Davidewa, cos na temat falszu ze strony tesciowej tez wiem. Ilez to razy dzwonila do mojego meza, by mnie obgadac, a pozniej jak ja do niej dzwonilam to byla milutka i malo co mi w "t..k nie wlazla".
Opisze wam krociotko sytuacje u brata mojego meza, ktory jest chajtnienty z Wloszka, ale mieszkaja w Niemczech. Otoz brat mego meza mieszkal na parterze, a ona na 2 pietrze, wiec on postanowil dac jej klucze od mieszkania, ze wrazie gdyby wyjechali na wakacje, mamusia moglaby przyjsc podlac kwiatki no i coz sie stalo... mamusia przychodzila nie tylko podlac kwiatki, ale rowniez zrobic sobie "rundke po mieszkanku i zobaczyc co i jak", a najlepsze bylo to, gdy zona brata meza wracala obladowana torbami zzakupow, a tesciowa co zrobila???... szybciutko pobiegla przodem i otworzyla drzwi od domu, oczywiscie swoim kluczem. Niezla co? No i oczywsicie ciagle byla stara spiewa, dlaczego do mnie nie przyjdziecie, przeciez nudzicie sie domu, i tak na okraglo...az w koncu biedacy nie wytrzymali i wyprowadzili sie na drugi koniec miasta hihi.. i teraz maja spokoj:-)
No a ja, coz moge powiedziec ze swojej strony?? NIGDY nie zamieszkalabym z tesciowa, nawet na samo mysl,by mieszkac w jednym miescie ciarki mnie przechodza, moj maz zreszta o tym doskonale wie, ciegla mu powtarzam, ze poslubilam jego a nie mamuske. W sumie nie jest ona taka zla, ale niech bedzie tam gdzie jest, czyli ok 100km od nas. Cale szczescie, ze to panikara jesli chodzi o jazde samochodem, bo tak nie wiem ile razy by juz nas odwiedzila. Tescia zkolei mam super, do niczego sie nie wtraca i jest poprostu super. Chyba dlatego, ze sa w separacji;-)