A dla tych, którzy nie zdążą - program był o tolerancji, gościł w nim m.in. pan Orzechowski (z pisu, zdaje się?), który był zdania, że Polska jest jednym z najbardziej tolerancyjnych narodów. Niestety zaproszeni czarnoskórzy goście mieli na ten temat nieco inne zdanie. Każdy z nich regularnie doświadcza aktów nietolerancji w Polsce. Gościem był również ciemnoskóry lekarz, który został pobity na oczach przechodniów w biały dzień! Jacyś huligani bili go, ale nikt nie zareagował. Jak to oglądałam to płakać mi się chciało. Jak to możliwe? Dlaczego ludzie są aż tak niewrażliwi? Czy Polska zatem jest narodem tolerancyjnym, otwartym wobec obcych? Cóż, dla mnie jakąś pomyłką jest sytuacja, gdy sami polacy najgłośniejsz krzyczą o własnej tolerancji wobec przybyszów z innych krajów, kontynentów. To ci ludzie powinni ocenić, czy czują się dyskryminowani, pluwani, nieakceptowani przez nas czy nie. Nie my. NIE MY.
Jeden pan (nie pamiętam nazwiska) powiedział w tym programie fajne zdanie: "Polacy nie tylko nie lubią innych, ale nie lubią przede wszystkim siebie nawzajem. Kochają symbole narodowe, są patriotami, ale nienawidzą sąsiada".
Chciałabym poruszyć jeszcze jedną kwestię. Więc... hm, czuję pewną pogardę dla ludzi, którzy wyjeżdżają za granicę do pracy do kraju, którego języka nie znają. Pierwsza sprawa: sami ryzykują na własne życzenie tym, że zostaną oszukani, okradzeni, zamknięci w obozie pracy. Poza tym to przez ich pryzmat obcjokrajowcy patrzę później na wszystkich Polaków. Czy naprawdę takie super jest pojechać do Włoch czy Anglii, żeby zamiatać ulicę czy myć gary i powiększać polską tanią siłę roboczą za granicą? Żal. A już słów na dziewczyny, które wyjeżdżają do Włoch, żeby spotkać księcia z bajki, który odmieniłby ich życie, naprawdę nie mam słów. No idiotki po prostu.
Zauważyłam, że Polacy lubią narzekać, że inni ich nie szanują, lekceważą, ignorują, ale czy mi sami szanujemy innych? Proponuję, żeby każdy rozważył to głęboko w sobie.