włoska teściowa

Temat przeniesiony do archwium.
121-150 z 163
ok moj synek juz chce jesc uslyszymy sie innym razem. milego dnia
no i prosze..

uczylam sie jedzac sobie loda,papierek polozylam na stole bo jak skonczylam jesc to chcialam sobie wtsac umyc rece i wyrzucic papierek..

czytam ksiazke a tu wtacza tesciowa,zabiera mi szybkim ruchem papierek spod nosa z haslem: papierki to sie wyrzuca

i jak tu taka tolerowac? prosil ja ktos?
Rozumiem że nie chcesz tego po raz 100 opowiadać, ale może chociaż napiszesz gdzie mam szukać tych Twoich poprzednich opowieści :) Pozdrawiam
to dopiero! ludzie o czym tu w ogole dyskutujecie?!?!?!?
przeciez niejedna polska tesciowa jest 1[tel]razy gorsza! osobiscie takie znam!
dziewczyny a mam takie pytanie z innej beczki: a jak to było PRZED ślubem, jakie te tesciowe dla was były?
pewnie, nie jedna polska tesciowa jest wieksza jedza. Narodowosc nie ma tu nic do rzeczy to tylko taka wymowka.
by the way...moja jest bardzo w porzasiu, nie mam jej nic do zarzucenia, nie wtraca nocha w nie swoje sprawy, nie patrzy na mnie wilkiem, nie traktuje mnie jak nizsza forme zycia tylko dlatego, ze jestem "uboga krewna ze wschodu", przynajmniej nigdy tego nie odczulam, dzwoni od czasu do czasu, nie narzuca sie, nie doradza, nie traktuje mojego chlopaka jak obslinionego mamin synka, no aniol nie tesciowa .. ;)
Tez bym chciala taka tesciowa, ktora nie traktuje syneczka jako wlasnosci prywatnej...Mogloby byc milo, gdyby akceptowala fakt, ze jestem zona. Niestety moja tesciowa zaakceptowalaby mnie tylko, gdybym zgodzila sie zyc wedlug jej regul. Jest to osoba, ktora nie dopuszcza mysli, ze syn moze zalozyc WLASNA rodzine i nie byc na jej zawolanie. Ostatnio probuje wydzwaniac do niego do pracy tak, aby miec mozliwosc rozmowy za moimi plecami. Strasznie mnie to irytuje, choc wiem ze nie powinnam tracic nerwow i wpadac w jej pulapki...
jeszcze dodam, ze mieszkamy na polnocy i mam wrazenie, ze tu jednak jest inne podejscie, pewnie nie we wszystkich przypadkach, ale wg. mnie na poludniu ludzie "mylsa" troche onaczej, troche jakby z innej cywilizacji byli.
jak tam wasze tesciowe po wakacjach?
mialyscie przyjemnosc pojechac z tesciowa i jej synem na wakacje?
Cuciola, odpowiadam dosc pozno, ale dlugo nie wchodzilam na forum.
Na wakacje z tesciowa nie pojechalam, ale mieszkanie nad nia i nad jej drugim (ukochanym) synem, to tak jak wieczne wspolne 'wakacje'. Do mojego meza nadal nie dociera, ze obecnosc calej jego rodzinki na co dzien jest udreka. Twierdzi, ze problem mam ja, bo nie umiem zaakceptowac rzeczywistosci. Wyslal mnie na rozmowe z lekarzem - znajomym rodzinki, ktory twierdzi, ze... moze pomoglyby mi leki rozluzniajace. Dziewczyny, to jest po prostu nie do przyjecia. Po calej serii atakow ze strony niedojrzalej i zaborczej tesciowej twierdza, ze to ja nie mam prawa byc niezadowolona i wrecz...powinnam sie leczyc. Bardzo kocham mojego meza i rozumiem, ze po 37 latach mieszkania z rodzicami pewne zachowania sa dla niego normalne i dla wygody nie chce stad odejsc. Ale boje sie, ze naprawde doprowadza mnie do choroby...
O rany, Vipera, to chore! Broń się jak możesz, nie daj się, no nie wiem, przemów mężowi do rozsądku! :(
ołć dobrze, że ja nie mam tego problemu. kurcze moja to zajefajna i poczciwa babeczka i jeszcze zawsze przyznaje racje mnie a nie swojemu synkowi:) nie dajcie się!
Probowalam setki razy przekonac meza, ze ja zostawilam rodzine daleko po to, zeby budowac cos nowego - nie zyc w starym gniezdzie. On uporczywie twierdzi, ze nie jestesmy w starym gniezdzie, poniewaz matka juz nie wchodzi do naszego mieszkania i nikt oficjalnie nie ingeruje. Maz nie rozumie jednak stresu, ktory ja przezywam codziennie kiedy on jest w pracy, a ja na kazdym kroku spotykam jego zjednoczona rodzine...Poza tym to wygadywanie, ze rodzicow nie mozna zostawiac, bo ma sie dlug wdziecznosci. Coz moge powiedziec z wlasnej strony? Takze moi rodzice ciezko pracowali, ale nigdy nie probowali stosowac szantazu emocjonalnego. Brat mojego meza faktycznie 'zaciagnal' u rodzicow spore dlugi finansowe - jeszcze 6 lat po slubie zyje praktycznie glownie na ich garnuszku. Ja staram sie unikac takiego modelu. Niestety mieszkanie nie jest przepisane oficjalnie na meza, wiec staje sie narzedziem manipulacji matki. Maz twierdzi, ze jesli cos wynajmiemy, beda nowe problemy i klotnie o sprawy finansowe. Szczerze mowiac nie mam juz wiecej pomyslow jak to rozwiazac.
nie mow hop zanim nie przeskoczysz:-)
no coz... chyba nie pozostaje Ci nic innego jak postawic mu ultimatum... albo po prostu wyjedz na miesiac do swoich rodzicow "zaopiekowac sie" nimi troche. przykro mi, ale obawiam sie, ze jesli Twoj maz nie zmieni zdania to bedzie tylko gorzej. i rzeczywiscie ucierpi na tym Twoje zdrowie:(
wiesz u mnie tez kiedys nie bylo wesolo, mowie kiedys bo od pewnego czasu mozna powiedziec, ze odpoczywamy... od tesciow. oni zawsze mieszkali i mieszkaja obok w bloku, bo tak zadecydowala moja tesciowa, ze wszyscy musza mieszkac obok siebie (co dotyczy tez jej corki) zeby sobie pomagac - tak ona mowi. moja wersja - zeby ona miala wszystko i wszystkich pod kontrola, klucze od wszystkich mieszkan, bo gdy wszyscy wyjda do pracy to ona prowadzi wszystkie domy. byloby duzo do pisania, wiec moze nast. razem , ale jednym slowem jest to kobieta, z ktora bedziesz zyc w zgodzie jesli bedziesz jej ciagle przytakiwac, lecz gdy zdobedziesz sie na jakas krytyke lub po prostu na NIE to koniec. bo cokolwiek by sie nie dzialo racje ma tylko ona, choc sadze, ze czasami nawet ona nie wierzy w to co mowi. w kazdym badz razie, jak juz wspominalam na poczatku nareszcie sie moge wyluzowac, wreszcie sie odciela, kosztem czestych i nieprzyjemnych klotni, czasem naprawde przykrych slow. u mnie jednak sytuacja jest troche latwiejsza bo moj maz (o dziwo) nie moze jej widziec na oczy, dziala na niego jak plachta na byka, nawet jak do niego dzwoni , on odlancza telefon, czasami to ja musialam go uspokajac.
BONA, jest DOKLADNIE tak, jak piszesz: podczas nieobecnosci wszystkich ona chcialaby prowadzic wszystkie domy (w naszym przypadku niestety nie dostala mozliwosci i dlatego od poczatku byla wsciekla). U Ciebie jest lepiej, bo Twoj maz jest konsekwentny, natomiast mojego czasem nachodza wyrzuty sumienia - i na tym wlasnie zalezy mamusi. Poniewaz tesciowa przez dlugi czas dominowala, bo maz i dwaj synowie byli od niej uzaleznieni, przyzwyczaila sie, ze kazdy jej predzej czy pozniej ustepowal. Te czasy niestety minely - choc brat i bratowa sa bardzo podporzadkowani (tesciowa brata jest podobna, wiec kraza miedzy jedna mamuska a druga zeby bylo sprawiedliwie). Wiele moich znajomych pamieta, ze cieszylam sie na to, ze bedzie nowa rodzina i mialam naprawde dobre intencje. Ale wystarczy troche przezyc i rzeczywiscie tesciowa dziala jak plachta na byka...
ojej! to woj facet tez jakis dziwny!
zamiast sie jednoczyc z toba to on chce przy mamusi siedziec z toba?

dla mnie takie wyjscie to bezsens..
ty jestes w nieco gorszej sytuacji, bo tak naprawde to mozna sie nauczyc ignorowac osobe , ktorej nie znosisz, ale jesli widzisz, ze twoj facet nie ma wlasnego zdania to rzeczywiscie wyprowadza z rownowagi. w kazdym badz razie trzeba postepowac rozmyslnie, zeby niczego potem nie zalowac. niestety we wloszech bardzo duzo zwiazkow konczy sie z winy matki meza. jesli jestes zla (czy naet gorzej) to przespij sie z tym, a decyzje podejmuj "na swiezo" i nie pozwol zeby nerwy toba kierowaly, bo wtedy latwo przesadzic i czesto sie zaluje, a potem nie da sie cofnac czasu. mysl sobie, ze jest zazdrosna (bo tak jest) ale to ty jestes gora i nie daj sie sprowokowac, bo chyba o to jej chodzi.
pa
tylko kobiety potrafia tak sie poswiecac. facet juz by dawno wzial nogi za pas :-/
Dziekuje Wam za rady... Najgorsze jest to, ze cala miejscowosc, w ktorej mieszkamy postrzega mnie przede wszystkim jako synowa moich tesciow i mam wrazenie, ze nie mam okazji tak naprawde budowac niczego sama z moim mezem - na poczatku prawie przekonywano mnie, ze wrogowie tesciowej musza byc moimi wrogami, bo na pewno mi zle zycza. Sa tez 'amichette' mojej tesciowej, ktore na pewno juz slyszaly jaka to zla kobieta przyszla i syna zabrala. Nawet nie mam sie przed kim (oprocz meza) wyzalic, bo boje sie czy ta osoba zaraz nie przekaze wszystkiego rodzince. Szczegolnie, ze srednia wieku wsrod sasiadow to 60 lat.
Wydaje mi sie czasem, ze juz sie do tego przyzwyczailam, ale z zalem zauwazam, ze zmienia sie calkiem moja osobowosc - zawsze bylam otwarta na ludzi, a teraz zamykam sie, bo wiem, ze nie jest to 'moje' spoleczenstwo. Moj maz widzial jak duzy jest kontrast pomiedzy sasiedztwem, ktore zostawilam w Polsce, a tym, ktore mam tutaj. Jednak ma on charakter bardziej zamkniety i dlatego brak znajomych bardzo mu nie przeszkadza.
Ale coz, na szczescie jeszcze nie wpadlam w depresje. Odpukac, ale maz od paru dni naprawde sie stara i nawet nie poruszamy tematu 'zaniedbanych' rodzicow.
Tylko niestety ich wszechobecnosc daje sie odczuc...
Pozdrawiam Was wszystkie!
Nie czytałem wszystkich wypowiedzi, nasuwa mi się jednak spostrzeżenie, ze jestem jedynym polakiem z włoska kobieta!!!
Moja "prawie teściowa" jest do rany przyłóż. Przynajmniej w stosunku do mnie, nawet czasem mnie prosi by przyprowadzić jakiś kolegów dla reszty niezamężnych córek!!!
Pozdrawiam Staszek,
Latina
rany biedna jestes :( co to za facet, ktory wmawia swojej zonie chorobe?! nie mam slow :\
czesc staszek,
dai napisz cos, ciekawe jak sie uklada polakowi z wloszka, bo odwrotnie sie juz duzo pisalo, pa
Kasiu, nie ukrywam, ze masz racje - problem wraca, wraca. Zadne przekonywanie o wyprowadzce niestety dziala, bo moj maz nadal nie rozumie, ze mieszkanie w starym gniezdzie szkodzi.
W kazdym razie dziekuje Tobie i innym za wsparcie! Pozdrawiam Was serdecznie.
vipera, ty skad jestes?
BONA, obecnie mieszkam kolo Rzymu, a pochodze z Poznania. Pozdrawiam Cie!
Temat przeniesiony do archwium.
121-150 z 163

« 

Pomoc językowa - tłumaczenia

 »

Pomoc językowa - tłumaczenia