tesc wrecz za mna przepada odkad sie wynieslismy... ;-)
Franci, na pewno masz racje - kazda matka kocha swoje dziecko i vice versa. Jednak nie wyobrazam sobie swiata, w ktorym dzieci nie odrywaja sie nigdy od rodzicow z leku przed zranieniem ich uczuc. Kiedy syn czy corka osiaga wiek 37 lat chce zbudowac wlasny trwaly zwiazek i na pewno nie jest to mozliwe jesli oglada sie wstecz i patrzy jak na to zareaguja rodzice. Ja - tak jak Ty - przenioslam sie do Wloch z pelna odpowiedzialnoscia i nie zamierzam stad uciekac, poniewaz kocham mojego meza i wiem, ze warto bylo podjac decyzje. Nigdy tez nie mialam zlych intencji w stosunku do rodziny meza - sprawialo mi radosc jeszcze przed slubem robienie im prezentow i cieszylam sie, ze moja rodzina bedzie wieksza. Liczylam na przyjazne stosunki szczegolnie ze szwagierka, gdyz jestesmy w tym samym wieku. Szczegolnie zabolalo mnie to, ze tesciowa zaczela przeciagac na swoja strone drugiego syna - w rozmowach z nim slyszelismy opinie i presje matki. Tego zadna matka nie powinna robic!
Maz tlumaczyl mi, ze tesciowa zawsze utrzymywala, ze synowie naleza do niej i to najwiekszy blad. Z wlasnego doswiadczenia moge powiedziec, ze jako corka kocham moich rodzicow za to, ze dali mi wolnosc wyboru i pozwolili zbudowac rodzine, ktora wyznaje przeciez te same wartosci. Uwierz mi, Franci - nie neguje tego, ze istnieje milosc macierzynska. Mam wiele kolezanek-jedynaczek, ktore zostawily rodzicow w Polsce, ale nie znaczy to ze ich odrzucily. A co ciekawsze, wokol mnie sporo wloskich rodzin zauwaza, ze zyje sie lepiej osobno.
Ciesz sie, Franci, ze trafilas na wyrozumiala tesciowa.To skarb!
A co do pytania o dziecko - my jeszcze niestety czekamy. Pozdrawiam serdecznie!
Troszke inaczej zrozumialyscie moje intencje. Oczywiscie,ze najlepsze dla "mlodych" jest zamieszkanie osobno , nie z rodzicami. Chodzi mi o to "zamkniecie drzwi na zawsze". Mieszkam 1300 km od domu, ale codziennie rozmawiam z rodzicami ( no prawie codziennie), o wszystkim, peowine odcielam jeszcze bedac w Polsce, mieszkalam w swoim mieszkaniu, i to bylo oczywiste, ale nie wyobrazam sobie zyc bez kontaktu z mama szczegòlnie. Chodzi o to aby wasz facet nigdy nie zostal postawiony w sytuacji...wybieraj....albo ja , albo matka. I oczywiscie jestem za jak najbardziej asertywna postawa, co nie oznacza agresywna. Do Dee.....co do tych swiadomych wyboròw....powiem szczerze ,ze nigdy nie przestalam tesknic za Polska, i nie raz bym stad uciekla, nie umiem przystosowac sie do ich mentalnosci, kultury, godzin pracy.....ale wlasnie...wybralam....a meza mam swietnego.Gdyby jego braklo, pakuje sie i wracam do domu.Nie wiem co na to moje dziecko, ale na razie sie tym nie zamartwiam. Ja wybralam meza, i zycie z nim, na dobre i na zle, ale juz kraju i ludzi nie wybieralam.
Jeszcze sobie pomyslalam,ze z psychologicznego punktu widzenia Dee, poslubiajac swego meza, poslubiasz takze jego rodzine...dla niektòrych niestety..
No i tu mamy rozne opinie, bo ja jednak twierdze, ze zycie ukladam sobie z konkretna osoba, a jej rodzina to niejako "dodatek", ktory jednak pozostaje tylko dodatkiem. I jesli ow dodatek ma mi/nam zatruwac zycie, to nie widze powodu, dla ktorego mam na to pozwolic. To oczywiscie dotyczy jedynie mnie, i nie ma nic wspolnego z moim partnerem - nigdy nie zabronilabym mu kontaktow z wlasna rodzina!

Mnie tez trzyma tu tylko ropuch... i jesli mialoby nam sie jednak nie udac, to od razu pedze na lotnisko. ;-)
jak widze Franci strasznie pokojowa jestes!
ide w twoje kroki i dzisiaj nawet milo pogadalo sie z tesciowa.. :P
ja oczywiscie nigdy nie dalabym rady odseparowac matki od syna bo i po co..
ja tez z rodzina kontakt utrzymuje codziennie choc wiem ze te kilomentry beda sie zawsze odzywac..
nie bedzie juz nigdy mozliwosci widzenia mojej rodzinki tak jak kiedys..
no ale to byl moj wybor :)

dzieci nie mam (mam 20 lat) ale z moim facetem znamy sie juz prawie 6 lat-nasza milosc wiele przetrwala i nadal kwitnie a zakwitnie najbardziej dopiero wtedy kiedy skonczymy studia i kupimy wlasne mieszkanie-bo tak jak mowisz nie da sie na dluzsza mete mieszkac z tesciami
ja mojemu zawszse powtarzam ze ma ogromne szczescie ze tesciow ma daleko :P

kiedy urzadzimy dzien dobroci dla naszych tesciowych? ciekawe kto ile wytrzyma :D

buona giornata :)
Aleksandra
dzieci wychowuje się dla ludzi nie dla siebie-i o tym często mamy włoskie zapominają,albo nie chcą sobie tego uświadomić,często są zazdrosne i zaborcze,chcą aby ich synowie byli przy nich cale życie i poświęcali się im tak jak one to robili kiedy byli mali.Moja teściowa mieszka od nas 1000km,tak że nie mam problemu,przez telefon jest bardzo miła,zawsze mamy serdeczny kontakt,ale nie wyobrażam sobie mieszkać z nią lub z moją mamą i nie dlatego że jej nie kocham wręcz przeciwnie.Młode związki powinny żyć same i same się„docierać",gdyż rodzice zawsze będą stronniczy.
L>S moje gratulacje i w prezencie dla Pani magister fragment artykułu z wprost:

Jak dogoniliśmy Greków
Co mnie dziwi? Narzekanie ludzi - powiedział mieszkaniec Działdowa, który po 19 latach odzyskał jaką taką zdolność mowy i poruszania się. Uległ wypadkowi w 1988 r., gdy walił się komunizm i rozpadała się gospodarka centralnie sterowana. Teraz ma szansę powrócić do aktywnego życia w świecie wolnorynkowej ekonomii i boomu gospodarczego. W Polsce bogatej jak nigdy w historii, w której nigdy wcześniej nie żyło się tak wygodnie i nie funkcjonowało tak łatwo.
Według GUS oraz badania CBOS z lipca 2006 r., ponad 70 proc. rodzin dysponuje telefonem komórkowym, niemal 60 proc. - samochodem, 47 proc. ma komputer, a 36 proc. dostęp do Internetu. Z perspektywy człowieka, który „opuścił" ostatnich kilkanaście lat, trudno zrozumieć malkontentów. Ale nawet najwięksi z nich narzekają dziś raczej dla zasady. Wzrost dobrobytu jest w Polsce na tyle powszechny i wyraźny, że trzeba wielkiego tupetu, aby go kwestionować. W oczywisty sposób potwierdza to statystyka. Od 1990 roku nasze wynagrodzenia wzrosły realnie, czyli uwzględniając inflację, o 43 proc. Dla tych, którzy wskaźnika płac realnych nie lubią, tygodnik „Wprost" przygotował własny indeks konsumpcji oparty na wybranym przez nas koszyku. Wskazania tego barometru dobrobytu są jeszcze lepsze niż dane GUS.
Pozdrawiam niesforny inf)
u mnie to troche wyglada inaczej...raczej nie chodzi o to ze zabieram im syna ale ze chce polozyc lape na ich majatku(zenada)...i traktuja swego syna jak przyglupa ktory nie wie jak ma zyc i z kim...dla nich jestem(wiadomo co) ktora zrobila dobrze ich synowi w lozku a ten biedaczek sie zakochal...no i teraz kombinuja co tu zrobic aby nas rozdzielic...oczywiscie dostal rowniez przykazanie aby przypadkiem mi nie zmajstrowac jakiegos bastardo...no i z kim tu rozmawiac albo przekonywac do siebie? nie ma po co....i nerwow szkoda
czytalam;)
Asiah, masz dzieci? Pogadamy za 40 lat jak ty bedziesz tesciowa,to wszystko jest piekne tylko w teorii...ze dzieci wychowuje sie dla innych ludzi, w praniu juz nie jest to takie proste. Bo co innego rozum, a co innego serce. Mysle tez ,ze we Wloszech ludzie maja inne podejscie do "wychodzenia " z domu...chca byc juz urzadzeni, miec prace, swoje mieszkanie...potem dopiero mysla o slubie i zakladaniu rodziny.Dziwia sie ,ze w Polsce ludzie pobieraja sie w wieku 2[tel]lat, oni wola siedziec na garnuszku rodzicòw, bawic sie i odkladac pieniadze na kontach,zeby potem mòc zyc bez specjalnych wyrzeczen.Na szalenstwa pozwalaja sobie jedynie ludzie,ktòrzy poslubiaja obcokrajowcòw, i to tez z powodu naciskòw drugiej strony. Co do " zagarniania majtku", to Wlosi maja specyficzne podejscie do pieniedzy, pieniadz stal sie religia i jemu sie sluzy.Znam takich , ktòrzy sa milionerami ale jak sie widzi takiego goscia to sie chce plakac. Nielatwo oddaja pieniadze nawet dzieciom, stad pewnie tesciowie sie boja, ze moze syn zechce sie upominac...No i najwazniejsze....roznimy sie wszystkim, mentalnoscia ,kultura, zachowaniem, podejsciem do pracy, rodziny, zwiazkow....wiec nic dziwnego ,ze cos nas zenuje a ich nie.
Franci,tak mam 20 letnią córkę i jestem prawie teściową hehehe,dlatego wiem co mówię,moja córka ma chłopaka od 4 lat i od roku mieszkają razem więc mogę uważać się trochę jak teściowa.Sama w przeszłości miałam okazję mieszkać z moją polską teściową(naszczęście tylko przez rok) i przez pół roku z moimi rodzicami,i wiem co to znaczy,każdy ma swoje przyzwyczajenia,w sytuacji nawet małych niesnasek rodzice zawsze stoją po stronie własnego dziecka a to nie wpływa dobrze na związek,nie wspominam już niesnaski z teściami,dlatego jeżeli dziecko znajduje sobie partnera,lepiej mały kąt ale własny.Kocham moją córkę nad życie i chciałabym aby była ze mną,brakuje mi jej,ale nie jestem egoistką i wiem że taka jest kolej rzeczy,ja miałam 16 lat jak zaczęłam mieszkać poza domem i przyjeżdzałam raz w miesiącu na niedzielę a 20 jak całkowicie opuściłam gniazdo rodzinne,i zaczełam własne życie kiedy jednak miałam potrzebę moi rodzice byli przy mnie albo ja przy nich,tak też jest z moją córką.Franci pewno masz jeszcze dzieciątko maleńkie wieć to normalne że nie wyobrażasz sobie że nadejdzie taki dzień gdy powie ci-mamusiu wyprowadzam się,albo wyjeżdżam,co zrobisz? przecież jej/jemu nie zabronisz.Ty też dokonałaś wyboru w swoim życiu,więc nie można innym zabraniać wyboru tylko dlatego że ich kochamy.pozdrawiam
Tak Asiah , ja mam dopiero 3 letnia coreczke, fakt ,ze nie wyobrazam sobie zycia bez niej, ale i tak mam fajnie bo còrki jednak sa bardziej zwiazane z rodzinnym domem niz faceci, prawda? A mòj maz mowi ,ze jak sie pojawi pierwszy facet w zyciu naszej corki, to go zrzuci ze schodow ( ha ha ha), pewnie dlatego wybudowal 3 kondygnacyjny dom :)A jak sie zapytalam co zrobi jak narzeczony bedzie mial kolczyki w brzuchu, w uchu, w nosie etc.....to popatrzyla na mnie tak,ze zrozumialam ,iz bedzie dobudowywal jeszcze jedna kondygnacje :) Ja rozumiem odejscie z domu, ale nie chcialabym dozyc momentu , w ktorym ktos zabroni memu dziecku na kontakt ze mna, bo sie nie podobam mojemu zieciowi czy cos w tym stylu.
Franci doskonale cię rozumiem,poza tym 3 latka to najpiękniejszcy wiek dla dziewczynki są jak laleczki,ja jak oglądam zdjęcia jak była w tym wieku to mi się serce ściska,zobaczysz z czasem, powolutku zaczniesz się przyzwyczajać do tej myśli-jak zacznie się szkoła,koleżanki,wycieczki,wakacje poza domem itd..ale narazie ciesz się tym że jest taka maleńka i słodka.Ja też sobie nie wyobrażam żeby mój przyszły zięć zabronił mojej córce kontaktów ze mną,dlatego stwierdziłam że nie będę ingerować w jej związek,powiedziałam jej tylko to mi się zbytnio nie podoba u jej chłopaka powiedziałam to zresztą także jemu i uświadomiłam ją że jeżeli kiedykolwiek stwierdzi że to nie jest to(jak zwykle mama widzi to czego nie widzi zakochana córka),zawsze może liczyć na moją pomoc i żeby nie wstydziła się,ani nie bała że się nie ułożyło,bo zawsze będę z nią i nigdy jej nie skrytykuję,a jeżeli jej się ułoży to będę szczęśliwa z jej szczęścia.Tak masz rację córki są bardziej związane z domem ale też bardziej związane z ojcami, natomiast synowie kochają bardziej swoje matki,dlatego tak często jest konflikt teściowa-synowa,wielu mężczyzn nie potrafi sprzeciwić się woli matki która często prowokuje sytuację ciężkie przez zazdrość i egoizm i to często zdaża się zwłaszcza w południowych Włoszech,chociaż w naszej Polsce też jest sporo teściowych które spokojnie dorównują tym włoskim
Asiu h., ciesze sie, ze sa matki, ktore mysla tak jak Ty. Moja mama - mimo, ze jest konserwatywna - tez dala mi i mojej siostrze prawo wyboru i nie ingeruje w nasze zwiazki. I za to wlasnie zieciowie ja kochaja - bo nie jest stronnicza, nie broni tylko wlasnych corek i swoich metod wychowawczych. To tak milo stesknic sie za soba - dzieci za rodzicami i rodzice za dziecmi - kiedy nie jestesmy wciaz razem. Trzymanie dzieci 'na smyczy' bardzo czesto daje odwrotne skutki, nawet jesli intencje sa dobre. Ja tez nie chcialabym zabraniac mezowi kontaktow z matka. Tesc, na przyklad, nigdy nie zachowywal sie jak tesciowa - nigdy nie obmawial jednej synowej przed druga i nie buntowal jednego syna przeciwko drugiemu. I dlatego jest mi milo spotykac go nawet codziennie - bardzo czesto pijemy razem poranna kawe w barze. I wiem, ze jest to czlowiek sprawiedliwy. Niestety - w domu nie ma zbyt wiele do powiedzenia i czasem milczy dla 'swietego spokoju'. Tesciowa ponoc zawsze byla krzykliwa i narzucala mezowi swoje zdanie...
mysle, ze na te sprawy ma wplyw rowniez plec. dziewczynki na ogol sa bardziej przywiazane do matek i nawet kiedy opuszczaja gniazdo rodzinne utrzymuja czesty z nimi kontakt. natomiast synowie... no coz, wychowuje sie ich w zasadzie "dla innej kobiety" i w pewnym momencie rola matki zostaje przejeta przez partnerke. to z kolei moze powodowac zazdrosc (jak to bywa miedzy kobietami). takie jest moje zdanie. osobiscie marze o corkach:)
Vipera2 postępuję tak bo doskonale pamiętam jak miałam naście i 20 lat i pamiętam dobrze że niektóre zakazy mojej mamy(tak jak napisałaś) powodowały odwrotny skutek.Dla mnie najważniejsze jest aby moja córa była szczęśliwa,dlatego mamy bardzo przyjacielskie kontakty,doradzam jej ale nie nakazuję bo wiem że i tak zrobi to co będzie chciała,a jeżeli ktoś chce ingerować za bardzo w sprawy swoich dzieci i ich wybranków/ek to tylko może stać się wrogiem. A co do teściów to ja jakoś nie znam o nich złośliwych dowcipów a o teściowych jest wiele,faceci na ogół są ugodowi i nawet w pracy lepiej się pracuje z mężczyznami niż z kobietami-wiem coś o tym bo teraz pracuję tylko z płcią piekną i czasem jest to koszmar.
... no i faceci statystycznie zyja krocej...
Asiu H., to prawda: tesciowie sa inni...A co do pracy z kobietami, probuje pomoc kolezance, ktora zaczela prace we Wloszech i niestety znalazla sie w damskim gronie, ktore traktuje ja strasznie. Powod banalny: dziewczyna jest ladna i zdolna i z pewnoscia chca odciac jej droge do awansu.
Jej sytuacja w pracy przypomina mi moja domowa, kiedy tesciowa i szwagierka przy kazdej 'rodzinnej' okazji staraly sie lekcewazyc moja osobe, pochodzenie i uczucia. Jednak w pracy trudno jest zerwac dla swietego spokoju kontakty. Jak Ty sobie radzisz z babskimi konfliktami, Asiu H.? Pozdrawiam!
Niestety, L>S - to prawda...Tesciowie zwykle zyja krocej...A wloscy w ogole!
Pozdrowionka!
Jestem pielęgniarką,moje koleżanki po fachu są spoko,natomiast z personelem podległym różnie to bywa,jednak na dyżurze ja jestem odpowiedzialna za wszystko,więc niektóre z nich nie mają innego wyjścia muszą się pogodzić że czasem straniera wydaje rozkazy.Pracując z 40 kobietami w różnym wieku z różnymi charakterami nie zawsze jest łatwo,kłócą się między sobą,obgadują,robią afery z niczego.Najlepiej nie uczestniczyć w tych ich podstępach,ja robię to co do mnie należy,staram się aby nikt nie miał mi nic do zarzucenia ale jak mi się coś nie podoba to mówię prosto w oczy danej osobie,może dlatego tak naprawdę nie mam większych problemów z nimi.Powiedz twojej koleżance aby się nie martwiła nie będzie tak źle,ważne że nie da się wciągać w żadne afery,plotki,niech się uśmiecha,niech rozmawia z nimi o dzieciach(jak mają),o ich kuchni,i takich tam głupotach, ale niech nie będzie strachliwa(bo to wykorzystują),musi być stanowcza,obowiązkowa i obiektywna w ten sposób napewno wyrobi sobie szacunek u niektórych a inne(te największe aferzystki) poprostu będą jej unikały.
a i zpomniałam jednego, tym które najbardziej zazdroszczą jej urody niech nie szczędzi komplementów,np.jakie masz piękne włosy jakiego szmponu używasz że są takie błyszczące,ale świetnie ci w tym kolorze,podkreśla urok twych oczu i takie tam bzdury,wiem że nie jest łatwo mówić takie słowa do żmiji(nie tychy się to ciebie haha)która ci uprzyksza życie ale musi się przełamać i nauczyć się trochę furbizi,jak któraś jej powie komplement że jest ładna to niech odpowie-ach nie, przesadzasz,a ja mam kompleksy bo np.mam ręcę za szczupłe i się wstydze tego bardzo,wtedy poczyją się bardziej dowartościowane i zobaczą że ona nie czuje się taka idealna.To działa!
Temat przeniesiony do archwium.
31-60 z 163

« 

Pomoc językowa - tłumaczenia

 »

Pomoc językowa - tłumaczenia